24 paź 2015

Rozdział 16 cz.2

Gemma nie dawała znaku życia przez kolejny tydzień, więc okej. Nic nie mogę zrobić, bo nie odbiera telefonu i nie odpowiada na sms'y.
W tamten dzień, kiedy powiedziałam przy wszystkich, że jestem w związku z Niallem, kiedy byłyśmy na osobności wykrzyczała mi, że także ją okłamywałam, że nie miałam takiej sytuacji jak ona, więc wszystko było sto razy łatwiejsze i że jej nie ufam, zraniłam ją tym itd, więc spowodowało to jej wielką obrazę majestatu i sprawa wygląda jak wygląda.
Postanowiłam po prostu już nie ingerować, ponieważ ile można wydzwaniać na darmo?
Omija mnie szerokim łukiem, do domu bractwa nie przychodzi i na te same wykłady tak samo.
Tak więc nic nie poradzę.
Za to Soph zareagowała pozytywnie. Byłam pewna, że pała nienawiścią do Nialla, jednak ona wytłumaczyła mi, że Niall jest jej dobrym kumplem, ale jej negatywne nastawienie było spowodowane tym, że mnie zranił. Pogodziliśmy się, jesteśmy szczęśliwi więc ona także jest szczęśliwa. I to mi całkowicie pasuje.
Za ro reakcja Jake'a była wiadoma. Mu po prostu odbiło ze szczęścia i przez te siedem dni ciągle mówił mi o Niallu i próbował się dowiedzieć, czy Niall dobrze pieprzy. (nawet nie wie jak dobrze)
Zaraz ma rozpocząć się mała posiadówka w domu bractwa. Za jakąś godzinę powinni wszyscy przyjść, a zaplanowane jest koło 30-40 osób, czyli nasza paczka, drużyna piłki nożnej, parę cheerleaderek i parę innych osób, więc to nie będzie taka impreza jak to ma zawsze miejsce w domu bractwa. Trochę można być już zmęczonym tymi ciągłymi imprezami.
Leżałam na łóżku w pokoju Nialla, kiedy on przeglądał na swoim laptopie facebooka, siedząc za biurkiem. W tamtym momencie pisałam z Jake'iem na WhatsApp o tym, że zaraz będzie bo poszedł po trochę alkoholu i mamy nawet nie myśleć o zaczynaniu bez niego.
Szczerze, to mogłabym tu przeleżeć cały dzień. 
Jakoś nie miałam nastroju na takie 'zabawy'. Powodem mojego złego humoru była moja waga. Cholera, dzisiaj się ważyłam i wyszło na to, że przytyłam cholerne trzy kilogramy...
Nie mam pojęcia jak to się stało, ale ta pieprzona waga wskazuje 46 kilogramów mojego czystego tłuszczu. Mój brzuch obrzydliwie wystaje, a uda są grubsze niż kiedykolwiek. Zabić się, to mało. W dodatku Niall nie proponował seksu już od paru dni, a wszyscy wiemy jaki on jest jeśli chodzi o seks, więc coś musi być na rzeczy, a to jeszcze bardziej dobija ponieważ wiadomo, że chodzi o moją wagę i to jaka jestem gruba.
Leżę zwinięta w kulkę i staram się jakoś ukryć te fałdy tłuszczu na brzuchu. 
Jakby tego było mało w akademiku była awaria i paru pokojach na moim piętrze nie ma ogrzewania. Oczywiście, że w naszym, bo mało mam problemów? Jest już listopad, a na dworze coraz zimniej, a w tym małym pokoju w akademiku nie dało się wytrzymać z zimna. Tak więc mieszkam tymczasowo u Nialla w pokoju, chociaż czekam, aby być już u siebie by nie martwić się, że ciągle widzi mój tłuszcz.
A no i zapomniałabym. Moja matka dowiedziała się, że jestem ponownie z Niallem (nie mam pojęcia dlaczego przeglądała mojego facebooka, ale Soph dodała na niego zdjęcie jak siedzę Niallowi na kolanach i się przytulamy), a ona go nienawidzi więc się pokłóciłyśmy. Skończyło się na tym, że muszę podjąć jakąś pieprzoną pracę, bo ona nie będzie płaciła już za mnie. Po prostu kurwa zajebiście.
W Nowym Jorku nie da się znaleźć żadnej pracy! Pracodawcy rzadko przyjmują studentów, a jeśli już to na zmywak, bądź coś pokroju tego. Uważam, że żadna praca nie hańbi, ale i tak każda posada jest już zajęta bo studenci są bardzo chętni na jakąkolwiek pracę. Chyba są w podobnej sytuacji...
Jeszcze nie powiedziałam o tym Niallowi, ale w sumie nie zamierzam. On pewnie od razu wymyśli, że może za mnie płacić i w ogóle, a ja tego nie chcę. Czułabym się jakbym go wykorzystywała.
Jestem załamana tym wszystkim, bo za jakieś dwa tygodnie będę bezdomna i całkowicie bez pieniędzy. Nie ma to jak kochająca mama. Czuć ten sarkazm?
 - Co się stało?
Niall stoi nad łóżkiem patrząc na mnie ze zmarszczonymi brwiami. Nic nie poradzę, że momentalnie zasłoniłam rękami mój brzuch. Nie może na to patrzeć.
W tle rozbrzmiał dźwięk muzyki, co oznaczało, że posiadówka się rozpoczęła.
 - Um, nic. Źle się po prostu czuje.
Nie skłamałam. Mimo, że czułam straszny ból psychiczny, to dochodził jeszcze do tego fizyczny. Nie jadłam nic drugi dzień (kiedy zobaczyłam moją wagę). Piłam jedynie wodę i już nie dawałam rady, ponieważ było mi strasznie słabo. Nie mogłam nawet wstać z łóżka, bo bałam się, że naprawdę coś mi się stanie. Mało tego? Zaczęły mi wypadać strasznie włosy. Przeczytałam w internecie, że przyczyniają się do tego zaburzenia odżywiania. Ale ja przecież nie jestem chora, to musi być pomyłka. Jestem gruba, a osoby chore są grube.
Nie miałam pojęcia dlaczego patrzy na mnie ze zmartwieniem. I cholera, przypomniałam sobie, że mam na sobie pieprzone legginsy, przez które może zobaczyć jakie moja nogi są duże. Boże, zabierz mnie stąd.
 - Powinnaś coś zjeść, zrobi ci się lepiej, kochanie - usiadł na łóżku, przy mnie. - Zaraz ci przyniosę coś dobrego...
 - Nie - przerwałam mu od razu i musiałam się chwilę nad tym zastanowić, bo to mogło być bardzo podejrzane, ponieważ agresywnie wybuchłam. - Nie jestem głodna.
Zmarszczył ponownie brwi, ale nic nie powiedział. Podał mi herbatę ze stolika nocnego i czekał, aż wypiję pół kubka. Jeszcze na to mogłam sobie pozwolić, ponieważ muszę mieć czym wymiotować. Ale na pewno nie tknę żadnego jedzenia.
Nakrył mnie kocem, bo zaczęłam drzeć. O tym też czytałam, że mogą pojawić się takie objawy i ciągłe zimno, ale to na pewno przypadek, ponieważ na dworze i tak jest mroźno. To na sto procent to.
 - Posiedzę z tobą i się tobą zajmę. Nie mam ochoty tam siedzieć na dole z nimi, pić spokojnie piwo, kiedy ty jesteś chora.
 - Nie ma problemu Niall. Prześpię się trochę, a ty możesz się zabawić. Przecież nie jesteś moją niańką.
Pokręcił głową mrucząc pod nosem coś w stylu nie dyskutuj i poprawił mi włosy. W tym momencie weszła radosna Soph.
 -  Cześć, seks zwierzaki! - zatrzymała się jednak w pół kroku kiedy zauważyła co się dzieje. Mina jej zrzedła i podeszła powoli do łóżka. Nie miałam nawet siły, żeby na nią popatrzeć, więc leżałam nadal z zamkniętymi oczami.
Słyszałam jak wciąga powietrze i jestem prawie pewna, że zakryła ręką usta.
I coś mi podpowiadało, że nie jest dobrze i Soph coś wie, o mojej 'diecie'. Ostatnio zauważyłam, że patrzy na mój nawyk jedzenia, czyli to, jak za każdym razem, gdy mam wziąć kęs kogoś zagaduje, co jest pretekstem do nie jedzenia i nikt nie zauważa tego, że w rzeczywistości nic nie jem. Albo patrzy na mnie z bólem, kiedy przebieram się przy niej, albo stoję przed lustrem w samej bieliźnie. I chyba domyśliła się, że staram się nic nie jeść. Stąd ta reakcja. Błagam, żeby mu nic nie powiedziała. Wczoraj widziałam jak rozmawiała z Niallem o czymś po cichu, kiedy byliśmy w restauracji. Musieli mówić o mnie, bo co chwila na mnie spoglądali. Nie jestem głupia, na pewno mówili o tym.
 - Chciałam sprawdzić, czy już schodzicie... Powiem im, że Lily się źle czuje. 
Wyszła dość szybko.
 - Lily, możesz mi powiedzieć co się dzieje? - wzdycha Niall i siada tak, bym mogła na niego patrzeć.
 - A co ma się niby dziać? Po prostu słabo się czuje. Pewnie jakiś wirus.
Ostatnio zbyt często kłamię. 
 - Czy ty naprawdę masz mnie za idiotę?! - podniósł ton zły. Okej, nauczyłam się tego, że gdy Niall sobie z czymś nie radzi i jest zmartwiony często reaguje przypływem gniewu, więc to mnie jakoś nie zdziwiło. Jednak to, że na mnie krzyczał wcale nie było miłe. - Myślisz, że ja tego wszystkiego nie widzę? Tego, że jesteś przeraźliwie chuda, od kiedy pojawiłaś się w Nowym Jorku i tego, że co chwila z tobą jest coraz gorzej? Czuję twoje kości! Żebra ci wystają, biodra jeszcze bardziej! Męczysz się, gdy masz wejść w galerii po schodach, a jak biegniesz na autobus dostajesz zadyszki! Albo to jak, patrzysz za każdym razem na tabelę kalorii. To nie jest dobre, Lily.
 - Nie potrzebuję tego byś mnie niańczył i twojej troski. Sama wiem co jest dla mnie dobre i nie mam żadnego pieprzonego problemu! - krzyknęłam i zmusiłam się, by usiąść opierając się o zagłówek, by być z nim na równym poziomie.
 -  Jak to nie masz?! Masz i to cholernie wielki problem! Ty umierasz, nie rozumiesz tego?!
 - Co ty Niall pieprzysz? Wcale nie! Ja po prostu mam dużo na głowie, jestem zabiegana ciągle z jednego wykładu na drugi! A potem jeszcze trening tańca. Przez to może wydaje ci się, że jestem szczuplejsza, a źle się czuję ponieważ złapałam jakiegoś wirusa. I przestań do cholery na mnie krzyczeć, bo jest mi słabo i boli mnie głowa!
 - Poczułbym się lepiej, jakbyś przestała mnie okłamywać. Soph powiedziała mi, że zabrała cię z ostatniego treningu, ponieważ prawie zasłabłaś. A kiedy niby jadłaś normalny posiłek? Wczoraj powiedziała mi, że nie tknęłaś kompletnie nic!
 - To teraz we dwójkę jesteście przeciwko mi? Zajebiście, po prostu!
Chciało mi się płakać.
Oni mnie nigdy nie zrozumieją. Mają świetny metabolizm, mogą jeść tyle ile chcą i nie przybierają w ogóle na wadzę. Mogą być szczęśliwi z tym jak wyglądają i nie muszą myśleć tylko o tym, by zwymiotować to, co zjedli.
 - Nie jesteśmy przeciwko tobie, tylko się po ciebie martwimy. Nikniesz w oczach. Boję się, że niedługo umrzesz...
 - Nie umrę, przestań to powtarzać! Nie możesz dać mi chwili spokoju?! Jestem zmęczona.
 - Bo, kurwa, nic nie jesz.
 - Jem!
 - Tak? W takim razie idę do kuchni bo coś do jedzenia i zjesz to przy mnie. Udowodnij, że nie masz problemu!
 - Dobrze! Jeśli nawet nie potrafisz mi zaufać to się kurwa zgadzam - wiedziałam, że nie warto się kłócić i dalej będzie mi wmawiał, że mam problem. Udowodnię mu, że jest wszystko w porządku.
Sapnął i wyszedł z pokoju, pewnie udając się od razu do kuchni.
Mam chwilę czasu, by pozbyć się tego zawartości mojego brzucha, by zastąpić to tym, co będę musiała zaraz zjeść. Muszę się pośpieszyć.
Wstałam z łóżka, ale od razu tego pożałowałam, ponieważ poczułam, że jest mi strasznie słabo i upadłam na ziemie, prawie uderzając czołem o podłogę.
To mnie trochę przestraszyło, ponieważ nigdy tak się jeszcze nie stało, a prawie zemdlałam.
Odczekałam sekundy, aż przestało mi się kręcić w głowie i jakoś doszłam do łazienki. Nie pomyślałam nawet o tym, by zamknąć drzwi, bo szkoda mi było na to czasu. Pochyliłam się nad toaletą i włożyłam dwa palce dotykając gardła. Od razu wywołałam wymioty, byłam już tego wyuczona. Chociaż za chwilę zauważyłam, że to wcale nie jest łatwe, ponieważ mój żołądek był pusty i targały mną jedynie odruchy wymiotne.
 - Co do kurwy, Lily?!
Nie wiadomo skąd pojawił się w łazience Niall, kiedy ja byłam w trakcie wymiotów. Momentalnie odstawił wszystko co miał w ręce na najbliższą szafkę i złapał moje włosy w kucyk.
Wymioty bolały niż kiedykolwiek, bo nie miałam czym zwracać i odczuwałam straszliwy ból. Ale wierzyłam, że wreszcie pozbędę się wszystkiego co mi zalega i kurwa schudnę.
Myśl, że jestem spalona i Niall widzi wszystko wcale nie pomagała.
 - Lily, błagam cię, przestań - jego ton był całkowicie przestraszony, a jakbym go nie znała pomyślałabym, że zaraz się rozpłacze.
Odruchy wymiotne ustały, a ja już nie miałam na nic siły. W głowie kręciło mi się jak nigdy, do tego ciągle czułam to cholerne pulsowanie w czaszce. Gdyby nie ręce Nialla ciasno trzymające mnie za biodra, pewnie dawno bym już upadła na kafelki.
Umyłam zęby i opłukałam twarz wodą. Niall milczał, pomagając mi dojść do pokoju.
Usiadłam na łóżku i schowałam w twarz w dłoniach. Pierwszy raz ktoś zauważył mój problem i wszystko się wydało.
 - Jesteś jedną z tych dziewczyn, które głodzą się i wymiotują, by być chude?
Nic nie odpowiedziałam.
 - To jest choroba, Lily. Pieprzona choroba. Lily, ja nie chcę cię przez nią stracić rozumiesz? Musisz przestać, to ci wcale nie pomaga do cholery. To jest głupie... - nie zdążył dokończyć, ponieważ mu przerwałam.
 - Dla ciebie to wszystko jest takie proste, wiesz? - popatrzyłam wreszcie na niego. - Myślisz, że nie chciałabym wyglądać tak jak ty? Możesz jeść co tylko chcesz i dalej wyglądasz świetnie! Masz ten metabolizm i nie ważne ile zjesz, wyglądasz tak samo, a twoja waga się nie zmienia. Nie musisz się o nic martwić. Każdy cię uwielbia, ja i tak jestem niczym. Jakbym miała piętnaście kilo więcej nawet być na mnie nie spojrzał! Nawet teraz nie chcesz na mnie patrzeć. Jestem ohydna, gruba. Nie chcesz się ze mną kochać i... - już zabrakło mi słów i zaczęłam płakać.
 - Co? - zapytał z szokiem. - Nigdy nawet o tym nie pomyślałem! Nie jesteś ohydna, a na pewno nie gruba. Co ty w ogóle wygadujesz? Lily...
Nie chciałam tego słuchać.
Wstałam, by wyjść z pomieszczenia, ale ponownie zakręciło mi się w głowie. Przed oczami zrobiło mi się czarno i nogi mi się ugięły. Wpadłam w ramiona Nialla i osunęłam się na ziemię. Straciłam przytomność.

4 komentarze: