18 kwi 2015

Rozdział 39

 39. "Później sobie przypomnę znów o mojej księżniczce i moje nadgarstki ponownie ucierpią. "


     Następnego dnia chodziłam ciągle niespokojna. Sprawa z Niallem nie ustępowała moich myśli. Zastanawiałam się bez przerwy, czy aby na pewno wczoraj uczestniczył w nielegalnej walce. Wszystko wskazywało na to, że tak. Zayn miał rację, że Niall ukrywał przede mną prawdę. Jakby tak nie było, to niby z jakiego powodu nie powiedział mi dlaczego musiał tak nagle iść? Było to do niego nie podobne, gdyż zawsze starał się być przy mnie przez cały czas, na co także wskazywała jego nadopiekuńczość. Tym bardziej nie powierzał nikomu sprawowania nade mną kontroli, tak jak zrobił to wczoraj wobec Liama. I skąd u niego takie mięśnie i siła, pomimo, że nigdy nie widziałam, że ćwiczy? Nawet o tym nie wspominał. Zauważyłabym przecież, że nie ma czasu na różne rzeczy, bo chodzi na siłownię, no ale tak właśnie nie było. Poświęcał mi cały swój czas. Wiedziałam za to od początku, gdy usłyszałam o podejrzeniu, że mnie okłamuje: Dowiem się wszystkiego za wszelką cenę. Miałam trzy możliwości. Mogłam zapytać o wszystko Zayna, co nie wchodziło kompletnie w grę po wczorajszej sprzeczce. Także rozwiązaniem było spytanie o wszystko samego Nialla, ale tym bardziej nie mogło się zdążyć. Tak więc moim jedynym rozwiązaniem było wyciągnięcie prawdy od Liama. Jest za dobry i lojalny, by nie powiedzieć mi prawdy. Wiem, że źle postępuję, gdyż chcę wykorzystać jego dobre serce, ale nie mam innej możliwości. Jakoś to zrozumie, jest bardzo wyrozumiały.

     Dojechałam pod jego dom samochodem pożyczonym od mamy. Adres dostałam od Molly, który wysłała mi wcześniej sms'em. Winiłam się, że ostatnio coraz częściej kłamię. Musiałam powiedzieć różowowłosej, że Liam zapomniał wczoraj portfela i chcę mu go jak najszybciej oddać.
Uh, to takie idiotyczne.
Tak więc dojechałam pod budynek, w którym mieszka brunet. Była to przeze mnie dobrze znana dzielnica, więc nie trudziłam się długo ze znalezieniem jego domu. Zaparkowałam czym prędzej samochód i ruszyłam do drzwi wejściowych, do których po chwili zapukałam.  Otworzyła mi po paru sekundach sympatycznie wyglądająca brunetka. Wywnioskowałam, że to jego rodzicielka.
 - Dzień dobry. - przywitałam się.
 - Dzień dobry. - odpowiedziała mi tym samym, uśmiechając się przyjaźnie. Od razu zauważyłam podobieństwo w jej uśmiechu i Liama i teraz nie miałam wątpliwości, że to jego mama.
 - Ja do Liama. Jest może w domu? - spytałam nieśmiało.
 - Tak, jest w swoim pokoju. Proszę.
Zostałam zaproszona do środka. Kobieta wskazała mi drogę na schody i wytłumaczyła przez które drzwi mam wejść, by trawić do pokoju przyjaciela. Podziękowałam jej i jak najszybciej ruszyłam, wchodząc po schodach. Byłam cała niespokojna, jakiej prawy zaraz się dowiem. Muszę wyciągnąć jak najwięcej informacji od Liama. Jest moim jedynym rozwiązaniem. Mam nadzieję, że mi pomoże.
Nie ma wyjścia. Nie wyjdę dopóki się czegoś nie dowiem.
Zapukałam w drewnianą powłokę. Usłyszałam ciche 'proszę' wypowiedziane przez znajomą osobę. Z lekkim wahaniem weszłam do środka.
Ujrzałam Liama siedzącego z książkami na łóżku, teraz najprawdopodobniej ucząc się do egzaminu maturalnego który jest już niedługo. Zdziwił się, kiedy mnie zobaczył, nie dało się tego ukryć.
 - Lily? Hej. - uśmiechnął się przyjaźnie, jak to miał w zwyczaju.
 - Hej. - odpowiedziałam bardziej smętnie.
Wstał z łóżka i do mnie podszedł. Zamknęłam za sobą drzwi, by jego mama nie usłyszała naszej nadchodzącej rozmowy.
 - Co Cię do mnie sprowadza?
Westchnęłam bezgłośnie. Postanowiłam walić prosto z mostu, nie owijając w bawełnę. Tak było najprościej.
 - Liam, ja wiem, że on walczy w nielegalnych walkach. - mój głos lekko się załamał. - Proszę, powiedz mi coś więcej. Ja muszę wiedzieć, nie chcę być dalej okłamywana. - jedna łza żalu spłynęła po moim policzku, kiedy nie udało mi się jej pohamować.
Wytrzeszczył zauważalnie oczy. Tak, był całkowicie zaskoczony.
 - Spokojnie, Lily. - pogładził mnie po plecach. - Skąd wiesz, jeśli nie od Nialla?
 - Zayn. - wymamrotałam, tak, jakby do siebie. - Liam, ja dłużej nie wytrzymam. Proszę powiedz mi.
Zamknął na chwilę oczy i ciężko westchnął.
 - Dobrze, zrobię to dla Ciebie, ponieważ widzę, jak bardzo cierpisz.
Słysząc to, ulżyło mi, że postara mi się pomóc. Czułam się od środka rozbita i potrzebowałam wreszcie tej cholernej prawdy.
 - Niall, od kiedy tylko pamiętam walczył w taki sposób. Odreagowywał wszystkie przeżyte przykrości. Mówiłem mu, żeby Ci powiedział, ale on martwił się, że na pewno uznasz go za potwora. Jak pewnie wiesz nie raz w takich walkach dochodzi do śmierci... Miałaś się o tym nigdy nie dowiedzieć, jednak ten dupek nie trzymał języka za zębami, bo chciał pewnie zrobić na złość Niallowi. - Liam pałał nienawiścią, widziałam to po jego oczach, ale starał się utrzymać spokój.
 - Starał się robić to tylko nocami, by mieć pewność, że nikt komu samemu nie powie, nie dowie się. Jednak stawał się coraz lepszy i popularny i dostawał więcej propozycji do walk. Chciał to jakoś zatrzymać, ale ja dobrze wiem, że on uwielbia walczyć. Jest naprawdę niezły. Oglądałem parę razy jego pojedynki i zawsze wygrywa z dużą przewagą. Dzisiaj też walczy.
 - Powiesz mi dokładnie gdzie? O której to się zaczyna?
 - Niedaleko klubu nocnego parę ulic dalej skąd, znajduję się taki duży, szary budynek, wyglądający na pierwszy rzut oka na opuszczony. Tam odbywa się większość walk. Niall wspominał, że zaczyna się około piętnastej, czyli już za jakieś pół godziny. Ale, czekaj. Po co Ci to? Chyba nie zamierzasz...
 - Dziękuję Liam. - przytuliłam go szybko, przerywając mu wypowiedź. - Naprawdę bardzo Ci dziękuję. Muszę to zobaczyć.
 - Ale to niebezpieczne. - starał się mnie jakoś przekonać.
 - Muszę. I nie martw się, nie powiem, że wiem to od Ciebie. - posłałam mu pokrzepiający uśmiech i następnie pozostawiłam go samego w pokoju.

***

      Podjechałam pod wskazane przez Liama miejsce. Rzeczywiście, budynek wyglądał na opuszczony. Niektóre szyby były powybijane, a farba ze ścian była całkowicie zniszczona. 
Czułam oplatający mnie strach. Jednak nie mogłam się poddać, weszłam już w to za daleko. 
     Wzięłam głęboki oddech i wyszłam pewnie z samochodu. Pokierowałam się do drzwi, które swój wygląd straciły dobre parę lat temu. Nie wahając się pchnęłam je, wchodząc do środka.
Nagle poczułam na sobie wielkie dłonie, które mnie złapały, aż zapiszczałam ze strachu. Próbowałam się wyrwać, co mi się udało, bo oprawca mnie puścił. Odwróciłam się za siebie i ujrzałam łysego, bardzo umięśnionego mężczyznę. Straszył mnie samym swoim wyglądem. Zrozumiałam, że musiał być kimś na wzór strażnika i chyba nie lubi nieproszonych gości. Nie wyglądał na miłego. Lustrował mnie wzrokiem, kpiąc z mojej postaci. 
 - Czego tu szukasz, ślicznotko? To chyba nie miejsce dla Ciebie.
 - Jest tu Niall? 
Na moje pytanie podniósł jedną brew do góry. Nie spodziewał się mojego pytania. Jeszcze raz zmierzył mnie wzrokiem i chytrze się uśmiechnął.
 - Chodź za mną. 
Zrobiłam tak jak powiedział. Prowadził mnie przez długi, szary korytarz. Słyszałam coraz większy hałas, dobiegający z końca korytarz, do którego się zbliżaliśmy. Byłam zdezorientowana sytuacją dookoła. 
     Łysy mężczyzna otworzył przede mną masywne drzwi, zza których słyszalne były okrzyki i gwizdy. To musiało być miejsce walki. Tam musiał być Niall. Zadrżałam na samą myśl. Kiedy bariera się uchyliła, przed moimi oczami pojawił się tłum wielu ludzi. Wszyscy krzyczeli, udało mi się dosłyszeć ciągłe powtarzanie imienia mojego ukochanego. Spytałam pytająco na towarzyszącego mi faceta. Musiał go nieźle bawić mój przestraszony wyraz twarzy. Z ust nie schodził mu złośliwy uśmiech. 
 - No dalej, kochanie. Tam jest Niall, którego szukasz. - zachęcił mnie. 
Nie czekałam dłużej tylko weszłam w morze ludzkich ciał. Przebijałam się przez wszystkich do przodu, by znaleźć się jak najbliżej Nialla. Wiele osób posyłało mi zainteresowane, bądź wredne spojrzenia, ale nie zwracałam na to uwagi. Teraz liczyło się coś innego. 
      Wreszcie dotarłam na sam przód zbiorowiska. Stałam na wprost ringu. Przypatrzyłam się uważnie i zauważyłam stojące na nim trzy postacie. Bliżej lewego narożnika skakał w miejscu brunet o dużej budowie, był wysoki. Po środku krzątał się sędzia z gwizdkiem w ustach, a z drugiej strony zauważyłam... Nialla. Był jedynie w luźnych spodenkach. Patrzył w największym skupieniu na swojego przeciwnika. 
Walka się zaczęła. Hałas ranił moje uszy, a widok serce. Patrzyłam uważnie na wydarzenia. Niall zadawał częste ciosy w brzuch i twarz. Liam miał rację, blondyn był naprawdę dobry. Przeciwnik słabł w oczach, poddawał się uderzeniom. Zaciskałam mocno pięści, łzy gromadziły mi się w oczach. Nigdy nie widziałam Nialla w takiej postaci, oprócz tej chwili, w której dwaj mężczyźni chcieli na mnie napaść, na początku mojej znajomości z Niallem. Pobił ich wtedy do nieprzytomności. To był mój pierwszy i ostatni raz widzieć go tak rozzłoszczonego. Do dzisiaj. Nie wyglądał jak ten sam Niall, teraz był znowu ten zły chłopiec. 
     Nie wierzyłam własnym oczom, po tym, co nagle się stało. Przeciwnik o brązowych włosach powstał z materaca tak, jakby dostał więcej siły. Wymierzył siarczysty cios prosto w twarz mojego ukochane, aż ten się zachwiał. Z moich ust wydobył się nagły krzyk przerażenia, czym zwróciłam uwagę paru osób... i Nialla. 

Niall's POV

      Jak zwykle miałem przewagę. Chuj dostawał cios za ciosem i miał dość, dobrze to widziałem. Byłem pewien, że długo nie wytrzyma i zakończone do gówno. Wygram i w spokoju będę mógł opuścić to cholerne miejsce. Zadzwoniłbym do Lily i przeprosił, że wczoraj ją tak zostawiłem. Nie miałem na to najmniejszej ochoty, ale zadzwonił do mnie Kevin i oznajmił, że mam kolejną walkę i dzisiaj następną. Myślałem, że to lekka przesada, ale nie wojowałem z Kevinem. Nieźle płacił i ogóle był spoko facetem. Liczyły się tylko interesy, do których miał smykałkę. Mogłem być spokojny, że mnie nie oszuka, więc także byłem wobec niego lojany. 
Wszystko zaczęło się pieprzyć, gdy nagle ten dupek z których dzisiaj walczyłem wstał z podłogi, jakby nagle zregenerował swoje czyny. 
Co do kurwy?! 
Nim się obejrzałem dostałem strzał w prawy policzek. Był silny, spowodował, że na chwilę się zachwiałem. Tylko, że coś wyprowadziło mnie z bojowego amoku. Usłyszałem znajomy, wysoki pisk, z którego mogłem wywnioskować strach. Popatrzyłem w tamtą stronę i zbaraniałem. Co tam do kurwy robi Lil?! Skąd ona wie?! Stała zapłakana, ściskając swoje małe rączki w piąstki. Widziałem w jej oczach przerażenie. Zblokowaliśmy spojrzenia, a jej zatrzymał się oddech. Od razu tego pożałowałem, ponieważ dałem przeciwnikowi  przewagę. Poczułem cios zadany w brzuch, aż zgiąłem się z bólu. 
Co za skurwiel. 
Nie mogłem teraz okazać słabości, gdyż pewnie bym przegrał. Musiałem jakoś zacisnąć zęby i przestać myśleć o Lily, która widzi mnie w takim stanie. Wyprostowałem się i zgromadziłem w sobie cały gniew. Już współczułem temu facetowi. Nie minęły dwie minuty, a już leżał na materacu, wijąc się z bólu. Podszedł do mnie sędzia i poniósł moją prawą dłoń. 
 - Wygrywa Niall! 
Rozbrzmiały się gwizdy i okrzyki, jednak to nie było ważne. Szukałem wzrokiem najważniejszej osoby w moim życiu. Stała z boku, wycierając wilgotne policzki. Cała się trzęsła ze strachu. Nie mogłem tego znieść. Zignorowałem masową publiczność. Wyplułem na ziemie ochraniacz na zęby i pognałem wprost do mojej ukochanej. Czułem zimno betonowej podłogi, po której właśnie stąpałem bosymi stopami. 
Dotarłem do niej i zauważyłem w jej załzawionych oczach ulgę. Podbiegła do mnie i od razu rzuciła mi się w ramiona. Otuliła mnie najmocniej jak tylko mogła, szukając bezpieczeństwa. Bez słowa wziąłem ją na ręce i pokierowałem nas do pomieszczenia, na wzór mojej osobistej szatni. Lily nie przestawała płakać, teraz jeszcze bardziej się rozkleiła. Gorzkie łzy spływały po moim ramieniu. Przycisnąłem ją momentalnie bliżej do siebie. 
      Kiedy wszedłem do pomieszczenia, zatrzasnąłem za sobą stare drzwi. Postawiłem przed sobą dziewczynę, chodź i tak wolałem trzymać ją bez przerwy w ramionach. 
 - O-Okłamałeś mnie. - załkała, dławiąc się łzami. 
Poczułem ukłucie w sercu. Skąd do cholery ona się o tym dowiedziała?! Nie wierzę, by powiedział jej Liam. Zawsze dotrzymywał obietnic. To miała być moja tajemnica. Wiedziałem, że ryzykuję nie mówiąc jej nic o niej, ale nie chciałem jej ranić. Jak zwykle wszystko spieszyłem. 
 - Lily, wysłuchaj mnie. 
 - Wiem dlaczego to robiłeś i dlaczego mi nie powiedziałeś, ale i tak nie rozumiem. Związek polega na mówieniu prawy, a ty w tym czasie zatajałeś ją przeze mnie. Wiesz, jak ja się poczułam, kiedy Zayn mi to powiedział?! Jak kretynka, nie zdająca sobie sprawy z życia swojego chłopaka. Okazało się prawdą, że bijesz się za pieniądze. Wszyscy o tym wiedzieli, tylko nie ja. To dla mnie za wiele Niall... - wykrzyczała mi prosto w twarz, a potem wybiegła z mojej szatni. 
Kurwa, wszystko spierdoliłem. 
Zabiję tego chuja Zayna. 

-----------------------

Niall's POV

      Pierwsze co zrobiłem po wyjściu z tego cholernego budynku, to wsiadłem w samochód i pojechałem prosto pod dom Lily. Miałem gdzieś, że pewnie puszczą jej nerwy i pewnie mnie spoliczkuje, lub zwyzywa. Należy mi się. Muszę ją jakoś przeprosić. Nie pozwolę, by przez takie coś całkowicie mnie znienawidziła. Nie pozwolę! A z Zaynem policzę się jak najszybciej. Obiję mu tą ładną buźkę. Niech trzyma się od Lily z daleka, jeśli naprawdę chce mieć wszystkie zęby i kości w całości. 
      Zapukałem energicznie w drzwi. Miałem nadzieję, że pani Collins nie ma w domu i nie będzie świadkiem nadchodzącej awantury, której pewnie nie uniknę. Lily kiedy jest zła, stać na wszystko. Lepiej z nią nie zadzierać. Ma charakterek, ale i tak jak się denerwuje wygląda uroczo, jak aniołek wyprowadzony z równowagi. Kocham każde jej wcielenie. 
Drzwi się otworzyły i szczerze nie spodziewałem się, że zobaczę właśnie jego. Zaczęło się we mnie gotować, kiedy w progu pojawił się uśmiechnięty Zayn. Byłem pewny, że zrobił to wszystko specjalnie, by dobrać się do mojej Lily. 
 - Co ty tu robisz, kutasie? - prawie się na niego rzuciłem. Złośliwy uśmiech nie schodził mu z twarzy. 
 - Zastąpiłem Ciebie, ty nie potrafiłeś docenić tego co miałeś.
 Miałeś?! O to chuj przegiął! 
 - Wypierdalaj z jej domu, dupku! 
 - Niall, pogódź się z tym, że spierdoliłeś. Przez ciebie nie przestaje płakać w poduszkę... 
Nie zdążył dokończyć, bo uderzyłem go z całej siły w szczękę. Na mojej dłoni została krew z jego pękniętej wargi. Odwróciłem się na pięcie i rzuciłem za sobą. 
 - Jeszcze się z tobą policzę. Krew nie będzie leciała już tylko z wargi. 

***

     Skurwiel nie dał mi się zobaczyć z Lily. Ona sama nie chce mieć ze mną nic wspólnego. Nie wierzę, że to właśnie nastąpiło. Od tygodnia wypisuję do niej, dzwonie i nic. Codziennie jestem pod jej domem, ale nie otwiera mi. Do szkoły także nie chodzi. Mój świat się zawalił. Nie wiem co ze sobą począć, bez niej, moje życie nie ma sensu. 
Myślałem, że dzięki niej już nigdy nie będę potrzebował mojej żyletki. Myliłem się. Wszyscy mnie opuszczają, ale żyletka zostaje. To mój jedyny ratunek. 
Nie obchodzi mnie to, że teraz wszyscy zobaczą nowe cięcia. Na moich udach nie zostało dużo miejsca, więc przyszedł czas na nadgarstek. Parę głębokich rozcięć i poczułem ogarniającą mnie ulgę. Lecz to zawsze jest tylko chwilowe. Później sobie przypomnę znów o mojej księżniczce i moje nadgarstki ponownie ucierpią. 
     Tak myśląc i patrząc na kapiącą krew z mojej ręki dostałem olśnienia. Wpadłem na pewien pomysł, jak odzyskać Lily. Od razu się ożywiłem, czując, że mam jeszcze jakieś szanse i plan, oprócz wpierdolenia Zaynowi, co na pewno także zrobię. Można uznać to za trochę szalone lub desperackie, ale mam to w dupie. Odzyskam ją za wszelką cenę. 
Wziąłem mój telefon i wybrałem odpowiedni numer, do mojego starego kumpla, który jeszcze ostatnio mi się chwalił, że zaczął nadawać w radiu. Po paru sekundach usłyszałem jego wesoły głos. 
 - Siema stary!
 - Siema, Ricky. Pracujesz jeszcze w tym cholernym radiu? Potrzebuję twojej pomocy...


_______________________________



Hej, hej!
Wowowow, dzisiaj pierwszy raz oczami Nialla! Jak wrażenia?
Lekka drama. Nilly przechodzi kryzys, a Zilly?
Macie już jakieś domysły na temat tego, co chce zrobić Niall?
UWAGA! To coś, co było w tdb, więc może (tak/nie) się wam spodoba! Od razu po przeczytaniu tdb wiedziałam, że muszę to dać w Impossible. No i tak to sobie zaplanowałam. Więc macie jakiś pomysł? Ciekawe, czy ktoś zgadnie! :D 

NEXT JUTRO.

JEŚLI JUŻ TU JESTEŚ, TO ZEPNIJ DUPĘ I SKOMENTUJ. TO TYLKO CHWILA. :) :)

 


    Nie zrobiłam tego wcześniej, a powinnam. Muszę Ci podziękować Joanno Horan, za twój komentarz pod rozdziałem 36. 
"Skomplementuję Cię jeszcze w taki sposób, że ponownie kiedy czytam Twoje ff przypomina mi się Reyall ! Masz na prawdę wielki talent ;)"
    Naprawdę nie wiem co mam napisać, jestem tak strasznie zaskoczona, że podoba Ci się, a nawet uważasz, że mam talent. I to, że przypomina Ci się Reyall jest także niesamowite. Po prostu brak mi słów. Zawsze mam tak dużo do powiedzenia, ale teraz jak mam coś napisać, to po prostu osłupiałam. Szczerze, mam strasznie małą samoocenę o treści pisania opowiadań i tak dalej, więc tym bardziej twój komentarz mi pomógł. Jesteś taka kochana, za każdym razem komentujesz nowy rozdział, dając mi tyle radości i mobilizacji do dalszego pisania. Czasem mam wrażenie, że piszę tylko dla Ciebie, ponieważ przeważnie tylko ty dajesz o sobie znać, ale mając kogoś takiego jak ty, mogę pisać tylko dla jednej osoby. Jeszcze raz bardzo Ci dziękuję. Jestem Ci niezmiernie wdzięczna. Xoxo. Buziaki.


2 komentarze:

  1. Na pewno nie piszesz tylko dla mnie- widzę to po wyświetleniach ;)
    Rozdział jest genialny ! Na prawdę super :D
    W następnym może... nie wiem. Sądzę, że przerwią jakąś audycję w radiu i Niall coś zagra i zaśpiewa ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Świetny *-* ! <3
    Wspaniały.
    Może być że Niall ją przeprosi w radiu za to że Jej nie powiedział o tym, powie że ją bardzo kocha i nie może bez niej żyć i zaśpiewa piosenke. <3

    OdpowiedzUsuń