22 sty 2017

Rozdział 29 (cz.2)

Po zjedzeniu kolacji wraz z Gregiem, Kimberly oraz mamą Nialla spędziliśmy resztę tego późnego wieczora w salonie, rozmawiając na przeróżne tematy. Mały Theo zasnął leżąc na brzuchu Nialla, więc chwilę później Greg zaniósł go na górę, do jego pokoju.
wiele podobieństwa między Niallem, a Gregiem. Mimo farbowanych włosów Nialla, czy piercingu oraz tatuaży naprawdę ogromne podobieństwo można było zauważyć gołym okiem. Pierwsze co najbardziej rzuciło mi się w oczy to ten sam sposób uśmiechania się, a także śmiania. Dodatkowo oboje byli bardzo wysocy, jednak Niall górował paroma centymetrami. Mieli oczywiście podobny typ urody (te same usta, oczy, zarys szczęki) a nawet niektóre zachowania wykonywali identycznie.
 - Wymyśliliście już, co jutro będziecie robić? - zapytała z uśmiechem Kimberly, odnosząc się do moich wcześniejszych wypowiedzi, że chętnie pozwiedzałabym Dublin.
 - Myślę, że dobrym pomysłem jest pokazanie Lily miasta - Niall przytulił mnie mocniej do siebie.
 - Tak, to świetny pomysł - zaklaskała Katherine - Jutro macie dzień dla siebie, a dzień przed wigilią porobimy wspólnie potrawy. Lily do tej pory pamiętam, że obiecałaś mi jeszcze w Londynie, wspólne pieczenie ciastek - zachichotała.
 - Jasne, dobrze pamiętam.
Po wymienieniu jeszcze paru zdań wszyscy uznaliśmy, że to odpowiednia pora by położyć się spać. Wzięłam szybki prysznic i położyłam się do dużego łóżka, oczekując na Nialla, który sam właśnie się kąpał. Wielką ulgą było poczucie wreszcie miękkiego materaca po tak męczącym dniu. Po chwili przyszedł Niall, pocałował mnie w czoło i razem zasnęliśmy.

***

Rano obudził mnie rwący ból w dole brzucha, aż niekontrolowanie zgięłam się w pół. Poczułam się zaniepokojona, ponieważ nigdy jeszcze takie coś mi się nie przytrafiło, nawet jak miałam moje problemy z odżywianiem. Postanowiłam jakoś wytrzymać ten ból bez niepotrzebnego budzenia Nialla; nie chciałam by się zaniepokoił. 
Kiedy wreszcie ból ustał najlepszą alternatywą był prysznic by się jakoś po tym rozluźnić. Po jakiś dziesięciu minutach gdy stałam pod strumieniem wody usłyszałam jak ktoś wchodzi do pomieszczenia. Jako że ta łazienka mieściła się w naszym pokoju to wiedziałam kto to. 
Widziałam przez szybę, że rozbiera się i już po chwili włazi do mnie, do środka. Nie odezwaliśmy się do siebie, za to Niall od razu przywitał mnie gorącym pocałunkiem, a następnie szarmanckim uśmiechem, do którego tak bardzo miałam słabość. 
Wreszcie przerwał tą ciszę podczas której oblewały nas strugi wody. 
 - Jak się spało, księżniczko? 
Te słowa nadal działają na mnie tak samo - serce bije mi w piersi coraz szybciej. 
Odgarnął moje włosy na jedno ramie, a na drugim zaczął składać małe pocałunki.
 - Świetnie, a tobie?
 - Przy tobie mi się zawsze dobrze śpi - przyznał. Na skórze poczułam jego uśmiech.
Odgarnęłam mu mokre kosmyki z czoła, a potem złączyłam nasze usta. Chwilę się całowaliśmy aż przyszedł czas by rzeczywiście się wykąpać.
Gdy już zrobiłam szybki, lekki makijaż jakoś parę minut po dziesiątej pojawiliśmy się na dole, gdzie już wszyscy krzątali się po kuchni, a mały Theo oglądał bajki w salonie. Na wieść, że już zeszliśmy szybko do nas przybiegł i od razu został przejęty przez Nialla, który aktualnie udawał z malcem w powietrzu samolot.
Pomogłam Kimberly w przygotowaniu śniadania. Po wspólnym posiłku wszyscy wyszliśmy z domu. Ja z Niallem - w nieokreślonym kierunku. Niall postanowił, że odwiedzimy parę interesujących miejsc, natomiast cała reszta Horanów poszła na zakupy

***

Niall wcielił się w przewodnika. Oprowadził mnie po okolicy, pokazał najważniejsze dla Dublina zabytki, Odwiedziliśmy najpopularniejszą bibliotekę, a jej wyposażenie i wielkość zrobiły na mnie ogromne wrażenie - kocham książki! Następnie powędrowaliśmy w tą "mniej popularną" część Dublina, bowiem na dzielnicę pełną dziwnych uliczek, na których na pewno bym nie chciała się znaleźć późnym wieczorem, otoczoną z każdej strony bardzo starymi kamienicami od których na ulicę wychodziły schody ewakuacyjne - przeciw pożarowe. Roiło się tutaj od barów, tanich pubów. Okolica była zapewne zamieszkana przez mniej zamożnych Irlandczyków oraz tu pewnie przebywało dużo młodzieży takiej jak Niall kilka lat temu. Sam właśnie zaczął opowiadać, że za każdym razem, gdy odwiedzał brata i czuł po czasie, że musi odizolować się od rodziny przychodził tutaj, wchodził do przypadkowych barów, upijał się, bił się z innymi pijanymi ludźmi, dochodziło do awantur, itd. Opowiadał to ze śmiechem, lecz doszukałam się w jego tonie nutki smutku. Domyśliłam się, że tak właśnie przejawiał się jego nastoletni bunt przeciwko wszystkiemu, co go bolało. Nie miał łatwego dzieciństwa, wszystko się kumulowało i po dłuższym czasie emocje musiały ujrzeć światło dzienne. Mimo, że to na pierwszy rzut oka bardzo negatywne wspomnienia to Niall ma do nich sentyment. Wszystko za sprawą tego, że taka właśnie była jego codzienność, przywykł do tego. Teraz już jest straszny, bardziej dojrzały i wie, że to nie było odpowiednie. 
 - Chcę cię zabrać do bardzo ważnego dla mnie miejsca - powiedział Niall mocniej ściskając moją dłoń. 
Skręciliśmy w kolejną uliczkę, a moja ciekawość już dawała o sobie znać. Zastanawiałam się, co takiego pragnie mi pokazać i z czym jest to związane.Nie odezwałam się słowem, to byłoby zbędne.
Zatrzymaliśmy się wreszcie przed studiem tatuażu, wyglądało na to, że ulokowało się tutaj już dawno temu. Na twarzy Nialla pojawił się jeszcze większy uśmiech niż zwykle. Patrzył na logo studia z sentymentem wymalowanym w oczach. Oblizał przeciągle wargi zastanawiając się nad czymś, a następnie rzucił mi dokładne spojrzenie.
 - Człowiek, do którego należy to studio robił mi prawie za ojca przez pewien okres czasu. Jest dla mnie bardzo ważny i poczułem, że musisz go poznać - powiedział szybko i ogólnikowo Niall. 
Byłam w lekkim szoku, ponieważ się tego nie spodziewałam. Nigdy mi o nim nie wspomniał. Przyszło mi zatem na myśl, że muszę jeszcze wielu rzeczy na temat Nialla nie wiedzieć. To zadanie na następne dni, tygodnie, czy nawet miesiące - poznać go dogłębnie. Jesteśmy zaręczeni... Chcemy spędzić ze sobą resztę życia. Chcę więc wiedzieć wszystko na jego temat. Zarówno te dobre jak i złe rzeczy. W moich oczach i tak się nie zmieni. Zawsze będę go tak silnie kochać.
Otworzył przede mną drzwi i weszliśmy do środka. Nie wiedziałam już czego mogę się spodziewać.
Wnętrze było całkiem nowocześnie urządzone, czego po zewnętrznym wyglądzie się nie spodziewałam. Przeważały odcienie czerni oraz czerwieni. Na wprost nas stała lada, a za nią na ścianie wisiały gotowe wzory na tatuaże oraz interesujące obrazy, których interpretacja mogła by trwać godzinami.
Nagle z zaplecza wyszedł do nas postawny mężczyzna który wyglądał na około 40 lat. Wyglądał na bardzo sympatycznego. Miał długie włosy jak typowa gwiazda rocka lat 80tych. Posiadał całe ręce pokryte w kolorowych tatuażach, a na jego czarnej koszulce widniało logo Guns n Roses. Na widok Nialla wyszczerzył się szeroko ukazując szereg prostych, białych zębów. Oczy wesoło mu się zaświeciły, a z uśmiechu pojawiły mu się widoczne zmarszczki.
 - Niall! Wreszcie się pojawiłeś u starego kumpla!- jego ochrypły głos wypełnił pomieszczenie.
Rzucili się sobie w ramiona jak starzy przyjaciele, a potem uścisnęli się radośnie. Kiedy Niall znowu stanął obok mnie mężczyzna zwrócił uwagę na mnie z miłym uśmiechem, tak jakby dobrze widział kim jestem i pragnął mnie poznać już od dawna. Wszystko można było wyczytać z jego spojrzenia. Ja jednak nie wiedziałam jak odnaleźć się w takiej sytuacji, więc tylko nieśmiało się uśmiechałam.
 - Tom, to jest właśnie Lily. Lily, to Tom. 
Podał mi rękę, a ja ją uścisnęłam. 
 - Dzieciaki tak się cieszę, że was widzę. Lily, szczególnie z tego, że ciebie wreszcie poznałem. Tyle słyszałem na twój temat! Ale chodźcie usiąść, zaraz mi wszystko opowiecie. 
Zabrał nas do innego pomieszczenia, gdzie było specjalne miejsce do tatuowania - stół z przyrządami, katalogi z gotowymi wzorami, a bardziej z boku kanapy do siedzenia. Całe pomieszczenie miało swój klimat. Zajęliśmy miejsca. 
 - Co was do mnie sprowadza, co tu robicie? Z tego co pamiętam mieszkacie na innym kontynencie - zaśmiał się Tom.
 - Jesteśmy od wczoraj w Dublinie, przyjechaliśmy do mojej rodziny na święta. Postanowiłem, że chciałbym, abyście się poznali - powiedział Niall. 
 - No właśnie, wreszcie to się stało. Słuchaj Lily, wiem o was od kiedy zerwaliście przed studiami. Wtedy Niall mieszkał jakiś czas u Grega i siedział u mnie niemal codziennie. I prawie każdy temat jaki poruszał to właśnie ty. Nie poznawałem go, nigdy się chłopak nie zakochał. Musiał trafić wreszcie na tą jedyną.
Tom nawiązał do bardzo bolesnego tematu. To było wtedy gdy Niall myślał, że go zostawię już na zawsze. Wtedy nasze drogi rozeszły się na jakiś czas. Nawet nie chcę tego wspominać...
 - No właśnie - Niall trochę się zawstydził tym co powiedział Tom, ale to typowe dla niego, ponieważ dopiero od niedawna zaczął normalnie gadać o swoich uczuciach.
Wziął moją lewą dłoń, a następnie pokazał ją Tomowi (chodziło oczywiście o pierścionek).
 - Jesteśmy zaręczeni.
 - O mój boże, gratuluję dzieciaki! To cudowne! - uściskał nas. Zabawne, że wyglądał nieco groźnie, a tak naprawdę był bardzo miłym, życzliwym człowiekiem. - Lily ty go zmieniłaś na lepsze, ten chłopak otrzymał dzięki tobie drugie życie. 
Czułam się trochę skrępowana i zawstydzona przez te słowa, ale jednocześnie moje serce aż zaczęło szybciej bić. Cieszyłam się, ze to dzięki mnie się zmienił. 
 - Mam jeszcze jedną bardzo ważną sprawę - zaczął tajemniczo Niall. 
Popatrzyłam na niego z pytającym spojrzeniem, nie wiedząc co jeszcze przyszło mu do głowy.
 - Jestem ciekawy co ci tym razem przyszło do głowy. Pamiętam, że jak mówiłeś to zdanie to zawsze chodziło o nowy tatuaż - zaśmiał się Tom i podrapał się w zadumie po brodzie.
 - Tak dobrze mnie znasz! - wyszczerzył się po raz kolejny blondyn. - Ale to będzie najważniejszy dla mnie tatuaż.
Byłam po raz kolejny bardzo zaskoczona w ciągu paru minut! Czyto jakaś spontaniczna decyzja? Nie wspominał mi nic o tatuażu. W ogóle gdzie zamierza go zrobić? Ma na niego miejsce? Jest przecież cały w tatuażach!
Popatrzyłam na  Nialla z pytającym wyrazem twarzy a on łobuzersko puścił mi oczko i ucałował mnie w kącik ust.
Nienawidzę być nieświadoma! Chcę wiedzieć co on najlepszego wymyślił. 
 - Okej, w takim razie co tym razem chcesz wytatuować? I gdzie? Masz w ogóle jeszcze gdzieś miejsce?
Ha, nie tylko ja tak myślę! - zaśmiałam się w duchu.
Niall potarł ręce w zamyśleniu jakby próbując w głowie skleić najlepsze słowa, by to opisać.
Złapał za moją dłoń i delikatnie splótł nasze palce. Ten gest był bardzo intymny jakby chciał mi coś przekazać.
 - Chcę mieć na lewej pierwsi czarno białą różę z kolcami. Róża ma bardzo przeciwstawne sobie znaczenia. Oznacza jednocześnie coś trwałego, wiecznego, a jednocześnie przemijającego, zanikającego. Śmierć a zarazem zmartwychwstanie. Ma to dla mnie bardzo ważne znaczenie. Przez tyle lat byłem martwy od środka, nic się nie liczyło. Nie widziałem sensu istnienia na tym świecie. Do momentu, gdy zrozumiałem, że jest jedyna rzecz, która mnie tutaj trzyma, dzięki której wiem, że chcę tu zostać, dla której zrobiłbym wszystko. Dzięki niej zacząłem naprawdę cieszyć się z życia, odnalazłem swoje miejsce na tym świecie. To właśnie ty Lily. Dzięki tobie zmartwychwstałem. Róża to bardzo delikatny kwiat, jest trudna do utrzymania, trzeba się starać i uważać na nią. Jednak ma kolce, które sprawiają, że staje się silniejsza. Interpretuje to w taki sposób... Hm, mogę to przypisać właśnie sobie. Na zewnątrz wydaję się silny, jednak od środka jestem bardzo wrażliwy. Ale na tym świecie jest jedna kobieta, która sprawia, że z dnia na dzień staję się silniejszy. I jestem za to wdzięczny. Ten tatuaż to dedykacja. Tatuaże są dla mnie ważne, więc stwierdziłem, że to idealny pomysł. Ale to nie wszystko...
Ścisnął moją dłoń trochę mocniej, jakby chciał mi coś przekazać. Pogłaskałam jego palce. Zobaczyłam, że Tom jest pod wrażeniem jego słów niemal jak ja. Moje ciało delikatnie zaczęło trząś się z emocji, jakich dostarczyły mi te wszystkie zdania wypowiedziane przez moją miłość.
 - Chcę, aby pod gałęzią róży widniał następujący napis: "Jestem zakochany w tobie i wszystkich twoich  małych rzeczach. Jedyny sens mojego istnienia to moja miłość do ciebie". 
Nie mogłam wydusić z siebie słowa bo to było dla mnie za dużo. Dokładnie rozpoznałam pierwsze zdanie - nawiązanie do piosenki, jaką dla mnie napisał. Miałam łzy w oczach, ale nie chciałam rozkleić się przed Tomem. Pozwoliłam, by na moją twarz wypłynął naprawdę szczery uśmiech.
 - To piękne Niall. Będę zaszczycony zrobić ten tatuaż - powiedział Tom, będąc chyba nadal w szoku. - Jestem autorem paru twoich tatuażów ale tego się naprawdę nie spodziewałem.
Zabrali się do roboty. Niall zajął miejsce na specjalnym fotelu, a Tom zaczął przygotowywać niezbędne rzeczy. Usiadłam na małym siedzeniu obok Nialla.
 - Może potrzymać cię za rękę, żebyś wytrzymał z bólu? - zaśmiałam się, a Niall popatrzył na mnie z rozbawieniem w oczach.
 - Jestem dużym chłopcem, poradzę sobie.
Złapał mnie za dłoń i przyłożył sobie ją do ust.
 - Bardzo cię kocham - powiedział cicho, niemal szeptem.
 - Ja ciebie też - brakowało mi tchu.
Pojawił się przy nas Tom.
 - A więc gdzie będziemy robić.
Niall zdjął koszulkę.
 - Lewa pierś, na sercu.

__________________

Witam moje misiaki! 
Powróciłam wreszcie do żywych, mam nadzieję, że trochę was zaskoczyłam treścią tego rozdziału. Jestem bardzo ciekawa waszych reakcji, dajcie znać w komentarzach! 

Przepraszam, za tak długą nieobecność. :)))
 

1 komentarz: