12 lis 2015

Rozdział 19 (cz.2)

 - Niall, czy możesz z łaski swojej wreszcie mi pomóc? - zapytałam zirytowana patrząc w stronę chłopaka przeglądającego za biurkiem facebooka.
 - Tak, tak. Minuta - zbył mnie krótką odpowiedzią otwierając nową zakładkę, wpisując w pasek wyszukiwania "twitter".
 - Mówiłeś to już pół godziny temu!
Rzuciłam z impetem stertę wieszaków na łóżko, bo byłam w trakcie wyciągania z szafy wszystkich wiszących rzeczy, by spakować je do kartonów.
Niall obiecał pomóc, ale jak widać nie zanosi się na to. Oczywiście, że tak.
Nawet się nie odwrócił, czytając teraz jakąś notkę i zaciągając się papierosem.
 - Ahh, pieprzyć cię! - krzyknęłam rzucając w niego kupką pozwijanych ubrań i wyszłam z jego pokoju, trzaskając na zakończenie drzwiami.
Zbiegłam na dół po schodach. W salonie był Sam grający z Liamem na xboxie oraz Ronnie gająca wraz z paroma chłopakami z drużyny (w tym Maxxiem) w bilard. Na kanapie siedział Sean, a ja dołączyłam do niego, no bo po prostu zaraz nie wytrzymam.
Wręcz rzuciłam się na kanapę i położyłam nogi na chłopaku obok, ughh.
Puścił mi ten swój firmowy uśmieszek i podniósł jedną brew, co znaczyło, że trochę się zdziwił najprawdopodobniej tym jaka jestem wkurzona. Przewróciłam oczami i zabrałam mu piwo z ręki, a następnie wyzerowałam je duszkiem.
 - Co mała, nie w humorze?
 - Ugh, błagam, przestań mówić - położyłam rękę na jego twarzy, by go w ten sposób uciszyć.
Uniósł ręce w geście zgody i zaczął się głośno śmiać.
 - I pomyśleć, że się dzisiaj wyprowadzacie. Razem. Zakochana para idzie do swojego gniazdka - wcale nie czuć jego sarkazmu... Zaraz Sean zaczyna znowu się śmiać kręcąc głową. Ale jakoś zignorowałam jego komentarz.
 - Taa, jak tak dalej pójdzie to nie zdążymy dzisiaj, bo Niall nawet nie stara się mi pomóc. Nie będę, do cholery, wszystkiego robić sama.
 - Oh, przestań. Seks na zgodzę załatwi sprawę. Zawsze działa - puścił mi oczko i otworzył drugie piwo.
 - A skąd to niby możesz wiedzieć? - zaśmiałam się. - Ty chyba nigdy się nie zakochałeś, ruchasz co popadnie.
Sean zmarszczył brwi, ale nic nie odpowiedział. Co, um okej.
 - Lily! Gdzie trzeba włożyć te twoje wszystkie gówna z łazienki?! - dobiegł głos Nialla z góry.
 - Teraz radź sobie sam! Mam nadzieję, że zdążysz w półtorej godziny, bo inaczej zostaję na noc w pokoju Jake'a!!!
Uśmiechnęłam się z satysfakcją i zajęłam się obrywaniem swojego lakieru z paznokci. Wiedziałam, że tym go wkurzyłam i na pewno wziął na serio moją groźbę spania w pokoju z Jake'iem, a nie z nim samym.
 - Nie będzie ci nas brakować? - wystawiłam do Seana język parę minut później, gdy obserwowaliśmy grę chłopaków na konsoli.
 - Tych jęków każdej nocy, gdy się pieprzycie za ścianą? Nigdy!- wybuchnął śmiechem, na co go uderzyłam w ramię.
 - Dupek z ciebie Sean. Ale mimo to i tak cię lubię.


 - OHH SUKO! Będzie mi cię brakować! - Jake rzucił mi się w ramiona i ciasno mnie objął. Tak ciasno, że byłam pewna, iż jeszcze minuta i bym się udusiła. 
 - Jake, ale ja przecież wyprowadzam się tylko parę ulic dalej kretynie - uderzyłam się dłonią w czoło, no bo on jest taki głupi, że czasem jest mi go szkoda.
W dodatku mieszkałam z nim jedynie przez półtorej tygodnia, z powodu awarii ogrzewania w akademiku, więc cóż to za różnica, czy mieszkam z nim, czy też nie?
Jednym słowem idiota. 
 - Mogłabyś czasem nie być taką zimną suką i pozwolić mi cierpieć? - zapytał ocierając oczy chusteczką niczym prawdziwa królowa dramatu. 
 - Ty zjebie. Dobra, mi ciebie też, ale przypominam ci, że dalej chodzimy na jedną uczelnie, będziemy się widywać prawie codziennie i to jest tylko KILKA ULIC DALEJ. 
 - Mam chociaż nadzieję, że będziesz miała zajebiście seksownego sąsiada geja, z którym mnie zapoznasz - machnął teatralnie ręką, wystawiając bioderko do przodu. 
Ta, cały Jake...
'Bracia' Nialla nie byli zbyt zadowoleni, że tracą kapitana w domu, no ale musieli uszanować naszą decyzję. Największym problemem było jednak to, kto będzie mógł wziąć największy pokój, czyli ten Nialla. Ale to już mnie nie interesuje, jakoś to rozwiążą.
Chociaż znając Jake'a on pewnie zaraz przeniesie wszystkie swoje rzeczy do pustego pokoju, rzuci się na łóżko oficjalnie ogłaszając, że już jest jego. 
Myślałam, że zostanę znienawidzona i takie tam, a tu na pożegnanie przytulił mnie nawet Sam! Tak, ten Sam, który wydaje się nie lubić nikogo i trzyma się na dystans. Chyba przez ten tydzień mnie polubił.
 Pożegnałam się ze wszystkimi domownikami bractwa, gdy tylko zdołałam się odkleić od histeryzującego Jake'a.  Pogadałam jeszcze chwilę z Sophią, bo zaczęła mi przypominać, że mam regularnie jeść i słuchać w tym temacie Nialla, co, um, nie było do końca miłe, ale dobra. 
Na miejsce z Niallem przyjechaliśmy około dwudziestej. Już się nie sprzeczaliśmy, a wręcz byliśmy w świetnych humorach. No okej, pomijając narzekania blondyna na za ciężkie walizki i kartony, które musiał przetransportować do naszego mieszkania.
Zamawianie ekipy do przeprowadzki byłoby głupotą. Nie posiadamy na tyle rzeczy, by bawić się w samochód dostawczy. No dobra, Niall ma bardzo dużo ubrań, ale to już zdążył dowieźć do mieszkania wcześniej.
Niall otworzył drzwi kluczem i przytrzymał dla mnie drzwi. Minęłam próg ciągnąc za sobą walizki z myślą, że naprawdę nie wierzę, że właśnie zamieszkałam z moim chłopakiem!
Przy Niallu nauczyłam się podejmować spontanicznie decyzję. Ja: ta co zawsze wszystko planuje i nie lubi zmian, właśnie wprowadziła się do mieszkania ze swoim chłopakiem, które kupili zaledwie parę dni temu. Świetnie. Nie ma to jak zmiany.
Odstawiłam walizki i kartony do największego pokoju, gdzie najprawdopodobniej będzie odbywało się ich wypakowanie. Następnie za Niallem udałam się do przedpokoju, by ściągnąć superstary. Ja białe, Niall czarne (namówiłam go, by sobie je kupił, bo widziałam na tumblrze słodkie pary, robiące sobie w nich zdjęcie, choć on dalej nie jest do nich przekonany).
 - Pomóc pani? - sięgnął od tyłu po moją kurtkę i uśmiechnął się szelmowsko. Ściągnął ją jak prawdziwy gentleman, a potem dał mi buziaka w policzek.
 - Dziękuję za pomoc - oddałam m całusa w policzek.
Stało się tak, że zaczął całować moją szyję i skradać się rękoma pod moją bluzę adidasa. Tak bardzo chciałam w tym trwać, ale mamy tyle do roboty, a jutro muszę iść na zajęcia, bo ominęłam za dużo wykładów przez pobyt u Nialla.
 - Niall - powiedziałam stanowczo, ale on nawet nie zareagował.
Westchnęłam i odeszłam o krok, trzymając jednocześnie jego ręce. Zmarszczył brwi.
 - Chcę ci tylko przypomnieć, że jest trochę późno, a my mamy robotę - wskazałam palcem na salon, gdzie był dosłowny burdel. - Nie przekonasz mnie - pokiwałam palcem i wyszczerzyłam się.
Wydął wargę jak pięcioletnie dziecko, na co dźgnęłam go w brzuch.
 - Czy ty mnie właśnie zaczepiasz?
 - Może... Co jeśli właśnie robię to z premedytacją? - ponownie dźgnęłam go palcem.
 - To, że chyba muszę cię ukarać ignorując ten syf w pokoju - zauważyłam ten błysk w oku i wiedziałam co muszę robić. Uciekać!
 - Tylko jeśli mnie złapiesz!
I z tym jak najszybciej mogłam pobiegłam do salonu. Wiedziałam, że Niall mnie zaraz złapie więc stanęłam za kanapą by to nie było takie proste. Zaskoczył mnie z drugiej strony i jakoś tak się skończyło, że wylądowałam na podłodze. Niall usiadł na moich biodrach i zaczął mnie łaskotać, a ja wiłam się pod nim śmiejąc się w niebo głosy. Mam straszne łaskotki.
 - Niall. Niall, przestań! - śmiałam się bez przerwy, co było już nie do wytrzymania.
Rzeczywiście przestał. Nachylił się nade mną i złączył nasze usta w pocałunku.
 - Musimy się wypakować.

***

Siedziałam na podłodze w naszym (świetnie brzmi, prawda?) salonie pośród tych wszystkich walizek, kartonów i porozrzucanych rzeczy, jak i tych złożonych w kupki. Byłam akurat w trakcie wyciągania moich książek na uczelnie i najlepszych powieści jakie posiadałam z dużego pudła, gdy do pokoju wszedł Niall w ręce trzymając jakieś drogie wino i dwa kieliszki. Posłał mi ten swój uśmieszek i usiadł obok mnie dając mi szybkiego buziaka w usta. Chyba lubi to robić.
 - Mam coś dobrego - wyszczerzył się i zaczął wlewać czerwony płyn do obu kieliszków.
 - Nie ma to jak kurewsko drogie wino w tym kurewsko drogim mieszkaniu... - mruknęłam jednocześnie układając książki na oddzielne kupki w zależności od tego do jakich zajęć były.
A no i dalej nie byłam przekonana do tego, że tu wszystko jest drogie, a ja nawet nie mam jak dołożyć się do czynszu. Podejrzewam, że nawet jeśli znalazłabym w tym pieprzonym mieście pracę, to nawet cała wypłata nie starczyłaby na zapłacenie połowy czynszu. 
 - ...Wypite na podłodze z moją ukochaną - dokończył za mnie i ponownie połączył nasze usta, co było naprawdę słodkie. Tym razem używał swojego języka, a ja zaraz zrobiłam to samo. Oderwałam się powoli od chłopaka, bo wiadomo jak by się to skończyło. Podał mi kieliszek. 
 - Żeby od teraz wszystko było kurewsko dobre - powiedział i stuknął w mój kieliszek. 
Wypiłam połowę tego co miałam i odłożyłam szklane naczynie obok mnie. Było naprawdę dobre.
Wzięłam książki pod pachę i poszłam na koniec pokoju, by umieścić je wszystkie na wysokiej biblioteczce. W tym czasie Niall poszedł odnieść nasze pozostałe obrania do garderoby w końcu korytarza. 
Poustawiałam książki na niższych półkach. Było ich już tu sporo, ponieważ oprócz mojej małej kolekcji i Nialla (sama nie mogłam uwierzyć, że posiada jakiekolwiek), które w większości były biografiami, albo były poświęcone zespołom takim jak Nirvana, Doors, Sex Pistols, AC DC itp, poszłam z Niallem na zakupy i blondyn kupił wszystkie, o jakich zdążyłam wspomnieć. Można by powiedzieć, że wydał fortunę na to wszystko, a ja ze wszystkich sił prosiłam, żeby tego nie robił, bo czuję się źle z tym iż nie mogę mu oddać tych pieniędzy. 
Zabrakło mi miejsca na półkach, a te na samej górze były całkowicie puste. Próbowałam wszystkimi sposobami dosięgnąć ich, ale moje cholerne 161 czm wzrostu wcale nie pomagało. 
 - Niall! 
 - Co jest? - zapytał wchodząc do pokoju. 
 - Pomocy - wskazałam na książki i wydęłam wargi. 
 - Oh, mała księżniczka nie dosięga? - zaczął chichotać i gdyby nie sytuacja, kiedy od próbuje mnie wkurzyć przyznałabym, że to najpiękniejszy dźwięk jaki kiedykolwiek słyszałam. 
Zrobiłam minę i skrzyżowałam ręce. 
 - No już dobrze - zaśmiał się i ku mojemu zaskoczeniu nagle podniósł mnie i niewytłumaczalny sposób znalazłam się na jego plecach, a on podtrzymywał mnie od tyłu. Zaskoczona zapiszczałam i pierwsze o czym pomyślałam to to, że jestem za ciężka, by mnie nosił, ale nie odważyłam się tego powiedzieć.
 - Jesteś niemożliwy - sapnęłam. 
Zaśmiał się i podał mi pierwszy stos książek. Po dziesięciu minutach wszystkie książki miały swoje miejsce, tak samo jak ubrania. 
Po godzinie całe mieszkanie było w jak najlepszym porządku. Nawet zdążyłam poodkurzać. Wykończona padłam na kanapę i przeciągle jęknęłam. Bolało mnie wszytko. 
 - Zrobię kolację, a ty odpocznij - powiedział Niall.
 - Jak miło, a nie zatrujesz nas? - zapytałam śmiejąc się na żarty, a on popatrzył na mnie z morderczym wyrazem twarzy, a zaraz także zaczął się śmiać.
Nie miałam jak się nie zgodzić na kolację, a ważyłam już 49 kg. W przeciągu paru dni Niall wraz z Soph utuczyli mnie o parę kilogramów. Moje uda są pełniejsze i mam wrażenie, że piersi także mi się powiększyły. Szczerze nawet mi się to podoba, czuję się bardziej kobieca i że bardziej podobam się Niallowi. Nie może się ode mnie odkleić.
Zasiedliśmy do stołu, a Niall podał nam nasze danie - makaron z jajkiem. Cóż to za wyborne danie do naszego wina. Ale tak naprawdę uwielbiam makaron z jajkiem. Nie mogłam przestać się śmiać, widząc jaki Niall jest zadowolony ze swojego talentu kulinarnego. 
W tle leciało "Lake of fire" Nirvany, a twarz Nialla cała promieniała. Uderzał palcami prawej ręki w blat, wygrywając rytm.

 - Za tydzień mam walkę - zaczął Niall wkładając widelec do ust.
Zmarszczyłam brwi. Walkę?
Głośno przełknęłam ślinę. Bałam się na samą myśl o tym, że Niall będzie boksował się z kimś.
 - Wszystko dobrze, kochanie? -  dotknął mojej dłoni przerywając czynność jedzenia.
 - Tak, tylko... boję się o ciebie.
Uśmiechnął się lekko.
 - To oni muszę się bać mnie - pocałował mnie w wierzch dłoni.
Jest dzisiaj taki radosny i czuły. Niewiarygodne szczerze mówiąc. 
Wiedziałam, że Niall musi być dobry. Był silny, a niektórzy mówili, że musi bić się z facetami ligę wagową wyżej, ponieważ mimo mniejszej postury ma niewiarygodną siłę. Jeśli wygra tą walkę, to tak właśnie będzie.
 - Przyjdziesz i będziesz mi kibicować? - zapytał.
Nie byłam co do tego przekonana.
- Niall, boję się tego widoku - mówiłam prawdę, strasznie się obawiałam, że na moich oczach ktoś go uderzy.
 - Lily proszę, to mi bardzo pomoże - złapał mnie za dłoń.
Nie miałam jak odmówić.
 - Do-dobrze.
W odpowiedzi mnie pocałował.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz