20 lip 2016

Rozdział 28 cz2 (cz.2)

Całe sześć godzin lotu przeleżałam w średnio wygodnym fotelu, otulona ramieniem Nialla jak i kocem, jaki zabrałam do bagażu podręcznego. Było mi cholernie zimno, mimo, że na czas podróży ubrałam specjalnie najcieplejszą bluzę i parę dresów, pomijając fakt, że wyglądałam jak jakaś bezdomna, ale nie miałam zamiaru przez tak długi okres lotu męczyć się w niewygodnych jeansach.
W momentach między moimi drzemkami (zawsze kiedy podróżuje po prostu śpie, bo jakoś mnie to strasznie męczy) nakręcona trajkotałam Niallowi jak bardzo nie mogę się doczekać spotkania z jego rodziną. No do tego stopnia, że Niall próbował mnie namówić na szybki numerek w ubikacji, bo stwierdził, że "wtedy nie będę w stanie już mówić" oraz "wreszcie się ogrzeje". Nic nowego, że Nialla pomysły są tak bardzo błyskotliwe...
Po bezpiecznym lądowaniu wreszcie byliśmy na miejscu, a stan mojego wewnętrznego podniecenia wydawał się przekroczyć skalę. Od razu udaliśmy się po nasz bagaż, a wtedy przekonałam się, że naprawdę byłam zmęczona, miałam niemal wrażenie że zasnę na stojąco. Trochę zdziwił mnie ten fakt, bo nigdy do tego stopnia nie zmęczyło mnie podróżowanie, a w dodatku w takich okolicznościach gdy czegoś bardzo wyczekiwałam. Było już po dwudziestej pierwszej (różnica czasu w Dublinie wynosi całe pięć godzin), więc Niall wysłał jedynie szybkiego sms'a do brata, że bezpiecznie dotarliśmy na miejsce. Kiedy szliśmy przez lotnisko Niall złapał mnie za rękę, plącząc nasze palce, a następnie cmokając jej zewnętrzną część na co się do niego szczerze uśmiechnęłam.
Postanowiłam, że musimy jeszcze szybko zaliczyć wizytę w łazience, bo mój pęcherz był bliski wybuchu, mimo, że podczas lotu ubikację odwiedzałam chyba z pięć razy, ale nie zamierzałam się tym przejmować. Za pewne przeziębiła pęcherz czy coś.
Co chwila zatrzymywało nas parę fanów Nialla, pytając blondyna o kolejne walki jakie będzie miał w najbliższym czasie, czy nagra jakiś nowy utwór, prosząc o autografy oraz żeby zrobić sobie zdjęcie (o dziwo także ze mną!), a pewnie wszystko za sprawą tego, że Niall przed wejściem na pokład samolotu napisał na twitterze, że leci w rodzinne strony. Informacje o mojej osobie szybko rozniosły się w internecie od kiedy nagrania z walki Nialla były pokazywane wielokrotnie w telewizji podczas gdy zostałam wpuszczona na ring (za pewno za sprawą fanek Nialla, no bo nie oszukujmy się, zawzięte fanki są wstanie dowiedzieć się wszystkiego!) więc też byłam na swój sposób rozpoznawalna, ale jakoś nie przeszkadzało mi to. O dziwo nie spotkałam się z żadnym negatywnym komentarzem na mój temat.
Na dworze było całkiem ciemno, ale nie odebrało mi to frajdy. Nagraliśmy z Niallem parę snapów na naszych przyjaciół. Niall jeszcze palił papierosa przed lotniskiem, jednocześnie dzwoniąc po taksówkę, a ja stałam z naszymi bagażami dwa kroki dalej (owinięta szczelnie parką i grubym szalikiem jak rodowity snow-man), ponieważ od zapachu dymu dziwnie rozbolała mnie głowa. Musiała mnie brać jakaś grypa czy inna choroba bo naprawdę miałam dziwne objawy. Nie zbyt mnie to radowało, bo za trzy dni przecież wigilia a ja nie mogłam się od tak rozchorować...
Taksówka przyjechała po dziesięciu minutach, a Niall podczas tego czasu gdy czekaliśmy cały czas mnie przytulał, żebym się ogrzała. Jak zawsze będąc w nowym miejscu wszystko oglądałam z zachwytem, nawet przez okno taksówki. Jako, że Greg wraz z żoną mieszkają na obrzeżach w dzielnicy domków jednorodzinnych mogliśmy przejechać przez całe centrum Dublina, rozmawiając cały czas z kierowcą, który rozpoznał Nialla i okazał się miłośnikiem boksu.
Kiedy byliśmy wreszcie na miejscu Niall zapłacił taksówkarzowi, a następnie wziął wszystkie nasze bagaże nie pozwalając mi sobie pomóc.
Dom, w którym mieszkał brat Nialla z zewnątrz prezentował się naprawdę cudownie. Średnich rozmiarów, pomalowany beżową farbą, z dużymi przejrzystymi oknami w których teraz było widać światło i krzątające się osoby w środku. Z zadbanym ogródkiem z oczkiem wodnym i kolorowymi grządkami roślin, które teraz przykrywał biały puch - charakterystyczna część owej pory roku. Uśmiech aż sam wychodził na usta.
Stanęliśmy na werandzie, zapukałam do drzwi. Specjalnie nie użyłam dzwonka, żeby w razie czego nie obudzić małego Theo. W jednej chwili można było usłyszeć harmider po drugiej stronie drzwi i podekscytowane tony głosu.
Drzwi zdecydowanie się otworzyły, a przed nami stanęła mama Nialla z wielkim uśmiechem na twarzy, ukazującym biel zębów, ubrana w różowy dresik. W jednej chwili puściła framugę drzwi i przyciągnęła mnie do szczelnego uścisku. Tak szczelnego, że miałam wrażenie iż zaraz się uduszę.
 - Lily! Jak dobrze cie widzieć! - zapiszczała blondynka.
 - Ciebie również, Katherine - odpowiedziałam (pozwalała mówić mi do siebie po imieniu).
Zaraz to samo czekało Nialla, na co trochę się spiął. Pewnie nie przywykł do tej pory do takich czułości z mamą. Jednak kobieta się tym nie przejęła i chichocząc cmoknęła go w oba policzki.
 - Boże, jak ja za wami tęskniłam! Lily, za każdym razem gdy cię widzę jesteś coraz ładniejsza! - Katherine wymachiwała w podekscytowaniu rękami, cała promieniała.
 - Mamo, może najpierw wpuścisz nas do środka? -  zaśmiał się Niall.
Kobieta roześmiała się i machnęła ręką, dając nam do zrozumienia, że z tego wszystkiego nie pomyślała o tym. Rozebraliśmy nasze kurtki i buty, kiedy obok Katherine pojawił się wysoki mężczyzna z parodniowym zarostem, którym na pewno musiał być Greg. Zaraz obok niego stanęła sympatycznie wyglądająca blondynka z widocznym 8-miesięcznym brzuszkiem.
Greg z Niallem od razu doskoczyli do siebie tuląc się w braterskim uścisku, śmiejąc się głośno, a my patrzyłyśmy na nich szczerząc się w radości.
 - Lily! Jak miło cię wreszcie poznać, jestem Kimberly!
 - Tak wiem. Miło mi cię poznać! - delikatnie ją przytuliłam.
 - Ciebie również - posłała mi szczery uśmiech.
Po wymienieniu jeszcze uścisku z Gregiem i paru miłych zdań dostrzegłam małego chłopca chowającego się za nogami mamy.
 - Hej kochanie, byłam pewna, że o tej godzinie będziesz już spał - zwróciłam się do malca. Greg od razu wziął go na ręce, by Theo był na mojej wysokości, a następnie wyciągnął zaspanemu chłopcu smoczek z buzi.
 - Niee, Theo dzielnie wyczekiwał przyjazdu cioci i wujka - zaśmiała się Kim na co chłopczyk się wyszczerzył.
 - No choć tu, mały! Tęskniłem!! - Niall przejął malca, na co on zapiszczał radośnie. Przytulił go szczelnie, a Theo wtulił mu się w zagłębienie między szyją, a ramieniem. To był taki uroczy widok.
Po tym jak się przywitaliśmy Niall zaniósł nasze bagaże do pokoju, w którym mieliśmy spać przez te parę dni. Ja w tym czasie siedziałam w salonie z Katherine i Kimberly rozmawiając jak przebiegła nam podróż, a Theo ku mojemu zaskoczeniu usadowił mi się na kolanach, ciągle mnie zagadując, a każde zdanie rozpoczynał od słów "Ciociu Lily" co mnie maksymalnie rozczuliło przez jego śliczny uśmiech i dziecięcą nieumiejętną wymowę słów. Greg w tym czasie przygotowywał nam jedzenie, ale po chwili dołączył do nas wraz z Niallem.
Niall położył Theo na swojej klatce, a mały bawił się moim długim warkoczem.
 - Patrz Greg, przynajmniej młodego mamy z głowy na jakiś tydzień - zaśmiała się Kimberly.
 - A w ogóle kiedy masz termin, Kim? - zapytałam z ciekawości.
 - Ostatni tydzień stycznia - oznajmiła.
 - Chłopiec czy dziewczynka?
 - Już mamy jednego łobuza, teraz będzie Frances - młoda mama uśmiechnęła się z dumą, a Greg pogłaskał jej brzuch.
 - No, ale ty Niall wziąłbyś się do roboty! - zaśmiał się Greg. - Theo ucieszyłby się, jakby miał mieć kuzynkę, albo kuzyna.
Lekko poczerwieniałam, ale Niall nie przejął się komentarzem Grega i po prostu się zaśmiał owijając wokół mnie ramie.
 - W swoim czasie - odpowiedział, posyłając mi znaczące spojrzenie, przypominając mi tym samym, że już za parę dni powiemy im o zaręczynach.


________________________________

Coś ta Lily nam się rozchoruje? x

15 komentarzy:

  1. Bosheeeee, to jest genialne!!! Kocham te ff!!
    A tak na poważnie to mam nadzieję, że Lily jednak wydobrzeje i nie bd chora..
    Kpw?😂😉

    Czekam gorąco na next :*

    OdpowiedzUsuń
  2. Albo mi się wydaje albo Lily jest w ciąży? Hę? A może to jakaś choroba przewlekła, która pokomplikuje życie Nilly... Bardziej podoba mi się pierwsza perspektywa ;P
    Z niesamowitą niecierpliwością oczekuję kolejnego rozdziału i życzę Ci duuużo weny, żeby nie trzeba było długo czekać ^^
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Świetny rozdział 😍 Kiedy kolejna część ?

    OdpowiedzUsuń
  4. Ooo mój Boże!! Świetne opowiadanie, aż M wstyd, że nie komentowalam wczesniej. Plis nie każ mi już dłużej czekać na kolejną część, bo przysięgam zamorduje. Czeeekam! <3

    OdpowiedzUsuń
  5. SUPERAŚNIE! Czekam na kolejną część!! <3 <3 <3

    OdpowiedzUsuń
  6. Ubóstwiam to ff ������ co prawda dzisiaj je znalazłam ale szybko przeczytałam ���� muszę powiedzię że masz wielki talent. Co do ff to mam myślę że Lily jest w ciąży ������ było by cudownie i mam nadzieję że Nilly niedługo wezmą ślub������. Życzę weny /Klaudia

    OdpowiedzUsuń
  7. Będzie mały Horan jej. Rozdział mega

    OdpowiedzUsuń
  8. Omg!!!! Kiedy następny?! Proszę , nie mogę się doczekać!!!! Błagam o next !!! 😋😊

    OdpowiedzUsuń
  9. cudowneee pisz daleej <3

    OdpowiedzUsuń
  10. No nie każ nam tyle czekać.... ;)

    OdpowiedzUsuń
  11. Najlepsze ♡ nie każ nam czekać ;((

    OdpowiedzUsuń
  12. Najlepsze ♡ nie każ nam czekać ;((

    OdpowiedzUsuń