30. Część 2. "Co ja Ci, kurwa, mówiłem?!"
Moim następnym celem był duży taras,
znajdujący się na tym samym piętrze. Wyjście na niego znajdowało się w
jednym z pokoi. Wiem to, bowiem kiedyś Niall opowiadał mi o nim, że
często chodził tam palić. Coś podsunęło mi myśl, że ta właśnie mogę
znaleźć szatyna...
Tak więc ruszyłam prosto przed siebie, w celu odnalezienia owego pokoju, w którym znajduje się taras. Szłam szybkim krokiem przez korytarz, co chwila odwracając się za siebie, czy nie ma gdzieś w zasięgu mojego wzroku blondyna. Złożę się, że jest już nieźle wkurzony i szuka mnie po całym domu. Nie mógł mnie teraz zobaczyć, kazałby mi iść z nim na dół. Ja musiałabym się go oczywiście posłuchać, po co miałabym powiedzieć? Że idę na taras przewietrzyć się? To nie dorzeczne. Nie uwierzył by, a ja i tak nie potrafię kłamać. Nie chcę nawet myśleć, jaki byłby zły, jakby dowiedział się, że idę właśnie do Zayna. Jest teraz jego wrogiem numer jeden, od kiedy wpadł do jego domu i zastał mnie w nim w ubraniach Mulata. Pocieszeniem jest to, że nie wie, co w tamtej chwili robiliśmy i do czego prawie doszło. Ma się o tym nigdy nie dowiedzieć.
Doszłam do poszukiwanych drzwi. Nacisnęłam na klamkę. Mały uśmiech wkradł się na moją twarz, kiedy okazało się, że nie są zamknięte na klucz. Popchałam drewnianą powłokę, a ta cicho zaskrzypiała. Na palcach weszłam do pomieszczenia. Zaparło mi dech w piersiach.
Przez szklane szyby, oddzielające dużą sypialnie od balkonu, zauważyłam znajomą sylwetkę mężczyzny. Stał tyłem do mnie, opierając się o balustradę. Palił papierosa, co chwila wypuszczając z ust chmurę dymu. Światło księżyca idealnie oświetlało jego postać. Miał na sobie ciemną bluzę z kapturem i wąskie jeansy.
Zamknęłam za sobą drzwi tak cicho, by nie zdołał tego usłyszeć. W pokoju panował kompletny mrok, przez co przebycie krótkiego odcinka nie było takie proste w dziesięciocentymetrowych szpilkach. Musiałam uważać, by nie strącić czegoś przez przypadek.
Uchyliłam drzwi balkonowe i najciszej jak tylko mogłam weszłam na kafelki, wyłożone na tarasie. Chłopak dalej nie zdawał sobie sprawy, że w jego otoczeniu znajduje się druga osoba. Nie chciałam przerywać tej chwili. Patrzyłam na jego piękną sylwetkę, delektując się widokiem.
Widziałam, że papieros dopala się powoli do końca. Chciałam go zaskoczyć, więc podeszłam do niego od tyłu. Niezauważalnie otuliłam jego wąską talię drobnymi ramionami. Zaskoczony przeląkł się, popatrzył na moje ręce. Energicznie odwrócił się, a nasze spojrzenia spotkały się.
- Hej. - powiedziałam.
- Hej.
Jego ton był spokojny i cichy. Nie wiedziałam co dalej mówić, nie mogłam odczytać emocji z jego twarzy. Przyuważyłam, że szczękę zdobił dwudniowy zarost, dodając mu więcej seksapilu. Włosy miał lekko podniesione, prawie jak Niall. Zauważyłam blond pasemko pomiędzy kruczoczarnymi kosmykami.
Nie odzywał się, po prostu na mnie patrzył. Czytał moje emocje, które właśnie toczyły zawziętą walkę. Miałam wielką ochotę rzucić mu się w ramiona i wtulić się w jego ramiona. Nie odważyłam się tego zrobić. Po tym co powiedziała Molly parę minut temu, miałam wrażenie, że może mnie odrzucić. Chciałam uniknąć cierpienia, które najprawdopodobniej zadałam mu, kiedy wyszłam z Niallem z kawiarni. Pewnie myślał, że będzie miał teraz szansę się do mnie zbliżyć, po tym co zaszło w jego pokoju. Ja jednak wybrałam Nialla. Najgorsze jest to, że coś w moim sercu podpowiada mi, że Zayna też darzę pewnym uczuciem, nie dającym się dokładnie wytłumaczyć.
Złapałam go powoli za rękę. Jego skóra była ciepła, kiedy musnęłam ją opuszkami palców. Nie odtrącił mnie. Wplótł swoje palce w moje. Uśmiechnęłam się do niego nieśmiało, ale szybko zrzedł mi z ust, kiedy ujrzałam jego grymas. Spytałam bezgłośnie co się dzieję.
- Czemu mu wybaczyłaś? - szepnął głosem wypełnionym bólem. Zachciało mi się płakać. Łkać w jego pierś.
- Bo się wytłumaczył, Zayn. Mówił prawdę. - odpowiedziałam równie przyciszonym tonem.
- Przespał się z Tobą, by wygrać zakład! - wysyczał, wyrywając dłoń z moich placów.
- Nie prawda. My nie spaliśmy ze sobą... - usprawiedliwiłam się ze złami napływającymi do oczu.
Ból wypisany na twarzy zamienił się w gniew.
- Co kurwa?! Czyli nas oszukał?! Może jeszcze mi powiesz, że razem to ustaliliście i specjalnie do mnie wtedy przyszłaś, a później całowałaś! Chciałaś mnie zranić!- wrzasnął łapiąc mnie za nadgarstek.
Ścisnął moją rękę mocno. Za mocno. Poczułam piekący, przeszywający ból. Łza wydostała się z mojego oka i pognała po moim policzku.
- Nie, Zayn! Puść mnie. - załkałam, widząc jego czarne ze złości tęczówki. - Sprawiasz mi ból!
Barwa jego oczu zmieniła się z chwilą, kiedy słowa wypłynęły z moich ust. Zmarszczył brwi ze zdziwienia i spojrzał w dół. Momentalnie mnie puścił i przepraszająco na mnie spojrzał. Chyba nie zdawał sobie sprawy, z tego co robi.
- O boże, przepraszam Lily. - zbliżył swoja twarz do mojej. - Tak bardzo przepraszam, nie chciałem...
Przyłożył sobie do ust mój zraniony nadgarstek i zaczął składać na nim powolne, czułe pocałunki. Jego wargi łagodziły niemiłosierne pieczenie. Poczułam ulgę.
Coś we mnie pękło. Jestem tego świadoma, że nie powinnam tego robić, ale nie mogłam się opanować. Wypita wcześniej wódka i donośna muzyka uderzyła mi do głowy. Przyciągnęłam jego twarz w dłoniach do swojej twarzy i złączyłam nasze wargi w gorącym pocałunku. Do gry wkroczyły języki, i majaczące ręce po całych ciałach. Chłopak przyciągnął mnie do ściany i przygwoździł mnie do niej swoim umięśnionym ciałem. Umieścił ręce ciasno na moich biodrach. Ja natomiast włożyłam jedną dłoń pod jego luźny t-shirt i sunęłam po rozgrzanej skórze. Palce od drugiej dłoni wplotłam w jego czarną czuprynę.
Zaczął składać pocałunki na mojej szczęce aż do zagłębienia pod uchem, aż z moich ust wydał się jęk. Mocniej pociągnęłam za czarne kosmyki, czując niesamowite uczucie. Wypchnął lekko biodra, ocierając się o mnie. Zadrżałam pod wpływem jego ciepłego dotyku. Doprowadzał mnie do obłędu.
- Tęskniłem. - mruknął do mojego obojczyka.
- Ja też.
Byłam tak zajęta szatynem, że moje zmysły zaczęły zanikać. Nie dochodziła do mnie muzyka, ani żadne inne dźwięki, oprócz jego cichych westchnięć. Mogłabym tu stać godzinami, czując jego sylwetkę na swojej.
Oderwał się ode mnie powolnie i spojrzał mi głęboko w oczy. Miał lekko spuchnięte wargi od głębokich pocałunków. Potarł swoim nosem o mój, aż zachichotałam. Jego wyraz twarzy zmienił się, kiedy doszła do niego pewna myśl.
- Jesteś z nim?
Zamarłam.
Co ja miałam mu teraz powiedzieć? Przyznać się, czy go okłamać? Będzie zły, jeśli dowie się, że całuję go, będąc z jego dawnym przyjacielem. Nie mam pojęcia w co ja się wplątałam.
Wyczuł moje zmieszanie i dobrze zrozumiał, co chcę mu przekazać. Byłam w pełni zdziwiona, kiedy odetchnął ze spokojem. Byłam pewna, że raczej zacznie wrzeszczeć, albo co gorsza znów sprawi mi ból.
- W takim razie dlaczego tu jesteś i mnie całujesz?
Miałam kompletną pustkę w głowie. Nie wiedziałam jak mu to wszystko wyjaśnić. Nie potrafiłam nawet wyjaśnić tego, co do niego czułam. Było to dla mnie za dużo.
- Zayn... Zapomnij... - szepnęłam, prawie bezgłośnie.
Miałam wyrzuty sumienia, że zdradziłam Nialla. Tak bardzo było mi przykro, nie wiedziałam co się ze mną dzieje. Byłam pewna, że uczucie do blondyna przeważa. Zachowałam się nie w porządku.
Kocham tylko jego. Kocham tylko jego. Kocham tylko jego. - powtarzałam sobie w głowie.
Musiałam stamtąd uciec. Wycofałam się szybko, trzymając się za głowę, próbując poskładać myśli.
- Lily?
Nie odpowiedziałam. Wyszłam z tarasu i udałam się przez ciemny pokój.
- Lily, zaczekaj! - krzyknął za mną.
Nie obejrzałam się za siebie. Trzasnęłam za sobą drzwi. Przymrużyłam oczy, od nagłego blasku światła na korytarzu. Wbiegłam szybko na schody i popędziłam na dół. Dalej nie wierzyłam co właśnie zrobiłam.
Ktoś nieznajomy w tłumie podał mi czerwony kubek. Nie zastanawiając się wypiłam cały za jednym zamachem. Wzdrygnęłam się od gorzkiego smaku wódki.
Lekko chwiejąc się na obcasach ruszyłam po więcej. Dobrze wiedziałam, że mam słabą głowę, ale chciałam się porządnie upić. Niall jest temu przeciwny, ale nie obchodzi mnie to nawet w najmniejszym stopniu.
***
Czułam się całkowicie rozluźniona pod wpływem alkoholu płynącego w moich żyłach. Minęło już dobre pół godziny, od kiedy opuściłam Molly, a Niall mnie jeszcze nie znalazł. Cieszyło mnie to, nie muszę wysłuchiwać jego pretensji nad uchem. Teraz bawiłam się znakomicie. Prawie zapomniałam o sytuacji z Zaynem, z przed chwili.
- Lily! - usłyszałam w tłumie swoje imię. Odruchowo odwróciłam głowę. Podchodził do mnie 'zawiany' Louis, z pełnym uśmiechem na twarzy. Kiedy stanął przede mną zauważyłam, że ma rozpięty rozporek, po miłosnych chwilach ze swoim lokowatym partnerem. Pewnym ruchem zapięłam go, na co zarumienił się, ale zignorował ten drobny szczegół.
- Gdzie Niall? - spytał.
Wzruszyłam ramionami.
- To dobrze, że nie wiesz. Chodź, pójdziemy zajarać. - wyszczerzył się.
Przystałam na jego pomysł. Udaliśmy się do jednego z pokoi, gdzie znajdowało się jeszcze parę osób, w tym Luke i Travis. Przywitałam się z nimi, rozbawiła ich moja "pijacka gadka".
Louis poczęstował każdego jointem, sam biorąc jednego. Oparłam się o jego ramię, chcąc poradzić sobie z kręceniem w głowie. Złapał mnie w talii, by mnie potrzymać, a następnie podpalił mojego papierosa z marihuaną.
Po połowie narkotyku byłam rozluźniona jak nigdy. Wszyscy dookoła śmiali się bez powodu, czemu ja identycznie wtórowałam. Dawno się tak dobrze nie bawiłam. Ostatni raz był jeszcze na tamtym zadupiu, a noc zakończyła się w łóżku nieznajomego faceta, który mnie zaspokoił.
Nie udało mi się wypalić całego. Usłyszałam w tym samym czasie głośne trzaśnięcie drzwiami. Do pokoju wkroczył zdenerwowany do czerwoności Niall. Ciskał piorunami z oczu. Kiedy dojrzał mnie, pędem do mnie podszedł i wyrwał z uścisku bruneta. Byłam przerażona.
- Co ja Ci, kurwa, mówiłem?! Miałeś się od niej odpieprzyć! - wrzasnął na rozbawionego Louisa, do którego nie doszło, co właśnie się dzieje.
Ja za to stałam sparaliżowana. Pociemniałe tęczówki blondyna spotkały się z moimi. Nie było mi już do śmiechu, przerażał mnie.
- Obiecałaś, że nic nie będziesz robić, a tym czasem znajduję cię w pokoju ze skrętem w ręce! Szukałem Cię przez godzinę, miałem najczarniejsze myśli, a ty w tym czasie zdążyłaś się zajebać prawie do nieprzytomności. Jak ty wyglądasz?! Jesteś kompletnie pijana! Wracamy do domu. - słowa surowo wypływały z jego idealnych warg.
Pociągnął mnie za zewnątrz pomieszczenia. Ledwo utrzymywałam się na nogach.
- Przepraszam...
Chłopak fuknął pod nosem. Był całkowicie wyprowadzony z równowagi. Zobaczył, że nie zdołam sama zejść po schodach. Podniósł mnie do góry w stylu panny młodej i sprowadził mnie na dół, następnie na zewnątrz. Szedł szybko w stronę samochodu, ciężko oddychając. Uczepiłam się kurczowo jego szyi. Nie chciałam by był zły, ja po prostu chciałam się zabawiać, a on mi to uniemożliwiał.
Otworzył jedną ręką tylne drzwi pojazdu. Położył mnie delikatnie na siedzeniach. Sam po chwili usiadł na miejscu z przodu, wkładając kluczyki do stacyjki.
- Spróbuj się przespać. Nie podnoś się, bo będzie Ci niedobrze. - polecił i odpalił wóz, odwracając się w stronę jezdni.
Nie panowałam już nad tym, że zmęczenie wzięło górę i najzwyczajniej w świecie zasnęłam.
_______________________________________________
Jeśli przeczytałaś/eś napisz komentarz. To dla mnie wiele znaczy. :)
genialny rozdział, czekan na nexta! :D
OdpowiedzUsuń*czekam
UsuńŚwietny!
OdpowiedzUsuńOna i Zayn to by było coś :D <3
OdpowiedzUsuńKurczę,jestem fanka Nialla ale po prostu w tym opowiadaniu Zayn wygrywa!!!
OdpowiedzUsuń