27. "Ja jestem w pełni gotowa i wiem, że żywię do niego silne uczucia."
Reszta dnia minęła spokojnie. Niall odwiózł mnie do domu, ponieważ nie chcieliśmy wracać do towarzystwa znajomych, po tej całej scenie, jaką wywołał niebieskooki. Niestety nie mogłam zostać u niego na noc, jak to ostatnio robiłam, gdyż obiecałam mamie, że pojadę z nią na zakupy. Zdążyłyśmy nawet pooglądać się za samochodem dla mnie, ale niestety nie było nic, co by mnie zadowoliło. Rozczarowane i zmęczone wróciłyśmy do mieszkania, gdzie razem obejrzałyśmy dwa odcinki nowego serialu na Comedy Central, którego nazwy nie zapamiętałam i zjadłyśmy wspólnie kolację w postaci naleśników. Leżąc już w ciepłym łóżku wymieniłam parę sms'ów z Molly i Niallem - nie obyło się bez podtekstów seksualnych, całkowicie w jego stylu, co nie zbyt mnie dziwiło, ale starałam się odpowiadać mu tym samym. Wreszcie zasnęłam z słuchawkami w uszach i Elvisem Presleyem śpiewającym mi do snu.
***
Po dojściu do porozumienia i pogodzeniu się z blondynem od razu dostałam chęci do życia. Chodziłam przez cały niedzielny poranek uśmiechnięta, rozpromieniona. Nic nie było w stanie zepsuć mojego dobrego humoru. Tryskałam niekończącą się enrgią.
Dziś miałam w planach wybrać się na mecz piłki nożnej drużyny Matty'ego. Miałam wrażenie, że ostatnimi czasy zaniedbałam naszą przyjaźń, więc postanowiłam zrehabilitować się tym, że będę mu kibicować w meczu z przeciwnym londyńskim liceum.
Całe widowisko miało rozpocząć się o szesnastej, nie miałam powodów, by martwić się brakiem czasu. Nie zamierzałam się jakoś 'stroić'. Idę przecież na mecz piłki nożnej, a nie na rewię mody. Wszystko dzieje się w niedziele, której co tygodniowy plan zostaje zaburzony - dzień w którym nie robię kompletnie nic, prócz leżenia przed telewizorem, więc mój strój będzie do tego przystosowany. Tak więc ubrałam większą, szarą bluzę z nike'a, jeansy boyfriendy, czapkę - ze względu na nieułożone włosy i okulary (kształtem przypominające ray ban wayfarer), bez którym słabo widzę, a nie miałam ochoty bawić się w soczewki drażniące moje oczy. To dziwne uczucie, ponieważ nikomu, prócz mamie, czy Matty'emu nie pokazywałam się w okularach, a teraz mam wyjść tak publicznie, ale mam to gdzieś, co sobie inni pomyślą o moim wyglądzie. Makijaż też nie był wymyślny. Jedynie pomalowane rzęsy i pomadka na usta. Podsumowując nic nadzwyczajnego.
Dojechałam na miejsce autobusem. Na całe szczęście nie było problemu z dojazdem pod samą szkołę, przystanek nie jest zbyt daleko oddalony od placówki w której się uczę.
Szczerze mówiąc nie byłam częstym gościem na boisku szkolnym. Raczej mogłabym przyznać się z ręką na sercu, że jestem tam właśnie pierwszy raz. Wcześniej jakoś nie miałam okazji na nim gościć, zajęcia wychowania fizycznego odbywały się jedynie na sali gimnastycznej, z powodu częstych treningów klas sportowych. Tak więc miałam nie mały problem z odnalezieniem się na imponujących trybunach, na przeciwko murawy. Chcąc się jakoś wtopić w tłum zajęłam miejsce z brzegu, w rzędzie bardziej z przodu. Czekając na rozpoczęcie się rywalizacji licealistów wymieliłam parę wiadomości z Niallem.
Niall: Co robi moja piękna? Xx.
Ja: Siedzi na trybunach w oczekiwaniu na mecz, z którego i tak nic nie zrozumiem. Ugh, dlaczego piłka nożna jest tak skomplikowana?
Niall: Nie jest, to ty po prostu jesteś oporna w myśleniu, skarbie. :)
Ja: Oh, zamknij się, Horan.
Niall: Nie martw się, już do Ciebie jadę, by pomóc Ci w myśleniu. Będę za dziesięć minut. Xoxo.
Uśmiechnęłam się do wyświetlacza. Nie przejęłam się tym, że Niall dogryzał mi, żartując z mojego braku pojęcia na temat swojego ulubionego sportu, co było na porządku dziennym w jego przypadku, ponieważ zawsze lubił być złośliwy, co na swój sposób było nawet słodkie.
Nie wierzę, że to przyznałam.
Niall, przy tobie głupieję.
Cieszyłam się, że zaraz do mnie dołączy. Nie chciałoby mi się siedzieć tu samej, bez bratniej duszy na ramieniu. Jeśli Nialla można nazwać bratnią duszą, w ogóle. Bardziej pasowałoby określenie 'Upragnione towarzystwo'. Minął jeden dzień, a ja już tęskniłam za jego głosem, zapachem, śmiechem, sposobem w jaki na mnie patrzy i jak jego oczy się rozświetlają, gdy jest rozbawiony. Nie martwiłam się nawet tym, że może zauważyć nas razem Matty, co jest raczej nieuniknione. On dalej nie wie, że łączy nas zakazana więź, podobnie jak reszta populacji, która niczego się nie domyśla. Oczywiście nie licząc Molly, Louisa i... Zayna.
No właśnie, Zayn. Jest mi tak bardzo głupio i przykro. Zamąciłam nim, przez tą całą kłótnię z Niallem. Mam nadzieję, że nie ma mi tego za złe. Jenak nie żałuję tego co się wydarzyło w jego pokoju. To było niesamowite i takie nowe. Całował mnie inaczej, niż Niall, chodź nie umiem tego opisać. Ta odmienność jest pociągająca w tak dużym stopniu, że nie zastanawiałabym się długo, gdybym ponownie znalazła się z nim w takiej sytuacji.
Kurwa, co ze mną nie tak?
Czy jestem gotowa na podwójny romans?
To nie dorzeczne. Jeden się jeszcze nie zaczął, a już mam zaczynać drugi. Co prawda jesteśmy z Niallem blisko, ale jednak jeszcze się nie określił... Nie wiem co zamierza. Ja jestem w pełni gotowa i wiem, że żywię do niego silne uczucia. A on?
Niall: W co jesteś ubrana, bym mógł dojrzeć Cię w tym tłumie?
Ja: Wyglądam jak niechluj. Patrz - Duża szara bluza z Nike'a, okulary i czapka. Błagam, nie komentuj tego i nie uciekaj w popłochu jeśli się przestraszysz...
Niall: Ha ha ha. Nie śmieszne, Lily. Kurwa mać, skąd tu tyle ludzi?! Czy to naprawdę takie ważne widowisko?
Zignorowałam jego pytanie retoryczne. Schowałam telefon do szmacianej torby z nadrukiem Mickey Mouse i czekałam na przybycie wyczekiwanego niebieskookiego.
- Jak zawsze piękna.
Usłyszałam głos za mną, a następnie ciepłą fakturę warg na moim policzku.Blond włosy chłopak dosiadł się obok mnie, gdzie wcześniej zajęłam mu miejsce. Wyglądał bardzo gorąco. Chłodny wiatr rozwiewał mu włosy, postawione do góry. Miał na sobie zapinaną na zamek bluzę w czarnym kolorze, z kapturem i w podobnym odcieniu zwężane dresy, a także ciemne supry. Usta ozdobione snejkami wygięte były w szerokim uśmiechu skierowanym do mojej osoby.
Zmarszczyłam brwi i dłonią zasłoniłam sobie twarz, by nie patrzył na mnie. Dzisiaj miałam bardzo słabą samoocenę. Do tego jego perfekcja jeszcze bardziej ją zaniżała.
Chłopak wydął wargi w zabawny sposób, przypominając małą kaczkę. Sięgnął po moja rękę i ją odciągnął, odsłaniając moją brzydotę. Nachylił się i cmoknął moje usta, pozostawiając na nich rześki smak mięty.
- Tak lepiej. - sprostował.
Po paru minutach rozpoczął się mecz. Dwie drużyny wbiegły na boisko i zaczęła się rozgrywka. Śledziłam każdy ruch przyjaciela, biegającego w koszulce z numerem jeden, oznaczającej lidera. Już w pierwszych minutach zawziętej walki Matty zdobył dla drużyny dwie bramki, co spowodowało głośne wiwatowanie na trybunach. Czasem czułam na sobie jego wzrok. Złapałam go na tym, że wpatrywał się nienawistnie w mojego towarzysza, na co konspiracyjnie ostrzegłam go placem. Na pewno już coś podejrzewał. Jego ględzenia posłucham później.
Podczas drugiej minuty Niall obejmował mnie ciasno swoim ramieniem, przyklejając mnie sobie do torsu. W końcu usiadłam mu na kolanach, ponieważ taka pozycja była o wiele wygodniejsza i bardziej podobała się blondynowi. W między czasie zdołał parę razy uszczypnąć mnie w tył uda ledwo nad tyłkiem, za co został żartobliwie skarcony. Rozpraszam moją uwagę, nie mogłam skupić się na grze.
Czas mijał mi bardzo szybko w objęciach niebieskookiego. Nie spostrzegłam nawet, kiedy wszystko zakończyło się zwycięstwem naszego liceum dzięki kolejnym zwycięskim bramką. Wszyscy z trybun głośno wiwatowali, ciesząc się wygraną. Ja zamierzałam wieczorem osobiście pogratulować Matty'emu wygranej, więc teraz nie wdawałam się w takie szaleństwa.
- To gdzie chcesz teraz iść? - usłyszałam pytanie Nialla, który szedł tuż przy mnie.
- Nie mam pojęcia. Wymyśl coś. - udałam grymas, na co się zaśmiał.
- Możemy pojechać do sklepu po jakieś przekąski, a później do mnie. Jakiś wieczór filmowy, czy inne pierdoły które lubisz. - wzruszył ramionami, otwierając mi drzwi pasażera swojego samochodu.
Uśmiechnęłam się do niego triumfalnie, a potem wystawiłam język.
- To mi pasuję.
Będąc w sklepie dużo się wygłupialiśmy. Wzbudzaliśmy krzywe spojrzenia dorosłych, przez głośne, niedojrzałe zachowanie. Niall wrzucał do koszyka praktycznie wszystko, co dobrego spotkał na swojej drodze, przemierzając kolejne półki ze słodyczami i chipsami. Nie mogłam za nim nadążyć, przez co śmiał się głupkowato.
Wreszcie, po załatwieniu płatności za przekąski, których była masa, wyszliśmy z supermarketu. Udaliśmy się na parking, gdzie roiło się od samochodów. Szliśmy, obijając poszczególne wozy, ale nagle pod moimi nogami upadła czyjaś reklamówka. Wysypały się z jej pojedyncze produkty w postaci paru owoców i warzyw. Jak nakazała mi kultura szybko ukucnęłam przed osobą i jednym szybkim ruchem pozbierałam wszystko, darząc ją pomocą. Podałam osobie reklamówkę, którą okazał się mężczyzna ledwo po czterdziestce. Posłałam mu uśmiech, a on odpowiedział mi cichym 'dziękuję' z wdzięcznością w głosie. Jenak nie było to takie zwyczajne, kiedy odezwał się, kierując wypowiedź do oszołomionego blondyna stojącego obok mnie.
- Niall?
Super rozdział!! xx
OdpowiedzUsuńTo jego tata może?? :D
Szybko next ;)