25. "Błagam Cię, wysłuchaj mnie"
- On na Ciebie nie zasługuje. - wymruczał Zayn, a ja nie mogłam powstrzymać się od westchnięcia.
Domagałam się większego zbliżenia. Nachalnie sięgnęłam po jego miękkie usta i zaczęłam go głęboko całować dołączając do ruchów warg język. Rozpiął powolnie swoją bluzę, którą miałam na sobie i na ślepo próbował ją zdjąć. Zrzucił ją na ziemie, nie odrywając swojej pięknej twarzy od mojej. Sięgałam po gumkę jego dresów, by posunąć się nieco dalej, ale... Z wnętrza mieszkania dobiegły nas wzburzone krzyki. Zdziwieni i zdezorientowani oderwaliśmy się od siebie na milimetry i popatrzyliśmy ku sobie. Nie mieliśmy pojęcia co się dzieje. Chcąc sprawdzić co jest powodem krzyków stłumionych głosów Zayn wstał z łóżka, marszcząc jednocześnie brwi. Ja jednak postanowiłam zostać na swoim miejscu, a jedynie powstać do pozycji siedzącej. Szatyn udał się do drzwi, ale w tym momencie otworzyły się one z hukiem, a do pomieszczenia wkroczył Niall wkurzony do czerwoności.
Zmierzył zabójczym spojrzeniem Zayna stojącego na wprost siebie, a następnie rozejrzał się po pomieszczeniu, zawieszając wzrok na mnie. Strzelał piorunami z oczu. Szczękę miał mocno zaciśniętą, a dłonie ściśnięte w pięści. Cały się trząsł ze wzburzenia. Jego ubrania były przemoczone do suchej nitki przez panujący na dworze deszcz. Widok był przerażający, blondyn wywoływał u mnie w tej chwili lęk.
Za jego postacią nagle pojawił się Jake, także nieźle podirytowany. Przyglądał się całej sytuacji. Zauważyłam, że jego ubrania są wymięte i poturbowane. Od razu domyśliłam się skąd wzięły się wcześniejsze krzyki. Za pewne brunet chciał wyprosić natarczywego Nialla, a ten zaczął go szarpać. Dzięki bogu, że go nie uderzył. Nie chcę wiedzieć, co wtedy mogłoby być biednemu Jake'owi, jakby blondyn wpadł w szał. Byłby nie do zatrzymania. Cały w amoku pewnie biłby do osiągnięcia swoje celu. On jest naprawdę niebezpieczny.
Jego spojrzenie przeszywało mnie na wylot. To wszystko trwało zaledwie parę sekund, ale dla mnie była to wieczność. Od momentu jego wkroczenia przestałam oddychać z przerażenia. Zapomniałam już nawet o bólu w klatce piersiowej, na widok jego i Amy, nie chciałam dać mu już w twarz. Teraz kierował mną tylko strach. Jedyne co zrobiłam to uchyliłam lekko spuchnięte wargi od pocałunków Zayna, wypuszczając bezgłośne jęknięcie.
- Co ty tu kurwa robisz?! - wrzasnął niebieskooki, aż podskoczyłam na materacu. Zrobił krok w moją stronę wymijając szatyna stojącego do mnie tyłem, lecz ten zaraz zastąpił mu drogę.
- Uspokój się stary. - Zayn położył mu dłoń na ramieniu, utrzymując odległość pomiędzy nimi, ale ten ją szybko strącił impulsywnym ruchem.
Wstałam szybko z łóżka i zbliżyłam się nieco.
- Ja mam się kurwa uspokoić?! Co ty w ogóle odpierdalasz z moją dziewczyną, kutasie?! Przyznaj się, pieprzyłeś ją, co?! Myślisz, że jestem ślepy?! Nie widziałem wcześniej, że się na nią ślinisz kutasie?! A może jestem głupi, bo nie widzę, porozrzucanych ubrać i tego, że paradujesz przy niej bez jebanej koszulki?! - nie przestawał krzyczeć i wymachiwać rękoma, wskazując z bluzy na podłodze, na nagi tors Mulata.
Byli niebezpiecznie blisko, prawie stykając się ciałami. Myślałam oszołomiona zbyt wolno. Analizowałam jego słowa w głowie. Co on w ogóle sobie myśli mówiąc o mnie, że jestem jego dziewczyną?! Po tym wszystkim?! Na dodatek krzyczy i obraża Zayna w jego mieszkaniu. On nie ma za grosz szacunku do nikogo!
- Twoją dziewczyną?! Ty jesteś już do reszty pierdolnięty! - zakpił szatyn także podniesionym tonem. - Po tym wszystkim co jej zrobiłeś masz czelność jeszcze tak mówić? Całowałeś się z inną na jej oczach idioto! Nie potrafisz docenić tego co masz. Nie wiem czy jesteś świadomy, że straciłeś lepsze co miałeś: kochającą Lily. Nie zasługujesz na nią! - fuknął Zayn. Niall jeszcze mocniej zacisnął szczękę i wymierzył chłopakowi cios z pięści w policzek. Ten jednak nie był mu długo dłużny, ponieważ pchnął go z impetem na szafę. Wydałam z siebie przerażony krzyk, kiedy blondyn podniósł się i już był gotów ponownie się zamachnąć. Doskoczyłam do nich równocześnie z Jake'iem który starał się uspokoić przyjaciela. Stanęłam pomiędzy nimi. Mieli nade mną wielką przewagę zarówno siły jak i wzrostu. Jakby mogli jednym szybkim ruchem mogli by mnie wywrócić i bić się dalej, ale kiedy wkroczyłam pomiędzy nich nieco się uspokoili. Czułam na sobie ich spojrzenia i przyspieszone, ciężkie oddechy.
- Idź stąd Niall! - zwróciłam się w jego stronę. Miał powiększone źrenice. Błękitu jego tęczówek prawie nie było widać.
- Jeśli mam iść to tylko z tobą. Nie zostawię Cię z nim. Szukam Cię od trzech godzin po mieście, a okazuje się, że jesteś u niego. Nie zostaniesz tu dłużej. - Powiedział spokojnie, co nawet mnie zdziwiło. Usłyszałam głośne prychnięcie Zayna.
- Kpisz sobie ze mnie? Ty chyba nie myślisz, że teraz wrócę z tobą do domu i będzie wszystko dobrze! - wrzasnęłam.
- To nie było tak jak sobie myślisz!
- Typowe. - skrzyżowałam ramiona na piersi, nieco rozbawiona tym co mówi. Zastanawiałam się, czy on naprawdę myśli, że ja jestem taką idiotką.
- Wyjdź ze mną, to wszystko Ci wytłumaczę! Musisz mnie posłuchać, proszę. - zobaczyłam błaganie w jego oczach, ale nie dałam się znowu oszukać.
- Ja nic nie muszę. A teraz wyjdź. Nie chcę mieć z tobą nic wspólnego. Nienawidzę Cię! - przeźroczysta ciecz napłynęła do moich oczu, a w szczęce poczułam skurcz. Mrugałam intensywnie, by zapanować nad łzami, które chciały wypłynąć na moje policzki.
- Ale..
- Wypieprzaj, nie słyszałeś?! - krzyknęłam trzymając dalej bojową postawę. Zauważyłam, że wyciąga ramiona, by złapać mnie w talii, ale szybko wybiłam mu ten pomysł z głowy zaznaczając jego policzek śladem swojej dłoni, po mocnym uderzeniu.
Nic już nie powiedział. Przymrużył powieki i najzwyczajniej w świecie wyszedł, zostawiając naszą trójkę ciężko oddychającą. Pędem ruszyłam do łazienki. Ubrałam na siebie wysuszone ubrania, w ekspresowym tempie. Nie obchodziło mnie to, że moja rozgrzana z emocji twarz pokryta jest we łzach, a ja spazmatycznie oddycham mając problem ze złapaniem wdechu.Wybiegłam z łazienki, ruszając do przedpokoju gdzie stał Zayn wycierając zakrwawioną wargę - od uderzenia blondyna - chusteczką. Patrzył na mnie ze współczuciem wymalowanym na twarzy. Zaczęłam ubierać buty, potykając się o własne stopy.
- Odwiozę Cię. - zakomunikował i włożył przez głowę bluzę, która wcześniej znajdywała się na wieszaku.
Nie miałam ochoty stawiać oporów. Nie widziałam przyjemności w wracaniu do domu komunikacją miejską z wieloma przesiadkami, nie wiedząc nawet dokładnie gdzie się obecnie znajduję, ponieważ nie znałam tej dzielnicy. Poczekałam przy wejściu na chłopaka, który szybko się ubrał. Nie minęło mieć minut, a już siedzieliśmy w aucie. Na całe szczęście deszcz ustał. Ruszyliśmy z pod bramy w ciszy. Nawet radio nie dawało o sobie znać. Do tej pory byłam cała roztrzęsiona. Nie wiedziałam co o tym wszystkim myśleć. Było mi jednocześnie żal Zayna, który w mojej obronie dostał w szczękę.
- Przepraszam, Zayn. - schowałam twarz w dłoniach ciężko wzdychając. - Nie chciałam, by tak wyszło. - szepnęłam. Poczułam jego ciepłą dłoń na ramieniu.
- Nic się nie stało, to nie twoja wina tylko tego idioty. Nie zamartwiaj się. - odpowiedział miękko.
Był taki wyrozumiały. Dobrze wiedziałam, ze to moja wina. Gdyby nie ja, nie doszłoby do tego.
- Bardzo boli? - popatrzyłam do góry, na jego wargę. Była lekko opuchnięta.
- Wcale. - posłał mi uśmiech, nie odwracając wzroku zza jezdni.
Parę minut byliśmy już pod moim domem. Zayn zaparkował, nie wyłączając silnika.
- Dziękuję. - powiedziałam cicho i ucałowałam jego policzek. Nachylił się w moją stronę przymykając powolnie powieki, ale ostrożnie się odsunęłam.
- Nie mogę Zayn, przepraszam. - spuściłam wzrok. Było mi głupio. Czerwień opanowała moje policzki. Złapał moją dłoń w dwie swoje i przyłożył ją sobie do ust, cmokając ją czule.
- Rozumiem. - uśmiechnął się przyjaźnie. - Dobranoc, Lily.
- Dobranoc. - zacisnęłam wargi, poprawiłam torbę i rzucając mu ostatnie spojrzenie wysiadłam z samochodu.
W domu byłam sama. Mama jak zwykle była w pracy, co akurat teraz mi najbardziej opowiadało. Pierwszą i ostatnią czynnością jaką zrobiłam tego wieczora było rzucenie się ostatnimi siłami do łóżka i pogrążenie się w głębokim śnie, chcąc zapomnieć o dzisiejszej nieprzyjemniej sytuacji.
***
Następnego dnia wybrałam się z Molly do kawiarni. Opowiedziałam jej wszystko ze szczegółami o treści Nialla i spędzonego wieczoru u Zayna. Była poruszona całą sytuacją, zarówno kłótni z blondynem, jak i romansem z szatynem.
- Tak bardzo Cię przepraszam. Nie powinnam podawać mu informacji gdzie jesteś. Nie wiedziałam, że tam przyjedzie. Brałam pod uwagę to, że się o Ciebie martwi. - przepraszała Molly.
- Okej. To nie twoja wina, że on nie myśli racjonalnie. - usprawiedliwiłam.
Posiedziałyśmy chwilę, plotkując o różnych nowościach w naszej szkole. Starałam się oderwać myśli od zaistniałej wczoraj sytuacji i nawet dobrze mi szło. Nie długo po tym dołączył do nas Zayn z Louis'em i Liam'em . Ciepło ich przywitałam. Ku mojemu zdziwieniu wiedzieli już o całym zdarzeniu, ale to nawet i lepiej, że Mulat ich uprzedził. Nie muszę przynajmniej tego od nowa opowiadać, bo robi się to naprawdę męczące. Liam opowiadał, jakie ma plany na przyszłość dotyczące studiów, a Louis konspiracyjnie pokazywał mi zdjęcia w swojej komórce, na których był on i Harry. Wydało mi się naprawdę słodkie.
Co dziwne, reszta nie zdawała sobie sprawy, że nasz Louis i Harry są razem. Na razie się ukrywali, a jedyną osobą która wiedziała o ich związku byłam ja.
Było dość wesoło, gdy Molly oblała się napojem, ale moje rozbawienie ustało w natychmiastowym tempie, kiedy zobaczyłam Jego kierującego się w naszą stronę. Zdusiłam oddech, który momentalnie zastygł mi w piersi. Mogłam szykować się na najgorsze.
Reszta zauważyła moje zmieszanie i także się odwrócili i zareagowali podobnie. Nie dało się ukryć, że u chłopaka zrobiło to wrażenie, że wywołuje takie poruszenie, ale starał się, byśmy tego nie zauważyli. Podszedł do naszego stolika pewnym krokiem. Od razu zmierzył spojrzeniem Zayna, na co ten cały się spiął i zacisnął szczękę. Położyłam pod stołem dłoń na jego kolanie, by go trochę uspokoić. Nie chciałam niepotrzebnej sceny w kawiarni, gdzie byli też inni ludzie.
- Lily, czy możemy porozmawiać? - spytał spokojnie, naturalnym tonem.
Wszystkie spojrzenia latały pomiędzy mną, a nim. Zastanawiałam się przez sekundy nad odpowiedzią, która i tak wypłynęła z moich ust całkowicie spontanicznie.
- Ale nie mamy o czym.
- A właśnie, że mamy. Chcę Ci wyjaśnić... - przerwałam mu, wstając. Jedynym wyjściem jest to bym wyszła, zanim wybuchnie awantura i wzbudzimy uwagę osób znajdujących się w tym miejscu. Zarzuciłam torebkę na ramie i posłałam znajomym spokojny, pokrzepiający uśmiech.
- Właśnie wychodzę. - zwróciłam się do niego srogo i olewająco.
Ruszyłam pewnie ku wyjściu, słysząc stukot moich koturn. Jenak zostałam zatrzymana dokładnie parę kroków od drzwi, przez siłę trzymającą mnie w dole nóg.
Zdziwiona spojrzałam w dół, gdzie klęczał przede mną Niall. Wpatrywał się we mnie oczami pełnymi smutku, trzymając się kurczowo moich łydek.
- Błagam Cię, wysłuchaj mnie. Błagam, Lily. Opowiem Ci wszystko, a wtedy podejmiesz decyzję, czy chcesz mnie jeszcze znać. Proszę.
Nie wierzyłam temu co słyszę. Gdzie ta postawa buntownika? Znowu jest pełen żalu? Przypomniałam sobie, że jest bipolarny i to naturalne w jego zachowaniu, czego byłam świadkiem wiele razy wcześniej. Rozejrzałam się dookoła, gdzie już wpatrywało się w nas parę spojrzeń. Panicznie zaczęłam targać go ku górze, nie chcąc wzbudzać widowiska.
- Niall, wstań. - szarpnęłam się, ale trzymał zbyt mocno.
- Tylko jeśli mnie wysłuchasz.
Nie miałam wyboru.
- Ugh! Masz pięć minut, a teraz wstań!
Posłuchał mnie i trzymając moją rękę wyciągnął mnie na zewnątrz.
___________________________________________
Proszę o komentarze. Dla Ciebie to tylko chwila, a dla mnie wielka motywacja do dalszego pisania. Xx
Agh!
OdpowiedzUsuńJaz zawsze świetne!
Next :D
Boski <3
OdpowiedzUsuńNiall i ta jego bipolarność!
Niech ma racjonalne wytłumaczenie swojego postępku.
Bardzo bym chciała żeby się pogodzili <3
Uwielbiam twoje opowiedzanie, jest świetne ��
OdpowiedzUsuń