14 lut 2015

Rozdział 4


 4. "Możesz sobie dmuchać gdzieś indziej, a nie w moją twarz?!"


Dni mijają szybko. Jest spokojnie, nic się nie dzieję. Nim się obejrzałam, minął już tydzień w nowym liceum. Muszę przyznać, że nie jest tak źle, jak mi się to na początku wydawało.
Od mojego pierwszego dnia w szkole On się ani razu nie pojawił. Czemu? Nie mam pojęcia. Chcę z nim porozmawiać. Zapytać się, czemu mnie tak nienawidzi. Wtedy... na angielskim spojrzał na mnie tak, jakby chciał mnie zabić. Mam to gdzieś, że on z nikim nie gada. Jeśli z nikim nie rozmawia, to porozmawia właśnie ze mną. Muszę go jedynie spotkać gdzieś na swojej drodze.

 - Lily, przestań tam patrzeć. On nie przyjdzie. - głos Matty'ego wyrywa mnie z zamyślenia. Rzeczywiście, ciągle patrze na pusty stolik przy którym tydzień temu siedział blondyn.
 - Co? Nie patrze tam. - kłamię, przez co robię się czerwona. Chcę to ukryć, więc staram zakryć się włosami.
 - Jasne. Wiesz, że mnie nie oszukasz?
 - Taa. - przewracam oczami.
Matty ma rację, nigdy nie umiałam kłamać, a na dodatek on zawsze poznaję, jak się uczuję i jakie emocje mną targają. Między innymi nie mam przed nim żadnych tajemnic. Jest najlepszym przyjacielem na świecie i chłopakiem jakiegokolwiek poznałam. Może nie wygląda na takiego, ale można mu się ze wszystkiego zwierzyć, a on zawsze stara się mi pomóc. Jestem jego taką młodszą siostrą. Troszczy się o mnie i jest nadopiekuńczy. Powinno mnie to wkurzać, ale za to go właśnie kocham.
 - Nie marnuj na niego czasu. To naprawdę nie typ dla ciebie. Widziałaś go jedynie raz w szkole, ale nie wiesz jak zachowuje się poza nią. Tu nie ma jak pokazać na co go stać. Tutaj jedynie wszystkich olewa i jest chujem, za to jego życie poza szkołą jest jeszcze bardziej popierdolone. Wspominałem Ci o nielegalnych wyścigach na motorach, ale to dopiero początek. Bójki to jego chore hobby. Słyszałem, że w poprzedniej szkole, kiedy uczeń na niego przypadkiem wpadł, dostał szału i połamał mu żebra, noc i szczękę. Nie wiadomo, czy jakby go nie odciągnęli nie zabił by go. Podobno musiało interweniować pięciu ochroniarzy. Miał tak przejebane, że musiał zmienić szkołę no i wylądował tu. Tu nie doszło do podobnej sytuacji w jego wykonaniu, ograniczył się jedynie do przemocy słownej - zwyzywał paru uczniów i tyle. Myślisz, że czym on się zajmuje poza szkołą? Codzienne imprezy do nieprzytomności, alkohol w nieludzkich ilościach, dragi. Mógł bym wymieniać i wymieniać. Rozumiem, każdy lubi się trochę pobawić, iprezy to naprawdę fajna sprawa, ale z jego towarzystwem wygląda to trochę inaczej. Na dodatek nie szanuje nikogo. Dziewczyny traktuje przedmiotowo. Nie żebym ja coś do tego miał, bo robi tak większość facetów włącznie ze mną, seks bez zobowiązań jest zajebisty, tylko chodzi o fakt w jaki się do nich odnosi. Laska mu zrobi dobrze, a następnie zostaje wyjebana na zbity pysk. Jak dla mnie to trochę przegięcie... - wzdycha. - Dla własnego dobra i bezpieczeństwa trzymaj się od niego z daleka. Nie wchodź z nim w dyskusję, po prostu go omijaj. Nie wiesz jak bardzo łatwo traci panowanie nad sobą, a przy twoim charakterze i wybuchowości, może Cię nawet uderzyć jak go wkurwisz. Wtedy bym go zabił. Nie boję się go, tylko nie chcę problemów, ale dla Ciebie zrobię wszystko. Jedynie Cię ostrzegam. Nie chcę byś cierpiała. Do wszystkiego podchodzisz tak emocjonalnie.
Wow, to wszystko mnie szokuje. Nie żebym nie zdawała sobie wcześniej sprawy, że Niall nie jest typem wzorowego ucznia, a wręcz przeciwnie, tylko chodzi o tą całą opowieść o pobiciu, imprezach, czy o tych dziewczynach. Można się było tego domyślić już po jego wyglądzie, ale Matty ma rację, muszę trzymać się od niego z daleka, choć w jego obecności nie jest to takie łatwe. Wszystko mnie do niego ciągnie... dosłownie wszystko.
Chcę, by on wreszcie pojawił się w szkole. Chcę się dowiedzieć, czemu czuje do mnie taką nienawiść. Przecież nic mu nie zrobiłam, prawda?

  Wchodzę do wyznaczonej sali, w której mam mieć teraz lekcję sztuki. Większość miejsc jest już pozajmowane, więc kieruje się na sam koniec pomieszczenia, gdzie jest parę wolnych ławek. Nagle wypada mi przypadkiem książka z ręki i uderza ona o nogę chłopaka stojącego przede mną. Niezdara. - wyzywa mnie moja podświadomość.
 - Przepraszam. - mówię schylając się po niesforny przedmiot. - Jestem po części niezdarą. - przyznaję lekko chichocząc.
Chłopak odwraca się do mnie przodem. Od razu na jego twarzy pojawia się przemiły uśmiech. Jest bardzo przystojny, trochę przypomina mi nawet... Nialla. Jest także blondynem, ma postawioną grzywkę ku górze, a w wardze ma kolczyka. Oczy są koloru oceanu, a różowe, pełne wargi przez swoją idealność wydają się wyrzeźbione. Mierzy przynajmniej z 190 cm wzrostu. Sądzę tak po tym, że teraz patrzę na niego z góry; muszę  wysoko zadzierać głowę, by spojrzeć mu w oczy.
 - Nic się nie stało. Jestem Luke. - podaje mi dłoń nie odrywając ode mnie nawet na chwilę wzroku.
 - Miło mi, Lily. - także się przedstawiam.
 - Nie trudno zgadnąć, każdy Cię tutaj zna.
 - Niestety. - przyznaję z kwaśną miną.

Chłopak wydaję się bardzo sympatyczny. Przez resztę lekcji opowiada mi dowcipy, doprowadzając mnie do łez; postanawiam z nim się już do końca roku w jednej ławce. Dobrze się dogadujemy, rozmowa mija bardzo miło. Postanawiamy razem wracać po skończonych zajęciach. Można powiedzieć, że jestem oczarowana jego zachowaniem i mówieniem.Robi na mnie ogromne wrażenie.
 - Miałabyś ochotę gdzieś się teraz wybrać, czy musisz wracać od razu? - pyta, gdy kroczymy po parkingu.
 - Możemy jechać do mnie. - wzruszam ramionami z uśmiechem. - Co ty na to?
 - Mi pasuje. - szczerzy się na co chichoczę.
Wsiadamy do mojego samochodu. W tle gra cicho radio, a ja wpadam na pomysł, by uprzedzić mamę, że będziemy mieć gościa.
 - Zadzwonię do mamy, by ją uprzedzić. - mówię, na co skina głową.
Wybieram numer rodzicielki, jednocześnie skupiając się na drodze, żeby nie spowodować niechcianej stłuczki. Po trzech, dłużących się sygnałach wreszcie odbiera.
 - No cześć skarbie, już po zajęciach? - pyta.
 - Tak, właśnie wracam. Chciałam Cię tylko uprzedzić, że przyjdę z kolegą. - patrzę porozumiewawczo na mojego towarzysza, na co on zatyka usta, by się nie śmiać.
 - Co?! Opowiadaj jaki jest! Przystojny? Blondyn, brunet, czy może szatyn? A wysoki jest? Pamiętaj, ma być od ciebie wyższy przynajmniej o... - zaczyna się nakręcać, więc jej przerywam.
 - Mamo uspokój się, tak jest ode mnie wyższy. - łapię kontakt wzrokowy z Luke'iem przewracając oczami. On już nie może się powstrzymać i wybucha głośnym śmiechem, którym mnie zaraża.
 - To on? - pyta, kiedy słyszy jego śmiejącego się przez słuchawkę.
 - Tak mamo, mam nadzieję, że nie narobisz mi wstydu. Zaraz będziemy. Cześć. - rozłączam się i wybucham jeszcze głośniejszym śmiechem.
 - O boże, już Cię wolę za nią przeprosić. Jest trochę zakręcona.
 - Myślę, że się z nią dogadam, w końcu jestem taki przystojny... i wysoki. - rusza wymownie brwiami, na co żartobliwie uderzam go w ramię, chichocząc.
Po dziesięciu minutach jesteśmy już na miejscu. Parkuję samochód na podjeździe.
 - Jeszcze raz powtarzam, uważaj na tą kobietę. - puszczam mu oczko i przekręcam klucz w zamku.
Luke zamyka za nami drzwi. Ściągamy buty w przedpokoju i przechodzimy przez salon. Moja rodzicielka siedzi tam na kanapie z gazetą w ręce i kubkiem kawy.
 - Cześć dzieciaki. - mówi uśmiechając się do nas.
 - Dzień dobry. - mówi Luke, odpowiadając jej z uśmiechem.
 - Lily, za pół godziny wychodzę do pracy. - informuje mnie, kiedy zmierzamy już na schody.
 - Okej.
 - Jest sympatyczna. - szepcze do mnie Luke, wchodząc po schodach.
 - Ciesz się, że nie zaczęła rozmowy o tym, że wychodzi i żebyśmy pamiętali o zabezpieczeniu. - słyszę, jak chłopak zdusza chichot.
 - Rozgość się. - mówię, otwierając drzwi od mojego pokoju.
Luke wchodzi rozglądając się. Widzę, że jego uwagę przykuła moja kolekcja płyt i starodawny gramofon. Z zainteresowaniem zaczyna je oglądać, a ja mu się przy tym przyglądam w kompletnej ciszy.
 - Wow, nigdy bym nie powiedział, że słuchasz takiej świetnej muzyki. - mruczy.
 - A powiedziałbyś, że jakiej? - chichoczę.
 - No nie wiem, Justin Bieber? - krzywi się.
 - Nie, z pewnością nie. - śmieję się. - Jeśli chcesz to puść coś, a ja w tym czasie zejdę po coś do picia. - rzucam mu ciepły uśmiech i wychodzę.
W kuchni już czeka na mnie rodzicielka. Och, zaczyna się...
 - Woah, Lily! Ale z niego przystojniak. Nawet mogę zaakceptować ten kolczyk - mówi z entuzjazmem przyciszonym tonem, następnie, gdy mówi o kolczyku wskazuje na wargę i marszy brwi.
 - Nie zaczynaj mamo. To mój KOLEGA. - stawiam duży akcent na ostatnie słowo i wyciągam z lodówki dwie puszki coli.
 - Okej, okej. - podnosi dłonie do góry w geście obronnym. - Tylko pamiętaj, kiedy wyjdę nie zróbcie mi wnuków. - żartuje i zaczyna chichotać.
Ignoruję ją i wracam do mojego gościa. Zza drzwi słyszę dobrze mi znaną melodię "Please Mr. Postman" The Beatles. Nucę piosenkę pod nosem i wchodzę do pomieszczenia. Luke stoi przy parapecie i patrzy w okno.
 - Jestem. - wymachuję do niego puszkami gazowanego napoju. - Dobry wybór. - wskazuję głową na gramofon.
 - Jeden z moich ulubionych utworów.
 - Woah, naprawdę? Wreszcie jakaś bratnia dusza. - chichoczę pod nosem.
Cieszy mnie taki obrót sprawy, że znalazłam wreszcie kogoś, komu podoba się taka sama muzyka. Większość osób w moim wieku woli nowsze kawałki...
 - No dobra, a teraz się przyznaj który z Beatlesów najbardziej Ci się podoba? - Luke uśmiecha się szeroko, kiedy już siedzimy we dwójkę, na przeciwko, na moim dużym łóżku.
 - John Lennon i George Harrison. - czuje, jak moja twarz robi się cała czerwona, więc staram się zakryć ją włosami. Na ten gest Luke śmieje się gardłowo.
 - Wiedziałem. - puszcza mi oczko. - Zauważyłem, że interesujesz się latami pięćdziesiątymi i sześćdziesiątymi.
 - Tak. - przyznaję.
 - Fajnie, serio.
 - No, ale czy to wszystko nie było cudowne? Ta muzyka, szalone potańcówki, sukienki... - zaczynam marzyć.
 - Oj, muszę pamiętać, by kiedyś zabrać Cię na taki bal o tematyce tych lat. - kręci głową w zamyśleniu, a piosenka zmienia się na następną, bardziej powolną.
Mój towarzysz podnosi się z łóżka, a następnie wstaje. Nie wiem co zamierza, więc z uwagą na niego patrzę. Okrąża łóżko i podchodzi do mnie wyciągając do mnie dłoń. Szczerze jestem zszokowana, ponieważ nie wiem co się dzieje. Podaję mu rękę, a on delikatnie mnie ciągnie, bym wstała, co posłusznie robię. Łapie mnie w tali i teraz rozumiem o co mu chodzi. Chcę ze mną zatańczyć, o boże. Kładę mu dłoń na ramieniu i kierowane przez niego kołyszę się do rytmu. On ciągle patrzy na moją zawstydzoną twarz powstrzymując się od śmiechu. Ratuje mnie jedynie to, że mama wyszła już do pracy, więc nie narobi mi wstydu, gdy wejdzie bez pukania. Luke nieśmiało mną obraca. Czuję, że muszę wyglądać jak ostatnia pokraka, ale odpycham od siebie te myśli.Wszystko zaczynałoby być bardzo niezręczne, gdyby nie nagły zwrot akcji, w postaci nagłego śpiewu blondyna. Zaczął udawać, że fałszuje i solo tańczy. Nie obyło się bez wybuchu śmiechem, który trwał nawet parę minut.

  Postanowiliśmy, że zamówimy pizzę i pooglądamy jakieś seriale.
Leżymy już na kanapie w salonie od pół godziny, zajadając się niezdrowym, lecz pysznym daniem. Znamy się dopiero od dzisiaj, ale w jego towarzystwie czuję się bardzo swobodnie. Zachowuję się już całkowicie na luzie, jak przy samym Matty'm.
  Robi się już dosyć późno, a telefon blondyna rozbrzmiewa na cały salon. Ten jedynie coś mruczy pod nosem i odbiera. Okazuję się, że to jego ojciec, który prosi go o natychmiastowy powrót do domu, bo razem z jego mamą wychodzą na zakupy, a nie mają opieki dla jego młodszego brata.
 - Wow, twój brat musi być słodki. - przyznaję, kiedy odprowadzam go na przystanek. Luke nie wziął swojego samochodu, a mój wzięła mama.
 - Zapewniam Cię, ja jestem słodszy. - uśmiecha się zawadiacko. - Naprawdę nie musiałaś mnie odprowadzać, jest już ciemno, a ty teraz musisz wracać sama. - drapie się po karku, a na jego twarzy widnieje krzywy grymas.
 - I tak mam jeszcze w planie małe zakupy, więc podejdę do sklepu na rogu, a potem to już mam blisko do domu. - zapewniam go, by się nie martwił.
Jest słodki, przemawia przez niego troska, czym mi naprawdę imponuje.
 - Spotkamy się jutro przed szkołą? Poszlibyśmy razem. - pyta.
 - Jasne. Napiszę Ci o której, dobrze?
 - Nie ma sprawy. Muszę lecieć, mój autobus. - wskazuje na duży pojazd przed nami.
 - To, do zobaczenia. - chcę się już oddalać, ale ten mnie zatrzymuję i owija ramiona wokół mojego drobnego ciała w słodkim i niewinnym uścisku. Na początku jestem zaskoczona, więc moje ciało się spina, ale po chwili odwzajemniam gest.
 - Do jutra. - mówi i wsiada.
Przed odjazdem macha mi jeszcze przez szybę, a kiedy autobus znika z zasięgu mojego wzroku ruszam przed siebie w kierunku najbliższego sklepu.


***

 Kończę robienie drobnych zakupów, składających się w większej części ze słodyczy, kiedy dostaję krótką wiadomość tekstową, od Matty'ego.
' Uuu, widziałem Cię przez okno z Hemmings'em. Kręcisz z nim? :D ' 
Widząc to, przewracam oczami i pośpiesznie wychodzę przez szklane, samo rozsuwające się drzwi z reklamówkami w ręku. Przy ścianie stoi jakiś chłopak w kapturze, palący papierosa; nie widzę jego twarzy, gdyż stoi do mnie tyłem. Nie zwracając na niego większej uwagi, przechodzę obok. Nagle śmierdzący i jednocześnie duszący dym okala się wokół mojej twarzy, a ja staję jak wryta i nie wytrzymuję.
 - Możesz sobie dmuchać gdzieś indziej, a nie w moją twarz?! - fukam.
Chłopak odwraca się do mnie przodem, a ja cała się spinam. To... Niall!

________________


Notka od autorki: 
Hej wszystkim!  Polecam wam zobaczenie nowego bohatera - Luka w obsadzie
Nie wiem, czy zauważyłyście, że np. pod napisanym tytułem piosenki, w tym poście jest link, żebyście, jeśli jesteście ciekawe, zobaczyły dany utwór. Od teraz będę tak robić zawsze ;)
Jeszcze jedna sprawa: Nie wiem, czy ktokolwiek to czyta :( Jeśli możecie, napisze choćby jedno słowo w komentarzu. Dla was to tylko chwila, a dla mnie wielka mobilizacja do dalszego pisania. Jeśli chcecie, mogę robić rozdziały z dedykacją dla osoby, która komentuje. Co o tym sądzicie? 


_______________________________

27.02.2015 Edited
Serdecznie zapraszam na Wattpada z opowiadaniem Impossible:
 http://www.wattpad.com/story/33736003-impossible-%E2%98%9C-n-h-l-h

2 komentarze:

  1. Mogę śmiało powiedzieć, że pomimo iż to dopiero 4 rozdział, już opowiadanie znajduje się na mojej liście ulubionych :)
    Czekam na następny rozdział ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wow, naprawdę dziękuję. Już się bałam, że będę musiała go wstrzymać, przez to, że nikt go nie czyta :(

      Usuń