Co do kurwy się tu dzieje?
Gemma i Ashton patrzyli na mnie szeroko otwartymi oczami, jak i ustami. Wyglądali, jakby chcieli coś powiedzieć, ale nie wiedzieli co.
I ja także nie wiedziałam co mam zrobić, no bo to był szok!
Po pierwsze: nie mam pojęcia jak to się stało, że nic nie zauważyłam.
Po drugie: Dlaczego do kurwy nic mi nie powiedziała? Jest moją przyjaciółką, do cholery!
Mam ochotę teraz sama uderzyć się w czoło, ponieważ robię dokładnie to samo zatajając przed nia, tak jak przed Soph mój związek z Niallem, ale ja mam ku temu powody, no bo nie dałyby nam żyć...
Ashton wstał z leżaka, na którym jeszcze sekundę temu siedział z Gemmą i próbował jakoś ratować sytuację.
- Lily, usiądź z nami, zaraz ci wszystko wytłumaczymy - powiedział cały czerwony na twarzy.
I okej, przecież mogłabym zareagować tak, że byłabym radosna z ich szczęścia i znając mnie, pewnie rzuciłabym się na ich i zaczęła się drzeć, że się ciesze i tak dalej (zachowanie wyuczone od Jake'a, nie moja wina), ale widziałam, że coś jest na rzeczy i jakaś nieznana mi siła nie pozwoliła tego zrobić.
Usiadłam na trawie na wprost nich i czekałam, aż ktoś zacznie mówić. Ashton zamknął od zewnętrznej strony drzwi na taras, pewnie dlatego, by kolejna osoba nie weszła i chyba zanosi się na to, że to co mi teraz chcą powiedzieć jest jakieś tajne.
Boże, same tajemnice - myślę.
- Może ktoś zacznie mówić?
- Lily, nie wściekaj się, nie mogłam ci powiedzieć! - zaczyna Gemma. - No przepraszam, ale nie mogłam. Nawet nie wiesz jak bardzo chciałam ci powiedzieć.
Okej, nie mam prawa być na nią zła.
- No dobra, tylko czemu? - patrzę raz na jej twarz, raz na twarz Ashtona.
Nastała chwila ciszy, ale zaraz przerwała ją moja przyjaciółka.
- Nie możemy się ujawnić, bo Harry zabiłby Ashtona - posmutniała.
Czemu nic nie rozumiem?
- W naszym bractwie mamy umowę, że nie ruszamy dziewczyny swojego brata, czyli członka bractwa. No ale nie dałem rady! - zaczął wymachiwać rękoma. Popatrzył w czułością na Gemme - Jak można się w niej nie zakochać?
Gemma też na niego popatrzyła i skradła mu szybkiego buziaka w usta.
I uhh to było naprawdę słodkie!
- Okej, okej, rozumiem! Boże, kocham was. Jesteście tacy uroczy.
I z tym rzuciłam się na nich i razem ich przytuliłam, po czym cała nasza trójka zaczęła się śmiać. Nie chciało mi się już drążyć tematu, że przecież nie wydałabym ich Harry'emu, ani innemu członkowi bractwa, no ale już nie ważne. Dopadły mnie cholerne wyrzuty sumienia, bo sama robię to samo...
--------------------------------
Około godziny później wszyscy obecni w domu bractwa siedzieliśmy razem w salonie i piliśmy piwo/wino, a w tle leciała muzyka z iphona Liam'a.
I oczywiście, Jake wpadł na świetny pomysł konkursu, kto pierwszy wypije całą butelkę wina. Tak, wszyscy wiemy, że Jake jest idiotą i zamiast mózgu ma dużego kutasa (ale mu to nie przeszkadza), ale jakoś się stało, że Louis zgodził się na to, bo według niego to może być zabawne.
Wygrał Jake, ponieważ Louis odpadł po połowie butelki. Nie obyło się bez rzygania Jake'a do kuchennego zlewu, który był najbliżej, a jakoś miałam wrażenie, że wyrzygał swoje wszystkie wnętrzności. On jednak stwierdził, że "jest mu zajebiście dobrze" i może pić dalej. Obowiązkowe było od tamtej chwili trzymać alkohol z dala od jego rąk.
Jake leżał plecami na dywanie i patrzył tępo w sufit. Wszyscy się z niego śmiali. No może oprócz Louisa, który 'próbował' dojść do siebie na kanapie i Harry;ego, który mu w tym pomagał.
- LILIAEN!
O Boże.
- Jake, mam na imię Lilian, nie LILIAEN. Tak tylko przypominam - podeszłam do niego.
- LILIAN? Pierwszy raz słyszę - bełkocze.
- Ugh.
Czy tylko mnie irytuje, kiedy jestem trzeźwa a osoba pijana ogarnia świat?
- Czemu pokój wiruje?
- Bo jesteś pijany.
- Nie, jestem Jake.
- O boże, błagam idź już spać - odchodzę, nie przestając się śmiać. Idiota, boże.
Siadam na pustej kanapie, patrząc jak Liam gra z Ashtonem na konsoli. Zaraz siada koło mnie Niall.
Kurwa, błagam idź stąd, Ni.
- EEE, WY! - krzyczy Jake, pokazując na nas palcem.
Na samą myśl co ma zamiar powiedzieć przestałam oddychać.
- Coś wy tu kręcicie. Przecież wy się nienawidzicie. Czemu siedzicie razem, huh? Niall, byłeś takim kutasem dla biednej Lily... - mówi oskarżycielsko pijany przyjaciel, podchodząc do nas, potykając się o własne nogi.
Zwrócił tym uwagę całego pokoju. Gemma gapiła się na mnie, unosząc jedną brew do góry. Tak, wyglądała na wściekłą. Nawet Soph, która jeszcze sekundę temu ssała twarz Sama, oderwała się od niego i czekała co odpowiem na stwierdzenie Jake'a.
- Umm... - nie miałam pojęcia, co mogłabym powiedzieć.
Niall postanowił chyba uratować sytuację.
- W zasadzie postanowiliśmy, że nie chcemy drzeć kotów za sobą i nie będziemy już się na siebie wkurwiać. I tyle, po chuj się tak na nas gapicie?! Nie macie swoich spraw?! - Niallowi puściły nerwy i zaczął na wszystkich krzyczeć.
Następnie wstał i wyszedł na taras, trzaskając za sobą drzwiami.
Całe pomieszczenie zaniemówiło i nie wiedziało co ma zrobić. Napięcie było czuć w powietrzu.
Tylko o co mu chodziło, do cholery?!
Już nie wytrzymałam. Co z tego, że każdy w tym pieprzonym pokoju się teraz na mnie gapił? Wybiegłam za Niallem i miałam gdzieś co pomyślą o nas inni. Byłam kompletnie zdziwiona zachowaniem Nialla i chciałam to wyjaśnić.
- Co się stało? - pytam, wychodząc na powietrze. Podniosłam nieco głos, bo także już byłam zła. Tak łatwo wyprowadzić mnie z równowagi...
Niall stało do mnie tyłem, paląc papierosa i nawet się nie odwrócił.
Zaszłam go od drugiej strony, by na mnie patrzył.
- Zadałam pieprzone pytanie!
- Nic się kurwa nie stało! Co się miało stać, oprócz tego, że wszyscy mają mnie za dupka, a ty masz kaprys ukrywania się, więc nie mogę nawet tego naprawić! Ciągle masz z czymś problem, wstydzisz się mnie do cholery czy co?! Jeśli tak to ma wyglądać, to ja to pieprze! Nie chcę być znowu zraniony!
- Ale...
- Nie, kurwa. Decyduj teraz. Albo my będziemy razem normalnie, albo wcale.
Nie zrobisz tego po raz drugi!
OdpowiedzUsuńONI MUSZĄ BYĆ RAZEM
Świetny rozdział! :D