12 lip 2015

Epilog

    6 czerwca 2014*
Głowa mi pęka z bólu. Leżę zawinięta w kołdrę jak pieprzony naleśnik. Krzywię twarz, ponieważ pada na nią światło, wydostające się zza zasłon. Nie mam jednak siły, by ruszyć się i coś z tym zrobić. To wszystko przez cholerny płacz, za tym dupkiem, który złamał mi serce tyle razy, a ja go dalej kocham, czując się jak śmieć. Kurwa, czemu ja!?

Czemu nie potrafię go nienawidzić!?
Czemu dalej go kocham!?
Nie mam nawet do kogo się zwrócić, by jakoś odreagować, wygadać się, wydusić z siebie te wszystkie żale, o których wie jedynie moja przemoczona poduszka. Przecież Molly i Matty wyjechali, dwa dni temu zrobił to także Harry, wraz z Louisem i Liamem, którzy także dostali listy z NYU. Ja niestety wyjeżdżam jako ostatnia, bo mój pobyt w akademiku opłacony jest od 16 października, czyli cztery dni przez rozpoczęciem roku studenckiego. Zajebiście... A co ja zrobię do tego czasu, w tym cholernym mieście sama, przez prawie 5 miesięcy?
Zwinięta w kłębek na materacu, myślę co ja mam zrobić. Patrzę tępo na ekran mojego telefonu, oczy mnie piek od całej przepłakanej nocy.
Moje serce boleśnie zakuło, gdy zauważam moją tapetę, przedstawiającą Nialla, pogrążonego w głębokim śnie. Od razu przypomina mi się, jak leżałam przytulona do jego piersi i napawałam się widokiem jego idealnej twarzy. Wdychałam niepowtarzalny zapach chłopaka, z których nie mogło nic się równać. Przeczesywałam jego złociste włosy placami, albo dotykałam nieskazitelnie miękkiej skóry jego pliczków. Kurwa mać, to boli. Nie płacz, Lily. Nie płacz, idiotko! Nie wytrzymuję i ciskam cholernym telefonem przed siebie, aż uderza o ścianę naprzeciw mnie. Jak nic jest popękany, ale mam to głęboko gdzieś.
Zakrywam twarz poduszką i cicho w nią łkam. Nie mogę zatrzymać obrazów w mojej głowie, pokazujących mnie i Nialla... szczęśliwych.
Uspokajam się nieco, gdy dochodzi do mnie głos wiadomości. Dziwie się, że mój telefon jeszcze żyję, jednocześnie z wielkiej ciekawości wyczołguję się z łóżka i chwytam urządzenie. Ma duże pęknięcie, choć byłam pewna, że będzie wyglądać to dużo gorzej, ale uratował go gumowy case.
Przed oczami miga mi mała, żółta koperta, więc natychmiast na nią klikam i odczytuję wiadomość napisaną z nieznanego numeru.
Nieznany numer: Hej Lily. Pewnie zastanawiasz się co za kutas do ciebie pisze o tej porze w sobotę. To ja Jake, ten zajebisty współlokator Zayna, pamiętasz mnie c'nie? Oczywiście, że tak, no bo jakżeby inaczej! Wyciągnąłem od niego potajemnie twój numer, bo kurwa obiecałaś, że pójdziemy na kawę z jakiś miesiąc temu i nawet się nie odezwałaś!!!!!! (W sumie wolałbym wódę, albo chociaż winiaka, ale kawa też może w ostateczności być) Ja o taki rzeczach nie zapominam moja droga. To jak, odmówisz takiemu przystojnemu gejowi jak ja? ;)Że co, kurwa?
Tak, rzeczywiście, dobrze pamiętam Jake'a. Widziałam go chyba raz, czy dwa, nie rozmawialiśmy za długo, ale już zdążyłam go polubić. I to prawda, nie odezwałam się w sprawie naszej kawy. Całkowicie o tym zapomniałam. Ale w sumie chyba mam ochotę na coś innego. Jake - spadłeś mi z nieba.
Ja: Wódka - to jest to czego teraz potrzebuję. Jake: Wyczuwam problem, zaraz u ciebie będę. Podaj adres. I tak to się mniej więcej zaczęło.
    9 czerwca 2014 - Sukoo! Wstawaj, kurwa. - usłyszałam przeciągły jęk Jake'a, którym przy okazji mnie obudził.
Bez obaw, on tak zawsze mówi i wcale nie ma na myśli obrazy mnie. To w takim jego gejowskim słowniku "Kochanie", "Bae" i inne pierdolenia. Szybko da się przyzwyczaić. On jest po prostu bardzo specyficzny. Cały zajebisty Jake, od paru dni najlepszy przyjaciel.
Zignorowałam go, ponieważ na przykład napieprza mnie głowa? Właśnie zdałam sobie sprawę, że leżę na nim, gniotąc jego osobę moim cielskiem. Ale szczerze? Mam to gdzieś. Za bardzo źle się czuję. Potrzebuję aspiryny i coś na kaca. I to szybko.
 - Nie chce nic mówić, ale suko, leżysz tak, że ranisz mi kutasa.
Spadłam na ziemie jak oparzona, gdyż, oh. Moje ciało zderzyło się z ziemią, a na dodatek moje uszy zaraz zaczną krwawić jeśli ten idiota nie przestanie się tak głośno śmiać.
 - Zamknij się, ughh.- pęka mi tak strasznie głowa, a na dodatek nic nie pamiętam.
Tak w ogóle, gdzie ja jestem do cholery!? Podniosłam głowę, a przed moimi oczami był jeden wielki syf. Wszędzie były puste butelki po alkoholu, puszki, a wszystko w akompaniamencie innych śmieci. Tylko co to za mieszkanie? Parę osób śpi na podłodze i mają w dupie, że są w takim chlewie. Okej, nie oceniam?
 - Jake, gdzie my jesteśmy? - podniosłam się na łokciach, ale od razu tego pożałowałam, bo doszedł do mnie smród wymiocin. Fuj, jakiś facet śpiący na siedząco, tuż przede mną na fotelu jest cały w wymiocinach. To obrzydliwe. Musiałam zmarszczyć nos, ale dużo to nie dało.
 - A co już nie pamiętasz? Aż tak ci się urwał film? - zakpił ze mnie, przez co miałam ochotę oderwać mu głowę. Nie byłoby już lodów, kochanie.
Zrobiło mi się głupio, bo naprawdę nic nie pamiętam. Nawet jak tu trafiłam. To takie dziwne i nieprzyjemne uczucie. Jeszcze nigdy mi się to nie zdarzyło! Przysięgam, wydawało mi się, że mam głowę do picia. Mam przynajmniej nadzieję, że nie mam czego się wstydzić.

Zauważył purpurę na mojej twarzy, bo przewrócił oczami i zaczął chichotać.
 - W sumie nie dziwie ci się. Wczoraj nieźle się najebałaś. Gdy zaczynaliśmy czwartą butelkę byłaś już sztywna.
 - Wczoraj. Przed wczoraj. Dwa dni temu. W sumie jestem pijana od pięciu dni i wiesz co? Czuję się zajebiście. To kiedy powtórka?
Tak to się kręciło. Tak udawało mi się zapomnieć o wszystkich dotychczasowych przykrościach. Déjà vu? Jakiś rok temu przechodziłam to samo.
Wtedy, gdy Jake wysłał mi sms'a, poczułam, że znowu mam kogoś komu mogę zaufać. Przyszedł do mnie, trochę się upiliśmy wódką którą mi postawił, a potem poszliśmy na dach mojego domu. Na całe szczęście nie jest jakiś stromy, więc nikt nie wylądował w szpitalu. Zapaliliśmy trawkę i było dobrze, ponieważ już o niczym nie myślałam. Śmiałam się ze wszystkiego co powiedział brunet, co tak naprawdę nie było śmieszne, bo przypominało jeden wielki bełkot, ale po marihuanie wszystko wydaje się śmieszne i kolorowe, więc czułam się wolna, niezależna, nienależąca do nikogo. I to było świetne.
Do pewnego czasu.
    11 czerwiec 2014 - Kto następny? Może ty, ślicznotko? - zaczepia mnie jakiś wysoki brunet, o mocno czerwonych oczach, zdradzających, że miał już styczność tej nocy z dragami.
Myślę sobie, czemu nie? Liczy się zabawa!
Uśmiecham się do niego, przy okazji lustrując od góry, do dołu wzrokiem. Trochę flirtu nikomu nie zaszkodzi. I tak jestem wstawiona i pewnie jutro nie będę nic pamiętać.
Facet widzi moją gotowość, więc podaje mi rękę i pomaga wejść na wysoki stół, gdzie zaraz się kładę. Jestem ciekawa, kto będzie pił ze mnie shota. Przy okazji wszystko dostaje kolorów, bo extasy które wzięłam niedawno zaczyna działać.
Zaraz przy mnie pojawia się Holly, która dzisiaj towarzyszy mi na imprezie. Jest ona drugą osobą, która poświęca mi jakikolwiek czas. W sumie już nieco przejrzałam moją kumpelę i wiem, jakie są jej uczucia co do mnie. Nie jest tajemnicą, że Holly jest lesbijką, może jakoś się z tym przesadnie nie odnosi, ale jednocześnie temu nie zaprzecza. Szczerze, nawet mnie to kręcić. Jest bardzo seksowna i świetnie całuje. Gdy jest w moim towarzystwie nie może się ode mnie odkleić, co podoba mi się. Niedawno wyjawiła mi, oczywiście bełkocząc od nadmiaru alkoholu we krwi, że bardzo ja podniecam i chciałaby spróbować czegoś więcej, niż tylko miłosnych sesji obściskiwania się. Wiem, ze to miało dwa znaczenia. Jedno, chyba od razu przychodzi na myśl. Chce uprawiać ze mną seks, co jest, ugh, okey? Nie wiem co o tym myśleć, ponieważ nigdy nie pieprzyłam się z dziewczyną. Nie ważne, zostawmy ten temat. To chyba na razie za dużo... Drugie, to to, że chciałaby związku. Zdaję sobie sprawę, że Holly jest osobą uczuciową. Ja jednak na razie nie myślę o niczym poważnym. Co będzie to będzie, mimo wszystko brunetka jest pociągająca jak cholera.
Chyba po dragach z alkoholem jestem biseksualna...Dziewczyna przedostała się przez tłum imprezowiczów, którzy oglądają poczynania na stole. Kibicują i zachęcają, by wszystko się zaczęło.
Wzruszam ramionami i przywołuję dziewczynę palcem. Oblizuję usta, widzę jak oczy dziewczyny świecą się z pożądania.
Sól zostaje wysypana na moje obojczyki, dostaję do ust plaster cytryny, a do mojego pępka nalana jest wódka. Słyszę jak ludzie klaszczą i wiwatują, ponieważ dzisiaj jeszcze nie było dwóch dziewczyn, które by to robiły. Zaczynamy zabawę!
Byłam pewna, że Holly będzie stać na podłodze, ale ona miała inne plany. Z "alkoholową gracją" wspięła się na mebel i usiadła okrakiem na moich nogach. Chciałam podnieść koszulkę lekko w górę, ale ona ją ze mnie dosłownie zdarła.  Wow, robi się ostra.Wypiła wódkę z mojego pępka, a następnie zaczęła sunąć językiem po mojej nagiej skórze. Nic nie poradzę, że mimowolnie jęczałam, gdy robiła mi małe malinki. Wreszcie dotarła do soli na moich obojczykach - zlizała ją z pasją, a potem udała się prosto do moich ust, wpierw obcałowując linie mojej szczęki. To było naprawdę niezłe, jestem pod wrażeniem jej umiejętności i wczucia się. Brunetka teraz wessała się mocno w kawałek owocu pomiędzy moimi wargami, a kiedy wypiła już cały sok wypluła na blat suchy plaster. Odsunęłam się lekko, bym mogła na nią spojrzeć. W jej oczach widoczne były iskry, które mogły oznaczać tylko jedno - ona mnie pożąda.
I właśnie w tej chwili miałam gdzieś wszystkich śliniących się na nasz wygląd facetów. Nie dochodziła do mnie już huczna muzyka, ani wiwaty widowni. Mogę się usprawiedliwiać używkami, alkoholem, ale poczułam nagłą chęć pocałowania kogoś. Wypadło na Holly. Zdaję sobie sprawę, że będą tego konsekwencje, ale jebać to.
Przeturlałam się tak, że teraz ja usiadłam na niej okrakiem, przygwożdżając ją do blatu. Wplatałam palce w jej długie loki i lekko pociągnęłam. Wpiłam się zachłannie w jej wargi i ta sesja trwała chwilę, dopóki ja nie zemdlałam.
Kurwa, tak często mi się to zdarza, gdy trochę przesadzę...
Z tego co slyszałam Jake zajął się mną, odstawil do domu i takie tam. Holly też chciała, tylko dziwnym przypadkiem też źle się poczuła i zarzygała całą łazienkę, tam gdzie odbywała się domówka.
Tak jak myślałam strasznie wzięła do sobie tamtą akcję i zaczęła uważać nas trochę za parę. Uh, okey? Zaczęłyśmy spędzać dużo czasu razem i to wszystko powoli się rozwija. Nie wiem co mam myśleć, zrobić, ja pierdziele! Mam to zatrzymać, czy rozwijać dalej?
    18 czerwiec 2014  - Czemu to musi być takie popieprzone! - zaczynam płakać z bezsilności. - Przecież mógł wyjechać ze mną!
Chowam twarz w dłoniach i cicho łkam. Jake od razu reaguje i przytula mnie do siebie, głaszcząc mnie jednocześnie po głowie. Szepcze uspakajające słowa, ale to i tak nie daje rezultatów.
Biorę buch joita i oddaje go chłopakowi. Siedzi we mnie tyle emocji i jak zawsze muszę sobie znaleźć jakąś ofiarę, która wysłucha tego całego gówna. No ale muszę przyznać, że Jake sprawdza się w tym bez zarzutów.
 - Bae, wystarczająco się za nim wypłakałaś. Życie kręci się dalej. Musisz myśleć pozytywnie.
Prycham.
 - Jak mam kurwa o nim zapomnieć, Jake? Wszystko mi go przypomina! Bez niego nic nie ma sensu, zrozum. Nawet dzisiaj jest ten pieprzny dzień! - całkowicie się rozklejam.
 - Co?
 - Miałam nadzieję, że zaprosi mnie na ten cholerny bal. Tak bardzo chciałam na niego pójść. Zatańczyć, później byłby konkurs na króla i królową. A wiesz jak życie sobie robi ze mnie żarty? Motywem przewodnim są cholerne lata pięćdziesiąte!
Niedawno sobie o tym przypomniałam. Miałam plany, wyobrażałam sobie w jakiej sukience pójdę, charakterystycznej, rozkloszowanej, takiej jaka była wtedy w modzie. Włosy bym natapirowała, ładnie upięła. Marzyłam, by zatańczyć tam. A żeby moim partnerem był Niall. Znając moje umiejętności wyszłoby bezbłędnie, może nawet dostalibyśmy nagrodę? Przed oczami od razy mam Dirty Dancing.
Jak można nie pójść na ostatni szkolny bal, na dodatek absolwentów?
Kiedy się jest w rozpaczy i nie ma się z kim, jakoś można.
    30 czerwiec 2014  - Lily!?
Słyszę denerwujący, podniesiony ton Jake'a, a to, że jest już podpity nic nie ułatwia, ponieważ zachowuje się jeszcze dziecinniej niż zwykle. Wydawałoby mi się to przezabawne i tak dalej, bo uwielbiam to w nim, ale do chuja, ja właśnie rzygam całą zawartość mojego (pustego, bo rozpoczęłam parę dni temu głodówkę) żołądka.
 - LILIAAN?
Co do kurwy!?
 - Te drzwi są otwarte, debilu! - krzyknęłam w przerwie po między odruchami wymiotnymi, ale jednocześnie chciałam sobie strzelić w pysk. To chyba nie dobry pomysł by ktokolwiek wchodził mi do łazienki podczas wymiotowania. Idiotka.
 - Kurwa mać. - zmarszczył nos, ale i tak podszedł do mnie. Usiadł obok, ześlizgując się po ścianie, ignorując unoszący się w powietrzu smród. Pojebało go.
Przewrócił oczami i wymamrotał coś w stylu 'jebać to'  i wstał, znowu do mnie podchodząc. Złapał moje włosy i trzymał je, by ułatwić mi te tortury.
 - Więcej nie pijesz, bae.
Schudłam już 3 kilo. Jestem z tego bardzo dumna. Jeszcze z dwa tygodnie i będę miała świetną linię i upragnioną wagę 42 kg.
Wiecie, taka "dieta alkoholowa" jest bardzo łatwa. Jeśli pijesz, nie chce ci się jeść. Później jeszcze wymiotujesz, więc jesteś pusta. Proste? Proste. Początki są trudne, ale dla figury zrobię wszystko.
Jestem pewna, że Niall zostawił mnie, bo przeszkadzał mu mój tłuszcz.
    22 sierpnia 2014Patrzę przez okno, gdzie po szybie spływają krople deszczu. Pewne myśli nie dają mi spokoju. "Jakbym skoczyła z wysokości, było by po problemach."
Ugh.Idę prosto do łazienki i wyjmuję z szafki moją ostrą przyjaciółkę, którą dokładnie chowałam przed widokiem innych. Parę ostrych cięć i już czuję się lepiej. Odkładam ją z powrotem na półkę, nawet nie dbając o to, by ją jakoś oczyścić. Biorę głębokie oddechy, patrząc jak pojedyncze kropelki krwi ściekają na umywalkę.
"Życie kręci się dalej. Musisz myśleć pozytywnie." Tak powiedział Jake. No właśnie bez blondyna nie kręci się w ogóle. Z dnia na dzień powinno być lepiej, a jest gorzej. Nie mogę się w ogóle pozbierać. Ciągle przyłapuję się o myśleniu o nim.
Coraz bardziej żyję w przekonaniu, że on mnie po prostu nie kochał. Ten mój wyjazd do Nowego Jorku użył jako pretekst, by odejść.
    13 września 2014 Znajduję się w pokoju Holly. Leżę wtulona w dziewczynę, którą teraz mogę z ręką na sercu nazwać przyjaciółką. Teraz ona mnie wysłuchuje, poświęca mi czas.
Jestem trochę podłamana ponieważ Jake jakiś tydzień temu wyjechał do Nowego Jorku, zostawiając mnie w Londynie. Na całe szczęście będę dzielić z nim jedną uczelnie, bo inaczej bym nie wytrzymała.
Opieram bronę o ramię brunetki, gdyż leżymy na łyżeczki, by po prostu nacieszyć się swoja bliskością. Bardzo tego teraz potrzebuję, by mieć kogoś, komu na mnie zależy.
Rozmawiałam dzisiaj z Jakiem dwie i pół godziny na FaceTime. Opowiedział mi, że mieszka w domu bractwa i "może bez przeszkód podglądać swoich współlokatorów, gdy oni biorą prysznic, lub się przebierają". Trochę się nawet pośmiałam, gdy słuchałam ubolewań chłopaka, ponieważ nie mieszka z nim ani jeden gej. Oh, Jake...
Nie mogę się już doczekać, gdy do niego dołączę. Jeszcze miesiąc i trzy dni!
    14 października Biegam po domu, jakbym była coś z głową. Dopakowuję już ostatnie rzeczy do mojego bagażu. To niesamowite, że już jutro w nocy będę w drodze do mojego wymarzonego miejsca zamieszkania!
Trochę się rozpromieniłam, przecież już jutro zobaczę Jake'a. Najlepsze jest to, że lecę jednym lotem z Holly!
Postanowiłam, że zostawiam w Londynie wszystkie wspomnienia. Witaj nowa Lily!
* - Nie, nie jest to pomyłka - wiem, ze jest 2015! ;p Akcja ff dzieje się w 2014 roku.
_________________________
Cześć, ludziki.
O to obiecany epilog. Było przy nim trochę roboty, uff.
Nie wiem, czy każdy dobrze odebrał to, co chciałam w nim wam przedstawić.
Chodziło tu o rozpacz Lily, o to, jaka czuje się zagubiona po stracie ukochanego. Nie widzi jakiegokolwiek sensu życia, chce zapomnieć, więc sięga po alkohol, który potrafi tak otumanić, że można rzeczywiście zapomnieć... na krótki czas. Robi to coraz częściej, dochodzą do tego narkotyki. Imprezy co noc, zdarza jej się wymiotowanie i mdlenie. Tnie się i prowadzi głodówki, ponieważ juz jest tak zaślepiona i zdruzgotana, że szuka rozwiązanie, na zachowanie Nialla. I dochodzi do wniosku, że to na pewno przez jej wagę. Jest tak zdesperowana, że pozwala rozwinąć się romansowi ze swoją koleżanką.
A to wszystko przez uczucia do jednej osoby...
Lubię utożsamiać główną bohaterkę ze swoją osobą i zrobiłam tak po części i tym razem.
Dziękuję wszystkim, za to, ze byliście razem ze mną i Nilly. Wiele to dla mnie znaczy.
Czy mozecie po raz ostatni skomentowac? Xx
Przypominam, ze 2 czesc takze bedzie na tym blogu. Xx

3 komentarze:

  1. Udany epilog i teraz czekam na kolejną część! :D
    Nie mogę się doczekać

    OdpowiedzUsuń
  2. Ahhhh... niesamowite, ze już niedługo 2 część !
    1 była świetna :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Hej misiek! twój szablon jest gotowy :) Znajdziesz go w ostatniej notce na naaailee.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń