18 paź 2015

Rozdział 12 cz.2

Budzi mnie ze snu straszny gorąc, który jest wręcz nie do wytrzymania. Leniwie otwieram oczy i przestaję dziwić się nagłej wysokiej temperaturze. Niall leży na mnie całym ciężarem swojego ciała, przygwożdżając mnie do łóżka. Na dodatek jesteśmy przykryci kołdrą, a jakby tego było mało gorący oddech chłopaka chucha mi prosto w obojczyk, gdzie spoczywa jego głowa. A no i zapomniałam wspomnieć o porannej erekcji, która wbija mi się w udo...
Ze wszystkich sił próbowałam zwalić ciało Nialla z siebie, ale na nic byłby mi te próby, ponieważ on jest niewiarygodnie ciężki. Jedyną wadą mojego odchudzania jest właśnie to, że stałam się strasznie słaba. Głupie wejście po schodach na trzecie piętro to dla mnie nie lada wyzwanie, a przecież jakiś czas temu miałam dobrą formę. Byłam w końcu tancerką. Nie będę się tym jednak przejmować, bo lepiej mieć ładne ciało, niż głupią siłę. Niby czytałam, że taki sposób odchudzania jak wymiotowanie ma swoje poważne konsekwencje w postaci stracenia zdrowia; można się od tego wszystkiego uzależnić, wpaść w chorobę itd., ale mam to kompletnie gdzieś. Nie uzależnię się, czuję się dobrze.
Zrezygnowawszy z dalszej walki bąkam pod nosem małe przekleństwo. I tak mi to nic nie da, jest za ciężki - myślę.
Śpiący Niall wygląda uroczo. W takim momencie nie widać tych jego tatuaży i kolczyków. Ma wydęte, różowe wargi, które są lekko rozwarte pozwalając mu cicho pochrapywać; rozczochrane włosy we wszystkie strony; przesłodko zaróżowione policzki. Pewnie jakbym mu to powiedziała wkurzyłby się na maksa mówiąc coś w stylu 'prawdziwy facet nie może być uroczy bla bla bla', jednym słowem męskie pierdolenie. My, dziewczyny, widzimy o wiele więcej. Szkoda, że w tej chwili nie mam przy sobie telefonu. Chętnie zrobiłabym mu zdjęcie i drażniłabym go nim, kiedy na przykład drwiłby z mojego wzrostu. O tak! To mogłoby być dobre.
Udało mi się przesunąć go chociaż trochę w bok, dzięki czemu moje udo jeszcze żyje i nie jest już przygniatane przez jego penisa. Hm, a jeśli już myślę o penisie...
To co stało się wczoraj... O boże, naprawdę nie wierzę, że to zrobiliśmy. Nawet nie wierzę w to, że powiedział to wszystko. Był tak przekonujący, że aż mu wybaczyłam te wszystkie krzywdy. Nie mogłabym inaczej. On się męczył tak samo, jak ja. Nasza kłótnia, to całe rozstanie było spowodowane idiotycznym niedomówieniem. Obydwoje trochę się zaniedbaliśmy bo nie chcieliśmy tego ze sobą wyjaśnić i obydwoje ponieśliśmy tego konsekwencje. Na całe szczęście jest już dobrze. Prawda? No bo przecież nie może teraz, na trzeźwo temu wszystkiemu zaprzeczyć. Nie chcę nawet myśleć co by wtedy było...
Słyszę pomruki wydawane przez Nialla, które oznaczają, że musi się budzić. Nic nie poradzę na to, że moje serce zaczęło bić szybciej.
Powoli otworzył oczy i zamrugał dwa razy. Jęknął przeciągle i chyba zdał sobie sprawę, że ja także nie śpię, więc odwrócił głowę w moją stronę.
Serce zaraz wybije mi żebra! 
Leniwy uśmiech wysunął mu się na usta.
 - Cześć, kochanie - zamruczał i dał mi czułego całusa prosto w usta.
Uff, jest mój najukochańszy Niall!
 - Hej. Dobrze spałeś?
 - Najlepiej od pięciu miesięcy - ponownie się uśmiechnął i skradł mi kolejnego całusa.
Ouhhh.
Położył się obok mnie (wreszcie odciążając moje zmasakrowane ciało!) i schował pasmo moich włosów opadające mi akurat na twarz, za ucho.
 - A ty?
 - Wszystko byłoby pięknie, gdyby nie on - wskazałam palcem na jego sterczącego w dalszym ciągu penisa - który przygniatał mi nogę - wydęłam wargi, a Niall wybuchnął donośnym śmiechem.
 - No wiesz, zawsze możesz pomóc, mały chce trochę ulżyć.
 - No nie wiem, czy on jest taki mały.
 - Rzeczywiście, najlepszy sprzęt na kampusie.
 - Jesteś niemożliwy! - zaczynam się śmiać.
Serio będziemy rozmawiać o jego penisie? Okeeej.
Niall odsłania kołdrę, zakrywającą jego ciało od pasa w dół ukazując mi jego wielkiego penisa. Zaczynam protestować zasłaniając sobie oczy i nie mogę powstrzymać się od nieopanowanego śmiechu.
 - No weź, wczoraj ci się podobał, a dzisiaj nie możesz na niego patrzeć. Mam czuć się urażony? Może śmierdzi? Serio śmierdzi? - robi zabawny gest wąchania wszystkiego. Pewnie jakby był wygimnastykowany powąchałby jeszcze i jego!
 - Niall! Niall no przestań! - jeśli zaraz nie przestanie mnie rozśmieszać to się zesikam w łóżko, bo czuję straszne napięcie w pęcherzu, bo nie sikałam od wczorajszego popołudnia, ughh. - Tak śmierdzi, musimy iść się umyć, a szczególnie muszę iść oddać mocz, bo zaraz sam się odda na pościel, na której także leżysz. Chyba tego nie chcesz, huh?
 - Przez to, że 'musimy iść się umyć' masz na myśli wspólny prysznic? - zaświeciły mu się oczy.
 - Jeśli nie pójdziemy tam zaraz, to nie.
 - A dotrzymasz słowa z tym lodem, o którym wczoraj wspomniałaś?
 - Niall!
 - No dobra, zaniosę cię do tej cholernej łazienki, tylko nie sikaj!

***

Niallowi dopisuje wesoły humor, o którym zdołałam przekonać się rano. Spodziewałam się bardziej tego, że będzie niezręcznie, czy coś, ale nic z tych rzeczy i w sumie, to chyba dobrze. 
Po wspólnym prysznicu (i obiecanym lodzie) wróciliśmy do pokoju w ręcznikach. 
No bo kto by się przejmował masą sąsiadów, którzy mogli w każdej chwili wyjść ze swoich pokoju? 
 - Jak w takim stanie dotarłeś wczoraj pod drzwi mojego pokoju? W ogóle jak trafiłeś do akademika? Ty ledwo stałeś - pytam, gdy mijamy próg pokoju. 
 - Szczerze? Sam się temu dziwie. Znaczy, przyjechałem taksówką. Ale wejście na górę widzę za mgłą. Nie ważne, ważne jest jednak to, że tu przyszedłem i wszystko jest w całkowitym porządku. Prawda, księżniczko
 - W jak najlepszym, tak mi się wydaje. 
 - Czemu, 'wydaje'? - pyta, zakładając bokserki. I nie, ja wcale nie patrzę się na jego krocze. 
 - Hm, bo to nie jest takie proste, jakie może się wydawać - mówię, trochę ciszej. 
 - Nie rozumiem. Co masz na myśli? - marszczy brwi w niezrozumieniu.
Następuje chwila ciszy, kończę się ubierać i następnie siadam na brzegu łóżka. 
 - A co zamierzasz Niall? Nagle ogłosić, że jesteśmy razem? 
 - Co w tym dziwnego, Lils? - słyszę, że zaczyna być zirytowany.
 - No bo... sam pomyśl. Ty zaczynasz karierę. Jesteś już rozpoznawalny. Słyszałam, że pojawiasz się w gazetach, fanek coraz więcej, a twoja piosenka stała się hitem. Do tego jesteś wschodzącą gwiazdą boksu. Bilety szybko się wyprzedają. Ciężko o tobie nie usłyszeć. Założę się, że będą problemy z tej strony. Gwiazdy rzadko mogą mówić o swoich prawdziwych związkach. Wszystko jest ustawiane pod publikę i nawet nie staraj się zaprzeczać. A to jest początek tego wszystkiego. Dobrze cię znam i wiem, że nie chciałbyś zmieniać swojej reputacji na kampusie. Stałeś się popularnym łamaczem serc, kapitanem drużyny. W takim świecie nie ma miejsca na dziewczynę. Dobrze wiesz, że jeśli rozeszłaby się plotka o naszym związku dotarłaby dosłownie do każdego na tym pieprzonym kampusie, a ja nienawidzę być w centrum uwagi, Niall.  Byłabym powodem zazdrości tych wszystkich dziewczyn, nie pamiętasz jak było w liceum? Nie chcę mieć wrogów na samym starcie, a o tobie pewnie też by nie mówili już tych wszystkich wspaniałych rzeczy no bo przecież byś się "podporządkował dziewczynie". A jakby tego było mało, to najbliższe mi osoby cię nienawidzą, przez to, co się stało. Przecież jakby Gemma się dowiedziała to serio mogłaby ci coś zrobić. Pała do ciebie nienawiścią, uwierz. Nie chcę nawet myśleć o Sophie! Nie dam jako przykładu Jake'a bo on ciągle mnie namawiał do "zaliczenia nowego kutasa" i czekał tylko, aż wreszcie będę mieć kogoś do uprawiania seksu i w ogóle on jest specyficzny, no ale reszta myśli o tobie gorsze rzeczy. Nie dam tak rady...
 - Ty chyba nie chcesz ze mną teraz zerwać? Byłem pewien, że wszystko będzie teraz zajebiście! Nie możesz Lily, nie możesz  nam tego teraz zrobić, kurwa mać. 
Widać, że jest przerażony cała zaistniałą sytuacją. Chyba do niego dotarło co mu powiedziałam. Nasz związek jest niemożliwy. No chyba, że...
 - Czemu się do cholery nie odzywasz?! - wpada powoli w szał z bezsilności, lecz ja wpadłam na świetny pomysł. 
 - Wymyśliłam coś zajebistego. 
Uśmiechnęłam się szeroko, no bo kurwa mać, to jest jedyne dobre rozwiązanie! 
 - Będziemy udawać, że nic się nie wydarzyło. Że jest jak dawniej, po prostu nie skaczemy sobie do gardeł. Musimy kryć się ze swoim związkiem.


_______________________

Dym, dym, dym dyyyyym. 
Nie może być nudno, co wy myslalyscie ze to koniec? o NIE!
Jak myslicie, czy to wypali? :D

jestem mistrzem wymyślania cholernie beznadziejnych dialogów (tych z poczatku), beka. :cc

1 komentarz:

  1. Sorry, ale sądzę, że to nie wypali xd
    Rozdział super! :D :*

    OdpowiedzUsuń