34. "On się tobą zabawi i cię żuci, jak śmiecia, a ty będziesz cierpieć!"
Kiedy byliśmy już w domu, Niall położył śpiącego malca do swojego łóżka i nakrył szczelnie kołdrą. Ja natomiast poszłam od razu pod prysznic. Gdy wyszłam z łazienki, zauważyłam, że Niall stoi na balkonie i pali papierosa. Weszłam cicho na lodowate kafelki. Od razu zimno otuliło moje ciało prosto z pod prysznica. Miałam na sobie jedynie koszulkę Nialla, która nie zdołała zatrzymać chłodu. Chłopak nie zauważył mojej obecności. Podeszłam bliżej na palcach i owinęłam go ramionami w pasie. Odwrócił się w moją stronę i zaciągnął się papierosem. Zabrałam ode niego dym, przyciskając swoje usta do jego. Usatysfakcjonowany zamruczał, kiedy wypuściłam szarą chmurę.
- Zmęczona?
- Oh, bardzo. - odpowiedziałam kładąc głowę o jego klatkę piersiową. Wczepił palce w moje włosy i pogłaskał mnie delikatnie.
Dłońmi zjechał na dół moich placów i zaczął odprężająco kręcić koła opuszkami palców. Zrelaksowałam się i przymknęłam powieki. Czułam się wykończona po całym dniu atrakcji, a Niall starał się jakoś to wynagrodzić.
- Szkoda, że nie mogę Ci się odpłacić w trochę inny sposób. - popatrzył w stronę łóżka, gdzie obecnie leżał Mike'i, pogrążony w głębokim śnie. Uśmiechnął się łobuzerko i ścisnął mój pośladek. Powstrzymałam się od piśnięcia, by nie obudzić malca.
- Będziesz miał na to wiele innych okazji. - podsumowałam i pocałowałam go w nos, na co się roześmiał. Wyrzucił końcówkę papierosa przez barierę balustrady. Kiedy wracaliśmy do środka, dał mi jeszcze klapsa w tyłek, za co został skarcony spojrzeniem.
---------------------------------------
- Niall, myślę, że może być mu niewygodnie w tych ogrodniczkach. - powiedziałam, patrząc na małego chłopca.
- Poszukam czegoś, w co mógłbym go przebrać. - wzruszył ramionami i wyszedł z pokoju.
Za chwilę wrócił z paroma ubraniami w ręce. Popatrzył na mnie pytająco, podając mi małą stertę. Położyłam ją sobie na udach i zaczęłam oglądać. Zdziwiłam się, kiedy zobaczyłam dziecięce ubranka. Było tam parę koszulek i spodenek. Nie miałam pojęcia, skąd Niall ma takie rzeczy.
- Skąd u ciebie w domu dziecięce ubrania?
Podrapał się po karku, stojąc naprzeciwko mnie.
- Moja mama zostawiła je na pamiątkę, kiedy z nich wyrosłem.
Moje usta uformowały się w literę 'o'. Popatrzyłam jeszcze raz na malutkie, szare dresy które trzymałam w ręce. Rozczuliłam się, gdy pomyślałam, że kiedyś nosił je Niall, a dzisiaj założymy je jego młodszemu bratu.
- Słodkie. - skomentowałam.
- Em, pomożesz mi? Ja nie za bardzo wiem, jak przebrać dziecko.
Widziałam, że był zawstydzony, na co uśmiechnęłam się szeroko.
- Jasne.
Tak jak poprosił, pomogłam mu w przebieraniu Mike'iego i nawet dobrze nam to wyszło, ponieważ nie obudził się pomimo wielokrotnego podnoszenia.
Jak tylko blondyn wyszedł z łazienki w szarych dresach i nagim torsem, gdzie przed chwilą brał prysznic, ruszył w kierunku łóżka. Przesunął Mike'iego na drugi kraniec i przykrył go, jak i siebie kołdrą.
- To żeby było wam wygodnie będę spać na kanapie. - oznajmiłam i wstałam z łóżka, by zaraz udać się na dół do salonu.
Chłopak zmarszczył brwi i podniósł się do pozycji siedzącej.
- Co? Nie kurwa, śpisz z nami. - wystawił do mnie prawa dłoń. Przyciągnął mnie do siebie i położył po swojej lewej stronie, kiedy Mike spał skulony w kulkę, po prawej.
Ku mojemu zdziwieniu łóżko swoją wielkością spokojnie nas pomieściło. Niall otulił mnie ramieniem, przyciskając do swojego ciepłego, nagiego torsu. Położyłam na nim głowę i zamknęłam oczy. Odprężyłam się, kiedy kolistymi ruchami jeździł po moim biodrze. Nim się obejrzałam zasnęłam w jego ramionach.
-----------------------------
Obudziłam się zasadniczo wcześnie. Mike i Niall jeszcze spali. Blondyn nie lubił wcześnie wsawać, jakby mógł przesypiałby cały dzień, więc specjalnie mnie to nie zdziwiło. Postanowiłam się szybko umyć, a następnie zrobić im coś dobrego na śniadanie. Jeszcze przed wyjściem do łazienki rzuciłam na nich oko. Wyglądali razem przesłodko. Spali zwróceni do siebie twarzami, z takimi samymi wyrazami twarzy. Nawet tak samo lekko uchylali wargi podczas snu, kiedy oddychali. Byli jak dwie krople wody.
Z chwilą, kiedy przekroczyłam ponownie próg pokoju, nie zastałam w nim nikogo. To oznaczało, że rodzeństwo na pewno już wstało. Poszłam prosto do kuchni i wtedy zobaczyłam, że Niall i Mike'i siedzą na kanapie i razem grają na konsoli. Malec wyglądał zabawnie wystawiając co jakiś czas język, trzymając urządzenie do gier, które nie mieściło mu się w rączkach. Nie chciałam im przerywać, więc odwróciłam się, by pójść do kuchni ale w tym samym momencie usłyszałam dziecięcy pisk.
- Lily!
Mała postać złapała mnie w udach i mocno przytuliła. Popatrzyłam w dół, a chłopczyk szczerzył się do mnie wesoło. Wystawił do mnie ręce, bym podniosła go do góry.
- Cześć, mały. Kiedy wstaliście?
- Przed chwilą. Musiałem obudzić Nialla! Chrapał! - powiedział wymachując rączkami. Nie mogłam się powstrzymać i roześmiałam się głośno, patrząc na Nialla, który wstrzymał grę, lekko zaczerwieniony.
- Jesteś głodny? Na co masz ochotę? - spytałam.
Przez chwilę się zastanawiał, zaciskając wargi, ale po chwili jego oczy się powiększyły.
- Mogę tosty z dżemem?
- Jasne, Niall też je lubi. - szepnęłam i pocałowałam go w czółko, potem postawiłam go na ziemie. Cały rozpromieniony potruchtał w stronę blondyna.
- Pomóc Ci, kochanie? - spytał Niall.
- Nie trzeba. Grajcie. - puściłam mu oko i ruszyłam do kuchni.
Z gotowym daniem na talerzach weszłam do pokoju. Malec zaklaskał rączkami i od razu zabrał się do jedzenia, podobnie jak Niall. Podziękował mi całusem w policzek.
- Ale dobre! - zachwalał chłopczyk, z buzią brudną od dżemu.
- Nie długo przyjedzie po Ciebie tata, Mike'i. - oznajmił Niall.
- Co? Nie! - posmutniał. - Chcę zostać z wami. - złapał go za rękę i ścisnął jego przedramię.
- My też byśmy chętnie z tobą zostali, ale rodzice też za tobą tęsknią.
Malec wydął wargi.
- Zobaczymy się niedługo. Zabierzemy cię tam, gdzie tylko będziesz chciał.
- Obiecujesz, Ni?
- Obiecuję. - blondyn posłał mu uśmiech. - A teraz jedz.
-----------------------------------
Następnego dnia Matty podjechał pod mój dom, tak jak to zawsze robił, kiedy mieliśmy razem jechać do szkoły. Punktualnie wyszłam z domu i weszłam do jego samochodu, całując go na powitanie w policzek.
- Hej. - uśmiechnęłam się.
- Siema. - opowiedział, wydał mi się dziwnie poważny, ale starałam się to zignorować.
Odjechał z mojego podjazdu, w dziwnej ciszy, nawet nie włączając radia, choć ono zawsze grało najgłośniej jak tylko mogło.
- Coś się stało? - spytałam kiedy męcząca cisza dalej trwała. Czułam napięcie w powietrzu. Zmierzył mnie srogim spojrzeniem. Zmarszyłam brwi, nie wiedząc o co chodzi.
- To może wreszcie mi powiesz, dlaczego, kurwa, przy tobie ciągle kręci się ten kutas, Niall? - warknął. - Kiedy byłaś na moim meczu on nagle do ciebie przyszedł! Nawet nie poczekałaś, tylko uciekłaś, bym nie zdołał ciebie opieprzyć! Możesz mi łaskawie powiedzieć o co chodzi?! Nie zrozumiałaś, kiedy mówiłem ci, byś trzymała się od niego z daleka? A ta akcja na szkolnym dziecińcu, na scenie, o której każdy mówił?! Podobno się całowaliście!
Zadrżałam pod wpływem jego krzyku. Dawno nie widziałam go takiego złego, na pewno nigdy na mnie. W jego brązowych oczach widziałam tylko gniew.
- Em, bo my... my spotykamy się od jakiegoś czasu. -wydukałam, chowając twarz za włosami.
- Co do kurwy?! Czy ty zwariowałaś?! Nie masz za grosz rozumu?! - rzucał oskarżeniami w moją stronę.
- Nie krzycz na mnie! - podniosłam znacznie ton, próbując go przekrzyczeć. Jedynym ratunkiem było to, że dojeżdżaliśmy już do szkoły. Matty jechać dzisiaj zdecydowanie szybciej.
- A właśnie, że będę! Nie rozumiesz, że popełniasz błędy?! On się tobą zabawi i cię żuci, jak śmiecia, a ty będziesz cierpieć! Popieprzy cię parę razy i się znudzi!
Otworzyłam szerzej oczy, za dobór jego słów. Nie mogłam wierzyć, że do mnie tak powiedział. Ocenia Nialla, chociaż nawet dobrze go nie zna. Myśli, że pozjadał wszystkie rozumy, bo nasłuchał się krążących plotek o Niallu. To ja go znam najlepiej od tych wszystkich ludzi i wiem jaki on jest. Nie mogę znieść tego wszystkiego.
- Mam w dupie, co sądzisz o naszym związku. Nawet go nie znasz... - syknęłam. Łzy żalu zaczęły skapywać mi po policzkach i dekolcie.
Otworzyłam pośpiesznie drzwi samochodu, bo akurat pojazd się zatrzymał. Wybiegłam pędem z samochodu, cała roztrzęsiona.
- Lily! Lily, kurwa, stój! - usłyszałam za sobą wołanie przyjaciela. Nie chciałam go już dzisiaj widzieć więc biegłam dalej przed siebie.
Nie obchodziły mnie krzywe spojrzenia innych i ich obgadywanie mnie w tym momencie za plecami. Chciałam dostać się jak najszybciej do Nialla. On był moim jedynym wsparciem.
Wyciągnęłam telefon z torebki i wybrałam szybko jego numer. Modliłam się w myślach, by był już na terenie szkoły. Po paru sygnałach w słuchawce rozbrzmiał jego głos.
- Halo?
- Ni-Niall? - załkałam.
- Lily? Lily, co się dzieje?
- Możesz się teraz ze mną urwać z lekcji? Proszę...
- Gdzie jesteś?
- Przed wejściem, koło murku, przy którym często palisz.
- Zaraz tam będę, nie oddalaj się.
Super fajne :D
OdpowiedzUsuń