13 lis 2015

Rozdział 21 (cz.2)

Cały tłum krzyczy, że nie słyszę własnych myśli. Wokół pełno dymu, od papierosów. Ciągle słychać wiwaty i pogwizdywania. Nie jestem w stanie zobaczyć co się dzieje. Kierowana złymi przeczuciami próbuję przecisnąć się przez tłum.
W ogóle co ja tu robię?
Popycham spocone ciała wysokich osób obok mnie. Wychodzę przed tłum a moje serce momentalnie się zatrzymuje. Widzę ring. Niall leży na podłodze, a jego przeciwnik siedzi na nim i bije z całych sił. Cios za ciosem uderza w jego twarz, brzuch. Krzyczę starając się nie zakryć oczu z przerażenia. Zdzieram sobie całe gardło, nikt nie reaguje. Zauważam kałużę krwi i dobrze wiem do kogo należy. Błagam, proszę o pomoc, ale nikt nie rusza mu na ratunek. Dalej krzyczę, wylewając strugi łez. Zero odzewu. Zwarty tłum bardziej wiwatuje, by przeciwnik wykończył mojego ukochanego. O boże, błagam pomocy!
Pod wpływem chwili biegnę w stronę ringu. Wierzę, że uda mi się mu jakoś pomóc. "Niall!" krzyczę, ale chłopak jest już nie przytomny. Płaczę jeszcze mocniej. Gdzie są ci wszyscy ludzie? Nagle cała przestrzeń staje się biała. Kompletna pustka.
Gdzie teraz jestem?
Pojawiam się nagle przy wielkim drzewie. Jest martwe, jak wszystko tutaj. Sucha trawa, zero zieleni. Rozglądam się dookoła. Moją uwagę przyciąga marmur na przeciw. Podchodzę coraz bliżej i kiedy jestem już na tyle blisko by go dotknąć, odgarniam z niego suche liście. Momentalnie zamieram.
Na kamieniu widnieje napis "Niall Horan 20.11.2014".




Budzę się z przeraźliwym krzykiem i wstaję do pozycji siedzącej. Jestem cała spocona, a moje tętno jest przyspieszone. W pokoju panuję mrok. Zegar elektroniczny pokazuje 3:02.
Okej, jestem pewna, że na pewno znajduję się w naszej sypialni.
Odwracam się. Jest tutaj. Niall leży wtulony w poduszkę z lekko otwartymi wargami.
 - To był tylko sen. Mocno popieprzony sen... - mamroczę łapiąc się za czoło.
Kierując się tym, że jutro muszę iść na wykłady, a jest trzecia w nocy postanawiam wrócić do snu, pomimo obawy, że znowu przyśni mi się coś strasznego.
Wtulam się w postać blondyna, a on mamrocze coś niezrozumiałego. Owijam go ramionami i splatam nasze nogi, by było nam cieplej. Odruchowo chłopak robi to samo, nadal śniąc.
Całe szczęście, że on już nie ma tych swoich koszmarów... Pojawiały się one zawsze, gdy się pokłóciliśmy.

***

 Obudziłam się rano z okropnym bólem brzucha. Było jakoś po siódmej, ale uspokoiło mnie to, że mam pierwszy wykład dopiero o dziesiątej, więc mogę jeszcze poleżeć i może do tego czasu przejdzie mi ból.
Zauważam moim opóźnioną spostrzegawczością, że nie ma w pokoju Nialla.
Siódma rano, a go nie ma w łóżku?
Zajęczałam głośno na myśl, że muszę wstać, zobaczyć gdzie jesteś. Cholernie mnie boli w dole brzucha.
Marze o kawie, śniadaniu, a szczególnie o tabletce przeciwbólowej.
Zwlekłam się powoli z łóżka i wsuwam nogi w moje puchate kapcie szczeniaczki, jakie dostałam od Gemmy. Zaznaczam w myślach, by jakoś się z nią skontaktować. Nerwy już przeminęły, więc może uda mi się teraz z nią normalnie pogadać.
Wchodzę powoli do salonu, trzymając się nad linię majtek, jakby to mogło jakoś pomóc. Jest tu pusto, więc pokierowałam się do kuchni.
Zmarszczyłam brwi, słysząc w tle piosenkę The Rolling Stones - Beast of Burden. To jedna z moich ulubionych.
Weszłam do pomieszczenia i musiałam mocno się powstrzymać od wybuchnięcia śmiechem. Niall poruszał biodrami w rytm piosenki podśpiewując niektóre zdania tekstu. Oczywiście jednocześnie podrzucając na patelni naleśnikami.
 - My back is broad but it's a hurting. All I want is for you to make love to me / Moje plecy są szerokie, lecz to sprawia mi ból. Wszystko czego chcę to tylko kochać się z tobą...
Przygryzłam wargę patrząc na jego wąskie biodra i pośladki opinające się na materiale czarnych bokserek od Calvina Kleina - zdecydowanie te moje ulubione.
 - Am I hard enough? Am I rough enough? Am I rich enough / Czy jestem wystarczająco twardy? Czy jestem wystarczająco niegrzeczny? Czy jestem wystarczająco bogaty?
Zakradłam się do niego powoli i po cichu. Owinęłam ramiona wokół jego bioder, aż podskoczył zaskoczony. Pocałowałam go w prawą łopatkę.
 - Pięknie śpiewasz - mruknęłam dając mu buziaka w usta.
 - Nie ładnie tak podglądać. Zepsułaś sobie niespodziankę - wyszczerzył się i zgasił gaz, zostawiając patelnię.
 - Zdziwiłam się, kiedy zobaczyłam, że nie ma cię o siódmej w łóżku.
 - Lubię cię zaskakiwać, kochanie - skradł mi kolejnego buziaka.
 Zaburczało mi w brzuchu.
 - Pokaż co tam stworzyłem. Mmm, kocham naleśniki - przytuliłam się do niego mocno i ubrudziłam jego policzek bitą śmietaną, która była na jednej porcji naleśników.

***

Leżałam na łóżku naburmuszona (na niby) patrząc jak Niall ubiera się w dresy i czarny t-shirt.
 - Musisz iść? - jęknęłam pytając.
Tak źle się czułam, że postanowiłam opuścić jeszcze jeden dzień. Przepiszę notatki od Soph, więc łatwo to wszystko nadrobię. Wolę to, niż cały dzień zwijać się z bólu.
 - Dobrze wiesz Lils, że muszę - mrugnął mi.
Miał właśnie spotkanie ze swoim trenerem, by "dopracować technikę przed wielką walką". Ugh. Uważam, że jest świetny, po co dodatkowe treningi? Wolałam, żeby został ze mną i poleżelibyśmy razem. No ale niestety.
Nachylił się nade mną, by dać mi buziaka na pożegnanie. Wykorzystałam sytuację szeroko się szczerząc i owinęłam go nogami, by nie mógł się uwolnić. Stracił równowagę i opadł na mnie.
 - Nigdzie nie pójdziesz - zaczęłam się śmiać i go całować. 
 - Nie rób tak, bo zaraz rzeczywiście zostanę i będę cię pieprzył. Prowokujesz mnie, a wiesz, że muszę iść bo to ważne - polizał moją dolną wargę.
Wydęłam wargę i puściłam go, bo wiedziałam, że nie może się nawet spóźnić pięć minut. Jego trener to profesjonalista.
 - Oh, no mała... - pocałował mnie jeszcze raz, głęboko i namiętnie. - Muszę lecieć. Do zobaczenia o dwunastej. Odpisuj na wszystkie sms'y! Odpoczywaj, bo trochę się pobawimy jak wrócę - poruszał brwiami i posłał mi jeszcze całusa na pożegnanie.
Pomachałam mu, a on zamknął za sobą drzwi na klucz.
 - Ugh! - jęknęłam i zaczęłam kopać nogami niczym zbuntowany dwulatek.

***

Oglądałam powtórkę Facking it, leżąc na kanapie w salonie. Co to za dzień bez wkurzenia Jake'a.
    Lily: Opss, Shane ma już chłopaka - swojego seksownego trenera. Nie poruchasz Bae. *emoji buziaka*.
Nie musiałam długo czekać na odpowiedź.
    Jake: SUKA.
    Lily: Czy te mnie potraktowałeś kropką? Tą kropką nienawiści? Ssij!
    Jake: I będę!
    Lily: Ale nie Shane'a ;) Pewnie przypadkowego obleśnego spoconego kutasa na imprezie hehe!
Jestem wredna. On serio kocha Shane'a od pierwszego odcinka.
    Jake: Nie jesteś już moją Bae. Pa.
    Lily: Dobra!
    Lily: *emoji kciuka*
    Lily: *emoji kciuka* *emoji kciuka*
Chyba się obraził...
    Lily: Dobra, ty byś do niego bardziej pasował!
Zero odpowiedzi.
    Lily: I masz zdecydowanie lepszy tyłek!
    Jake: *serce*
    Lily: Bae?
    Jake: Najlepsza Bae.
    Jake: Co tam? Czemu nie było cię na wykładach?
    Lily: Brzuch mnie boli. *płacząca emoji*
    Jake: Ciąża! *emoji pokazująca język*
Zmarłam.
Przypomniałam sobie wczorajszy seks w wannie. Niall rzeczywiście się nie zabezpieczył i skończył we mnie! O cholera, zaraz zemdleje.
Złapałam się za czoło, a moje ciśnienie nagle się podniosło.
Zaczęłam panikować w myślach. Jak mogliśmy być tacy nieodpowiedzialni?!
    Jake: Czemu nie odpisujesz?
    Jake: Lily?
    Jake: O cholera...
    Jake: Nawet mi nie mów że...
 - Kurwa. Kurwa. Kurwa!
Co ja mam teraz zrobić?
Opadłam zrezygnowana na kanapę, byłam załamana.
No ale przecież nie muszę być teraz w ciąży. Zaraz... powinnam dostać lada moment okres!
Pobiegłam szybko do łazienki i z ostatniej szuflady w komodzie wyciągnęłam mały kalendarzyk. Powinnam dostać dokładnie dzisiaj. Nie możliwe, żebym była w ciąży ponieważ to nie są dni płodne! Jestem dosłownie uratowana i pierwszy raz w życiu cieszę się, że mam okres.
I akurat - jak na zawołanie, poczułam jak coś leci mi po nogach.
 - Ja pierdziele, FU!

***

Niall wrócił z parogodzinnym spóźnieniem, ponieważ musiał jeszcze załatwić parę spraw związanych z naszym apartamentem. 
Leżeliśmy razem na podłodze, na kocu (tak jakby kanapa za nami należała do stania) i oglądaliśmy Powrót do przyszłości
W pewnym momencie Niall zaczął mnie zaczepiać i całować po dekolcie, szyi i szczęce. Wczepiłam palce w jego włosy. 
Chwycił za moją pierś (byłam już w piżamie czyt. jego koszulkę i nie miałam na sobie biustonosza), a ja prawie się zgięłam w pół i lekko się od niego odsunęłam. 
Zmarszczył brwi. 
Chciał pocałować mój brzuch, ale jęknęłam, ponieważ czułam to znienawidzone napięcie. 
 - Lily, co się dzieje? 
 - Nic. 
 - Nie lubię kiedy kłamiesz - wydął wargę. 
 - Niall no - założyłam ręce na piersi, żeby nie naciskał. W pewien sposób wstydziłam się mu powiedzieć, że mam miesiączkę. 
 - Masz tkliwe cycki i boli cię ciągle brzuch. Jesteś chora? Może pojedziemy do szpitala? - zaniepokoił się, aż mnie to trochę rozbawiło. 
 - Mam okres! To nie choroba - poczerwieniałam cała na twarzy. 
 - Aaa, oh. Mam rozumieć, że nie będzie seksu? - zapytał retorycznie i udał, że jest w rozpaczy, na co klepnęłam go w ramię. 
 - Całe pięć dni, kochanie - cmoknęłam go w noc i zaczęłam się śmiać. 
Pięć minut potem przypomniało mi się coś znaczącego.
 - Niall... - zaczęłam, gdy leżałam pomiędzy jego nogami. 
 - Hm? - oparł głowę o moje czoło. 
 - Skończyły mi się tampony. Czy mógłbyś pójść do sklepu... no i wiesz, kupić je? 

***

Niall piętnaście minut temu wyszedł do apteki po moje tampony. Oczywiście narzekał, że się na tym nie zna i że zaraz kupi coś źle, ale ostatecznie zrobił to dla mnie i grzecznie poszedł. 
Wreszcie usłyszałam otwierające się drzwi. Niall wszedł do pokoju z... dwiema pełnymi po brzegi reklamówkami? 
Prześwitywały przez nie najróżniejsze podpaski, wkładki i tampony. Chyba każdej marki i każdej wielkości dostępnej w sklepie.
O mój boże.
Moje oczy na ten widok są jak spodki.
Wyglądał na zdenerwowanego, miał czerwoną twarz i marszczył brwi. 
 - Powiedziałem tej kobiecie, by dała mi korki dla mojej dziewczyny, a ona zaczęła się ze mnie śmiać! 
Słysząc to wybuchłam nagłym śmiechem. 
 - K-korki? 
 - Uh, więcej tam nie pójdę! 
Wytłumaczył się, że nie wiedział, które są dobre, więc wziął wszystko...

1 komentarz:

  1. Jaż w poprzednim rozdziale podejrzewałam, że może być w ciąży, bo się nie zabezpieczyli, ale ufff... :D
    Super rozdział, jestem mega ciekawa jak Mu pójdzie walka :**

    OdpowiedzUsuń