18 mar 2015

Rozdział 16

16. "Jesteś taka słodka, że nie mogę Ci się oprzeć"


               Zaczyna się okres wiosenny. Jest już kwiecień, a w Londynie pogoda dopisuje codziennie. Co najdziwniejsze, chodzę już (a może dopiero) dwa tygodnie do nowej szkoły, a jeszcze ani razu nie widziałam mojej wychowawczyni i jeszcze nie mieliśmy lekcji wychowawczej, a dlaczego? Bo Pani Madsen była ciągle nieobecna, ale dzisiaj niespodzianka! Zobaczę ją pierwszy raz, ale to nie ona jest powodem mojego dobrego humoru, a raczej fakt, że dzisiaj po raz pierwszy zobaczę moją klasę. Nie wiem nawet które osoby są do niej zapisane. Jedynie wiem o dobrze mi znanych punkach i Nate'cie, o którym dowiedziałam się ostatnio od Zayna. 
Wiem, że moja wychowawczyni jest nauczycielką hiszpańskiego. Jestem ciekawa jak wygląda, a przede wszystkim czy jest miła. Molly mówiła, że ją lubi, chodź na samym początku wiele razy wchodziła z nią w konflikty związane z jej włosami, lecz nauczycielka opuściła, kiedy zrozumiała, że Molly i tak nie zmieni swojego odmiennego stylu.  

              Jest godzina dziesiąta, a ja mam jedną godzinę wolną, ponieważ nie chodzę na francuski i nie mieli mnie gdzie indziej wcisnąć. Mi to na rękę, ponieważ mogę w spokoju wyczekiwać na następne zajęcia, którymi jest lekcja wychowawcza. 
Siedzę w moim ulubionym miejscu na dziedzińcu, pod zacienionym pniem drzewa. Wszędzie jest pusto, a dzięki temu przyjemnie. Nie czuję tysiąca spojrzeń na moich plecach przypadkowych gapiów. Czytam ulubioną scenę Romea i Julii. Jest to moja ulubiona książka, jeśli chodzi o klasykę. I tak mamy mieć omawianie tej książki na angielskim, więc lepiej sobie powtórzyć, chodź ja zdam ją tak dobrze, że można powiedzieć, że na pamięć.
Wertowałam kartki, robiąc pojedyncze notatki na marginesach, kiedy usłyszawszy mówiący do mnie głos. Podniosłam głowę rozdrażniona, gdyż osobnik wyrwał mnie ze skupienia. 
 - Nie ładnie uciekać z lekcji. 
Stał przede mną Niall, nonszalancko opierając się o moje drzewo, mając w ręku papierosa i co chwilę się nim zaciągał. Na jego twarzy panowało rozbawienie. 
 - Nie ładnie palić na terenie szkoły. Ranisz swoje płuca. - powiedziałam, nawet na niego nie patrząc, tylko dalej zapisując krótkie z dania z boku książki. 
Chłopak parsknął i wyrzucił wypalonego papierosa na zieleń trawy, następnie go zdeptał. 
Przez moment się nie odzywał, ale stanął nade mną, zasłaniając mi specjalnie słońce, przez co praktycznie nic nie widziałam.
 - Odsuń się. Zasłaniasz mi światło. 
 - Nie. 
Dupek. 
Kopnęłam go w nogę, ale nie zareagował tylko dalej stał z głupkowatym uśmiechem, pokazując jaki jest pewny siebie. 
Próbowałam go zignorować i czytać dalej, ale to także nie poskutkowało. Szybko zabrał mi z kolan lekturę i zaczął czytać moje zapiski. 
 - Co do kurwy? Oddaj!
Zerwałam się na nogi, próbując odebrać mu książkę. Kurwa, on jest wielki! Nie wiem ile ma wzrostu, ale jest ode mnie wyższy o dwie głowy! Przy moich 165 cm wzrostu czuje się przy nim jak karzeł. 
Zaczęłam podskakiwać, ale to też nie dało rezultatów. Nie musiał wysoko podnosić ręki, a wiedział, że nie mam szans odebrać mu moją własność. 
 - Nie. - pokazał mi język. 
Nim spostrzegłam pobiegł w stronę zaułku, gdzie uczniowie urządzili sobie palarnię. I w dodatku pobiegł tak z moją książką! Co za kutas. 
Pozbierałam resztę książek do torby i pędem udałam się za nim. 
Stał i wyczekując na mnie uśmiechał się pod nosem. Nienawidzę, gdy ktoś ze mnie kpi, a tym bardziej z mojego wzrostu! 
 - Niall, oddaj! - próbowałam mu wyrwać powieść, ale nic z tego. Jest za szybki i zręczny i jego ruchy zawsze wyprzedzają moje. 
 - Bo co? Nie możesz się pouczyć? - zakpił i zaczął chichotać, co przy jego męskim i zachrypniętym głosie trudno nazwać chichotem. 
 - Oddaj! - byłam wyraźnie zirytowana. Moje całe czoło było pokryte zmarszczkami, z których zawsze śmieje się moja mama, bo uważa, że są urocze. Fuj. 
 - Pocałuj mnie. - także rozkazał, ale już bardziej poważnie. 
 - C-co? -jęknęłam. 
Bez uprzedzenia przywarł mnie mocno do ściany. Nasze klatki piersiowe się stykają. Jego miękkie, idealnie wyrzeźbione usta przywarły do moich, a ja miałam wrażenie, że idealnie do siebie pasują. Całował zachłannie, szybko, niechlujnie, ale z sekundy na sekundę zwalniał tempo. Oddawałam pocałunek, każdym przemyślanym muśnięciem jego różowych warg. 
 - Jesteś taka słodka, że nie mogę Ci się oprzeć. - wyszeptał w moje usta, a moje kolana zrobiły się jak z waty. 
Nie, ogarnij się. Co on z tobą robi?
Posunęłam się impulsem. 
Dwa razy musnęłam jego usta. Pośpiesznie wyrwałam swoją własność z jego wielkich rąk, o czym najwyraźniej zapomniał. Uderzyłam go nią w głowę i wesoło się roześmiałam, z jego miny szoku. Nie mógł załapać co się stało. Pokazałam mu język i pobiegłam, opuszczając go, ale za plecami usłyszałam jeszcze jego głos:
 - Zniszczyłaś cały nastrój, kochanie! 

***

                 Kończyła się przerwa. Stałam z Molly na zatłoczonym korytarzy, w pobliżu sali od języka hiszpańskiego, który jest gabinetem Pani Madsen. Gadałyśmy o jakiś mało ważnych głupotach, ale moje oczy zostały zakryte, przez obce, zimne, duże dłonie. 
 - Zgadnij kto. - usłyszałam dobrze znany, lubiany głos. 
 - Luke! - odwróciłam się i ujrzałam uśmiechniętego od ucha do ucha Luke'a, ukazującego mi swoje urocze dołki w policzkach. 
 - Hej piękna. - przywitał się. 
Rzuciłam mu się na szyję, owijając ciasno ramionami, ale to nie było takie łatwe. Podobnie jak Niall jest bardzo wysoki, chyba są nawet podobnego wzrostu. Musiał się bardzo nisko schylić, bym miała mozżiwość zawiesić na nim mojego drobne ramiona.
Molly szepnęła za mną wesoło 'Zostawiam was. Idę do Matty'ego', za co byłam jej wdzięczna.
 - Em, poczekaj. Nie gadaj! - zaczęłam piszczeć, ale on patrzył na mnie z rozbawieniem, bo nie wiedział o co mi chodzi. - Jesteśmy razem w klasie, prawda?
Zauważyłam, że też czeka w pobliżu tej sali, więc to bardzo prawdopodobne. 
 - Tak! 
Jest!
 - Zapraszam do sali. - usłyszałam głos młodej kobiety, która okazała się Panią Madsen. Okej. 
Weszłam do sali, mówiąc jej wcześniej 'dzień dobry'. Oczywiście zatrzymała mnie, pytając, czy to ja jestem Lily. 
 - Tak, to ja. - posłałam jej lekki uśmiech.
 - Miło mi cię wreszcie poznać. 
 - Mi panią również. 
Luke szedł za mną, kierując mnie do ostatniej ławki, trzymając dłoń na moich plecach. 
 - Ej, Lily! A ze mną to nie usiądziesz? - krzyknął do mnie Nate z środka sali. 
 - Niestety nie stary. Lily siedzi ze mną! - odpowiedział za mnie Luke, z triumfującym uśmiechem i odsunął mi krzesło, bym usiadła. 
Oczywiście zaczęłam się śmiać. 
 - Zachowujesz się jak pajac. 
 - Tylko dla Ciebie.
               Sala się zapełniła, a nauczycielka zasiadła przy swoim biurku z ciemnego drewna.
 - No dobrze. Wiem, że długo mnie z wami nie było. W tym czasie nastąpiły pewne zmiany. Mamy nową uczennice. Lily, wyjdź na środek. 
Kurwa, zabijce mnie.
Powoli weszłam na środek sali, pod tablicę, uważając na stawiana kroki, by przypadkiem nie nie zahaczyć o coś i zaliczyć upadek, przez całą klasą. 
 - Pewnie większość już zna nową koleżankę, ale dla niedoinformowanych Lily przedstawi się. 
Oh, kurwa. 
 - Hej wszystkim. Jestem Lily Collins. - powiedziałam z wymuszonym uśmiechem. Nigdy nie lubiłam publicznych wystąpień, a tu takie coś. 
Większość zgromadzenia już znałam. Był tu Harry, Louis, Zayn, Liam, Molly, Nate, Luke, ta niemiła Amy, Oliver, Travis. Resztę mniej więcej kojarzyłam z widzenia. 
 Nie jest źle.
Miałam już iść zająć swoje poprzednie miejsce, ale Niall wkroczył do sali, głośno trzaskając. 
 - Przepraszam za spóźnienie. - mruknął. Zahaczył na mnie spojrzenie i poszedł do ławki, a tak się składa, że usiadł przy tej, najbliżej mnie. 
Wracając na miejsce, zablokowałam z nim spojrzenia. Jego twarz nie wyrażała żadnych emocji.
Super. Udaje, że nic się nie stało. W takim razie - ja też.

Siedząc tak ciągle w miejscu i wysłuchując uwag nauczycieli, za zachowanie poszczególnym osób nie myślałam o niczym. Nawet na własnych myślach nie mogłam się skupić, bo ciągle czułam na sobie spojrzenie tego dupka.
 Zauważyłam, że Louis siedząc w ławce z Harrym, opiera na nim głowę. Loczek jest chyba nieświadomy jeszcze intencji drugiego bruneta, ale i tak wyglądają uroczo. Napisałam szybko na małym kawałku papieru: 
 'Uuu. 1:0 dla Larry'ego. Nilly przegrywa ;('
Rzuciłam skrawkiem papieru na jego ławkę, a ten konspiracyjnie odczytał wiadomość, bez zwracania nią uwagi Harry'ego. Zobaczyłam, że coś na niej bazgrze, a po chwili kartka wylądowała na moim zeszycie.
 'Widziałem przez okno, jak się całowaliście.Uuu 1:1 Nawet teraz widzę, że ciągle na ciebie spogląda. Czyżby 2:1 dla Nilly?^^' 
Kurwa, sprytny jest.
Zostawiam to bez komentarza.

***

Wszystkie lekcje już się skończyły. Wyszłam z budynku szkoły - wcześniej zabierając z szatni moją jeansową kurtkę - i ruszyłam przed siebie. Niestety, dzisiaj czekała mnie droga pokonana pieszo. Muszę wreszcie powiedzieć mamie, by kupiła mi jakiś samochód! 
Szłam prosto ulicą. 
Klakson zabił moje uszy, a ja wkurzona i przestraszona za razem odwróciłam się, by ujrzeć szczerzącego się do mnie blondyna. 
 - Wsiadaj, podwiozę Cię! 
...

 __________________________________

Notka od autorki:
O jeju, przepraszam! Jest taki krótki i głupi, ale piszę go na szybko bo mam małe zajebanie od nauki. Niestety, nie uda mi się napisać jutro nowego rozdziału, ponieważ nie będę miała dostępu do internetu (;c)
Zmieniłam opcję, więc teraz nawet anonimowo można pisać komentarze. Jestem gotowa na krytykę! :(  

Jeśli przeczytałeś, uszanuj moją paro godzinną pracę i skomentuj, dając mi znak, ilu mam czytelników. 


Serdecznie zapraszam na Wattpada z opowiadaniem Impossible:

1 komentarz: