19 paź 2015

Rozdział 13 cz.2

Długo musiałam uświadamiać Nialla, że inna opcja nie wchodzi w grę. Wreszcie zrozumiał brak innych wyjść, więc zgodził się ze mną. Od teraz oficjalnie jesteśmy ukrywającym się związkiem, cudnie, hm? 
Chyba czuć ten sarkazm? 
Dwa dni po imprezie i wspólnie spędzonej nocy z Niallem szykowałam się na dwugodzinny wykład z angielskiego. Cholernie nie chce mi się na niego iść, ale nie byłam na nim wczoraj, bo Niall wpadł na wspaniałomyślny pomysł przemycenia mnie do domu bractwa (naprawdę nikt nie zauważył, że spędziłam w nim pół dnia!). Dla niego każda okazja do seksu jest dobra, więc nie było mowy o nauce, no chyba, że anatomii. Nie mogę sobie pozwolić na ciągłe opuszczanie zajęć. 
Gemma obiecała mi podwózkę na zajęcia, a ma być na dole za piętnaście minut. Postanowiłam sprawdzić jeszcze moją skrzynkę email. Martwię się, ponieważ w dalszym ciągu nie otrzymałam potwierdzenia dołączenia mnie do grupy tanecznej, co jest fatalne. 
Ku mojemu wielkiemu zaskoczeniu poza wieloma reklamami miałam jedną wiadomość, a nadawcą było NYU. NYU, czujecie?!
(...)Mamy wielką przyjemność ogłosić panią Lily Collins oficjalną członkinią klubu tanecznego New York University. (...) Pierwsze zajęcia odbędą się w piątek o godzinie 16:00...
Oh, YAAAS Suki!

---------------------------------


 - Czemu tak szybko zniknęłaś z sobotniej imprezy? Nie mogłam się do ciebie nawet dodzwonić - pyta Gemma, gdy idziemy przez uniwersytecki park, na zajęcia. 
Cholera.
 - Rozbolała mnie głowa, no wiesz, trochę wypiłam. Wróciłam do domu, eee... taksówką. No i położyłam się od razu spać, miałam wyciszony telefon. Przepraszam, że musiałaś się martwić. 
Nienawidzę kłamać, kurwa.
 - No dobra, okej - wzruszyła ramionami i poprawiła na ramieniu torebkę. 
Za chwilę zajmowałyśmy miejsca na sali wykładowej. Było już sporo osób, ale udało nam się usiąść z tyłu. Postanowiłam wysłać szybkiego sms'a do Jake'a, no bo oczywiście, że muszę. 
   Lily: Kto taki jest oficjalnie w zespole tanecznym NYU? 
   Jake: YEEES SUKOOO! ♡ Wiedziałem, że cię przyjmą. Moja utalentowana suka
   Lily:  Nie podniecaj się, bo jeszcze ci stanie i wykładowca będzie miał problem. 
   Jake: Mój wykładowca to Pan Fitch i jest cholernie seksowny. Nie muszę pisać z tobą, żeby być twardym mała. 
   Lily: Czy to ma znaczyć, że w tym momencie ci stoi? *emoji zawstydzenia*
   Jake: TAK
   Lily: Jesteś okropny Jake :(((( Idź sobie
   Jake: Wiem, że kochasz swojego tatusia. 
   Lily: Tatusia?! Co kurwa ty jeszcze wymyślisz? *emoji obrzydzenia*
   Jake: Myślisz, że pan Fitch pozwoliłby do siebie mówić tatusiu, jakbym go pieprzył? 
   Lily: Nie chcę już, pls. 
   Lily: A, znowu muszę przyznać, że duży kutas nie idzie w parze z mózgiem. 
   Jake: Ssij Seanowi suko 

W myślach poprawiłam na Nialla, ale on nie musi o tym wiedzieć. Z ogromnym uśmiechem na ustach schowałam telefon do kieszeni bluzy i zaczęłam pisać notatki. 


----------------------------


 - Zostajesz na pierwszym treningu drużyny? - zapytała mnie Gemma, gdy dwugodzinny wykład z angielskiego się zakończył. 
To prawda, drużyna piłki nożnej NYU miała swój pierwszy trening, a wszyscy z naszej paczki, którzy się na nią zgłosili (Ashton, Niall, Jake, Sam i Louis, który potem zdążył się zapisać) zostali przyjęci. Jake dzisiaj cały dzień był podniecony tym całym treningiem, no ale okej. 
 - Jasne, chętnie zobaczę jak Jake będzie zdychał biegając z zadyszką po boisku. A potem ze szczerym uśmiechem wygarnę mu, że za dużo pali. 
 - Jesteś wredna, Lils - zaśmiała się Gemma. 
 - Jestem. 
Prawda była taka, że to była szansa na spotkanie się z Niallem i pogapienie się na jego seksowną osobę biegającą na boisku, ze ślinotokiem. Mmm. 
Około piętnastu minut potem siedziałyśmy razem na trybunach uniwersyteckiego boiska. Było dzisiaj bardzo ciepło jak na jesień, słońce ciągle świeciło, dlatego ściągnęłam moją czarną bluzę. Chyba taka pogoda spowodowała, że przyszło trochę osób, ale może byli po prostu ciekawi jaki wybrano skład drużyny.
Miałam dzisiaj na sobie czarny crop top z napisem Problems 99, białą, krótką spódniczkę i do tego białe sneakersy na platformie. 
http://www.polyvore.com/purple_lily/set?id=179671645 (jeśli ktoś nie widział, tu są te fioletowe włosy Lily)
Chłopcy wybiegli na boisko, a za nimi podążał spokojnym krokiem trener James. Nic nie poradzę, że wgapiałam się w Nialla. On jest taki, uhhh. Ma na sobie biały obcisły T-Shirt (widzę zarys jego mięśni i tatuaże uhh) i zwężane w łydkach szare dresy. Wyglądał świetnie, nawet w dresie. Jasne, że wyglądał. 
Kiedy wszyscy zawodnicy ustawieni byli w szeregu, Niall odwrócił się w stronę trybun i rozejrzał się po nich jakby czegoś szukał. Popatrzył na mnie i widziałam, że na jego ustach drgał uśmiech, ale zaraz się opanował, bo skrzyżował spojrzenia z Gemmą. 
 - Ten dupek się na ciebie gapił! - poskarżyła się, marszcząc brwi. 
 - Ja tam nic nie widziałam - skłamałam, a ona sapnęła w irytacji. 
Boże, jak ona bardzo go nienawidzi. 
Trener James odczytywał kolejno nazwiska zawodników, a jego donośny głos mnie na samym początku wystraszył nie na żarty. Nie mam pojęcia czy to jego naturalny sposób mówienia, czy może chciał pokazać się ze strony tego groźnego. Jeśli to drugie - udało mu się.
 - SAM ANDERSON! JAKE BASS! NIALL HORAN! ASHTON PETERS! LOUIS TOMLINSON!...
Wszyscy odkrzykiwali obecność, a potem przyszedł czas na rozgrzewkę, którą prowadził czarnoskóry chłopak, którego imienia nie znam. 
 - Gemma, czemu jest tylko tylu zawodników? Nie powinna być większa? - pytam, patrząc jednocześnie, jak chłopcy się rozgrzewają. 
 - Rezerwowi mają treningi od jutra. 
 - A, okej. 
Myślę, że wcale mi się nie wydawało, że jak Ashton prawie strzelił gola Gemma nagle wciągnęła powietrze. Nie mam pojęcia co ją wzięło. Kiedy zrobił to samo Louis nie było żadnej reakcji. 
Nastała 15-minutowa przerwa w treningu. Faceci przed chwilą biegający na boisku usiedli na murawie, odpoczywali itd. Trochę mnie zdziwiło, że dostałam sms'a od Nialla, ale pewnie musiał wziąć ze sobą iphona. 

   Niall: Choć pod trybuny, kochanie :))) 

Nie uśmiechaj się do telefonu, bo będzie to podejrzane. No nie uśmiechaj się!
Z twarzą bez emocji schowałam telefon do torebki, którą zaraz położyłam na swoje krzesło. 
  - Idę kupić sobie colę w automacie. Chcesz coś?  
 - Nie, dzięki. 
 - Okej, będę... zaraz. 
Zeszłam na dół po małych, betonowych schodach i szybko czmychnęłam pod trybuny, żeby przyjaciółka nie zdołała mnie zobaczyć. Automat był w budynku, który jest w ogóle w inną stronę. 
Ktoś złapał mnie od tyłu za biodra, a tą osobą musiał być Niall. Nikt nie pachnie tak dobrze. Nawet po połowie treningu czułam jego cudne perfumy. 
 - Cześć, kochanie - zanurzył nos w moich włosach.
 - Hej. 
 - Stęskniłem się.
Przyssał się do mojej szyi i zaczął ją ssać i gryźć. Mimowolnie odchyliłam głowę w drugą stronę, by dać mu większy dostęp do mojej skóry. Uwielbiałam to uczucie, aż przeszły mnie dreszcze. 
Jego dłonie zaczęły wędrować po moim ciele, schodząc w dół talii. 
 - Mówiłem ci już, że zajebiście wyglądasz w spódniczkach? Ta jest wyjątkowo krótka - zamruczał wprost do mojego ucha. 
Włożył rękę pod moją spódniczkę, a potem od razu wsunął ją pod majtki. Nie czekał za długo i zaczął pocierać moją łechtaczkę, aż wydałam z siebie jęk. 
 - Niall. 
 - Przyjemnie, prawda? 
 - Mhm - nie byłam w stanie powiedzieć nic więcej, ponieważ przyspieszył tempo. 
Dołożył do tego drugiego palca, który teraz drażnił moje wejście, aż wszedł we mnie. Pewnie gdyby nie to, że właśnie mnie trzymał od tyłu, to upadłabym na ziemię, bo nogi się pode mną uginały. Czuć to dobrze. 
Nie przestawał składać pocałunków na mojej szyi, aż w końcu doszło, spuszczając głowę na jego ramię i nie przestając dyszeć. 
Niall kiedy mogłam już sama stać odwrócił mnie przodem do siebie, wytarł palce w swoje dresy i podciągną moją spódniczkę do góry, na swoje odpowiednie miejsce. 
 - Dlatego właśnie je lubię - uśmiechnął się szelmowsko, a potem złożył pocałunek na moim czole, nosie i dłużej na moich ustach. 
 - To był chyba mój najszybszy orgazm - wspomniałam, przeczesując palcami włosami, bo nie lubiłam efektu 'po seksie' chociaż myślę, że nie było z nimi, aż tak źle. 
 - Tatuś zna się na rzeczy - zaśmiał się. 
 - Czy ty zaraziłeś się od Jake'a tym głupim tekstem?! To okropne, chyba zabronię ci się z nim widywać w każdy możliwy sposób. Uhg. 
 - Ja tylko żartowałem! - podniósł ręce w geście obronnym, a potem znowu zaczął się śmiać. Wydęłam 'obrażona' wargi. 
 - Muszę już iść, bo James się wkurwi - Niall złączył nasze usta i całowaliśmy się przez chwilę. 
 - Gemma mi mówiła, że wraz z Sophią i resztą z drużyny jedziemy do domu bractwa - powiedziałam mu plany zaplanowane przez przyjaciółkę. 
 - Mhm, to nieźle - uśmiechnął się i jeszcze raz cmoknął moje usta. - Muszę iść, papa kochanie. 
 - Taa, dzięki za palcówkę... 

--------------------------

Razem z Gemmą i Soph (którą zabrałyśmy z jej pracy) weszłyśmy do domu bractwa, gdzie byli już chłopcy z treningu. Sam grał z Zaynem na konsoli, Liam jadł pizzę na kanapie, Jake leżał na stole bilardowym (chuj wie dlaczego), Ashton robił jedzenie w kuchni, Louis był z Harrym na górze (ciekawe dlaczego) i cała reszta także rozproszyła się po całym domu, ale co się dziwić, JEST WIELKI. 
Niall rozmawiał z Maxxiem, a kiedy usłyszał, że weszłyśmy od razu zwrócił na nas uwagę. Zmierzył mnie wzrokiem od góry do dołu i z uśmieszkiem jakby nigdy nic dalej rozmawiał z Maxxiem, a ja z takim samym wyrazem twarzy podeszłam do stołu bilardowego, gdzie był Jake. 
Nie zastanawiając się długo wskoczyłam na jego plecy i położyłam się na nim. Ponieważ mogę. 
 - Co za suka stara się mnie dosiąść? 
 - Suka Lily - odpowiedziałam śmiejąc się. 
 - Jesteś ciężka - jęknął. Nic nie poradzę, że mój żołądek nagle się zapadł, z tego co powiedział. Okej, przyznał, że jestem gruba. Niby wiem, że nie powiedział tego specjalnie, żeby mnie zranić, no ale ała. 
Muszę niedługo zwymiotować. 
Tak, to dobry pomysł.
Nic już nie mówiąc zeszłam z niego. Chciałam się czymś zająć, na przykład pogadać, z którąś z moich przyjaciółek, tylko, że Soph była na etapie ssania twarzy Seana (Zayn patrzył na to z wielkim obrzydzeniem), a Gemma gdzieś zniknęła. Super...
Fakt, że Niall jest w tym samym pomieszczeniu co ja i ciągle się na mnie gapi wcale nie pomagał, ponieważ mi nie wolno było na niego spojrzeć. To mogłoby wydać się podejrzane, bo wszyscy dalej mają myśleć, że nie darzymy się sympatią, a ja go wręcz nienawidzę. 
Pomyślałam, że najlepszym wyjściem w takiej sytuacji będzie wyjście na taras. Tam najprawdopodobniej nikogo nie będzie i świetnie. 
Przechodzę do tylnego wyjścia, nie mówiąc o tym nikogo. 
Jednak zatrzymuję się w pół kroku, gdy widzę Gemmę na kolanach Ashtona, podczas gdy namiętnie się całują...
 
 ________________________

Hej hej hej. 
Trochę dłużej, ale tak naprawdę o niczym, czyli o gównie. 
Nie mam pomysłu, eghh. 
 W dodatku mój crash ma mnie w dupie. :c  
Mogę liczyć na komentarze? Nawet te anonimowe? :))

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz