10 maj 2015

Rozdział 47

"Jestem na krawędzi świata
Dokąd to prowadzi?
Czy zniknę?
Krawędź świata
Powinienem utonąć czy płynąć?
A może po prostu zniknąć?"*


Niall trzymał mnie mocno w ramionach, nie chcąc puścić, tak jakby był moją osobistą tarczą chroniącą przez wszystkimi problemami i przykrościami. Tuliłam się do jego nagiej piersi, mocząc ją łzami. Ręce splotłam wokół jego talii, brudząc jego gorącą skórę krwią, ale on zdawał się tym nie obchodzić. Nos wtulił w moje włosy, składał c chwila krótkie pocałunki na czubku mojej głowy, co jest naprawdę czułym gestem. Uspokajał mnie; łzy płynęły wolniej, a zaraz miały zniknąć na dobre. 
Podniosłam głowę do góry, a nasze spojrzenia się spotkały. Patrzył na mnie z czułością i troską, ale nie brakowało na jego twarzy wymalowanego współczucia i strachu. 
 - Prze-przepraszam, że jestem taka beznadziejna. - wymamrotałam i zaciągnęłam powietrze nosem, powstrzymując katar. Pojedyncza łza wymknęła mi się i zostawiła po sobie mokry ślad, na zaczerwienionym policzku. 
Blond włosy chłopak podniósł wysoko brew do góry, zdziwiony tym, co powiedziałam. Nasze ciała były tak blisko siebie, że prawie się stykały. Ciągle staliśmy w jego łazience na końcu korytarza. Pod naszymi nogami i w okół nas panował jeden wielki bałagan. Niektóre szklane flakoniki się zbiły, inne rzeczy były wywrócone. Jednak nie to było teraz najważniejsze.
 - Co ty mówisz? - zacisnął usta w wąską linię i spojrzał na mnie na wpół karcącym spojrzeniem. Wyciągnął prawą dłoń, która jeszcze przed chwilą trzymała mnie ciasno w talii i pogłaskał moje włosy. Wytarł palcem strużkę słonego płynu z mojego policzka, a następnie przejechał w tym miejscu czubkiem nosa. Potarł nim o mój i powiedział do kącika moich ust. 
 - Nie jesteś beznadziejna, kochanie. Bo jeśli ktoś tu musi być beznadziejny, to będę to ja. Ten nastoletni frajer, który nie szanuje nikogo i ma wszystko w dupie. Rani każdego, kogo spotka na swojej drodze. Dupek bez uczuć tak jak każdy o nim myśli. Ale wiesz co, kochanie? Dzięki tobie, zaczynam dostrzegać całkowicie inne rzeczy. To ty sprawiasz, że chce mi się żyć, że chce mi się funkcjonować. Jesteś wspaniała, cudowna, po prostu nie do opisania. Nie da się wyrazić tego, co do ciebie czuję, ponieważ zabrakłoby mi słów. Wiem, że jestem kiepski w wyrażaniu uczuć, ze względu na to, że jesteś pierwszą osobą, którą prawdziwie pokochałem, ale musisz wiedzieć, że to ty jesteś sensem mojego istnienia. Dlatego boli mnie, kiedy wyrażasz swoją niską samoocenę. Nie pozwalam ci tak mówić, księżniczko. - zakończył i popatrzył mi głęboko w oczy, a ja zatopiłam się w tym zniewalającym błękicie. Bez zapowiedzi wpił się w moje usta, całując mnie z wielkim pożądaniem, ale potem zwalniając tempo i wkładając w to więcej miłości i uczucia. No i teraz już mnie miał. 

---------------------------

Siedziałam na brzegu łóżka, wpatrując się w blondyna, który przed chwilą pogrążył się w głębokim śnie. Opierałam głowę o dłonie, a łokcie umiejscowiłam na kolanach. Było mi wyjątkowo wygodnie. Widok przede mną, czyli blond czupryna ułożona na białej pościeli; chłopak leżący na plecach, delikatnie oddychający z lekko rozwartymi wargami; był naprawdę kojący. 
Zasnął niedawno, leżąc ze mną przytuloną do piersi. Poczekałam, aż uśnie, a następnie usiadłam i patrzyłam ciągle na niego. Jakoś nie miałam ochoty na spanie. Myślami byłam pogrążona wydarzeniami z dzisiejszego wieczora. Popatrzyłam momentalnie na mój opatrzony nadgarstek, co było dziełem Nialla. To jeden z tysiąca dowodów, na to, że jestem idiotką. 
W tle cicho leciało Arctic Monkeys, co włączył wcześniej niebieskooki. Przypomniałam sobie, jak pół godziny temu zrobił mi na kolację tosty, co miało za zadanie poprawić mi humor. Czy wyszło? Nie za bardzo, a najbardziej dlatego, że teraz czuję mój wzdęty brzuch. Jest taki ohydny, że nie mogę na niego patrzeć. Nie miałam możliwości odmówienia mu posiłku, starał się mi pomóc, aż nie miałam serca powiedzieć 'nie, dziękuję'. W dodatku zauważyłby, że coś jest nie tak i skojarzyłby fakty, na przykład dlatego, że wie o moim dzienniku kalorii. 
Spojrzałam jeszcze raz w dół. 
Jestem gruba. 
Gruba. 
Gruba. 
Już dłużej się nie zastanawiałam, po prostu poszłam do łazienki i upadłam na podłogę, przed toaletą. Włożyłam palce do buzi, wymuszając wymioty. Jeszcze około pięć minut i było po wszystkim. Pozbyłam się całej niepotrzebnej zawartości mojego żołądka. Odczułam od razu wielką ulgę i triumfalnie popatrzyłam na odbicie mojego ciała w lustrze. Miałam podkrążone oczy, trochę rozmazany makijaż, przez łzy spowodowane bólem gardła, ale kogo to obchodzi? Dla piękności trzeba cierpieć. 
 
Wróciłam do pokoju, ale nie miałam pojęcia co ze sobą zrobić. Nie miałam najmniejszej ochoty na sen. Tak więc wyciągnęłam z tylnej kieszeni spodni blondyna zapalniczkę i opakowanie papierosów Marlboro. Otworzyłam na szerokość duże okno i usiadłam na jego parapecie. Momentalnie moje ciało otoczyło zimne powietrze, którego było bardzo orzeźwiające. Odpaliłam papierosa i mocno się zaciągnęłam, parę razy. W ręce kręciłam telefonem, zauważyłam, że mam dwa nieodebrane połączenie i wiadomość. Od kogo? Nie trzeba się zastanawiać, to jest wiadome. 

Zayn: Spotkajmy się, proszę. Chcę tylko porozmawiać, Lily. To nie może tak się skończyć. Zależy mi na naszej znajomości. Błagam, tylko rozmowa. Najlepiej nie mów nic Niallowi. Odpisz, Zayn. 

Rozpoczęła się piosenka 'Why'd you only ever phone me when you're high?' Arctic Monkeys, którą szczerzę lubię. Wsłuchałam się w tekst, myśląc nad tym, czy spotkać się z szatynem. No bo co mi zależy? On chce tylko porozmawiać. Niall nie może zabronić mi spotykania się z przyjaciółmi. Zdaję sobie sprawę, że moje uczucia do niego jeszcze nie wygasły, ale staram się jak mogę. Na pewno są mniejsze, niż na początku... Uda mi się traktować go jak przyjaciela, wierzę w to. Chcę się z nim spotkać, ponieważ bardzo go lubię, a przez ta chorą sytuację nasza relacja się spieprzyła. Tak więc trzeba to naprawić. 

Kończąc papierosa, w tle ciągle słyszę: 
' W tej chwili jest trzecia nad ranem
A ja staram się zmienić Twoje zdanie
Zostawiłem Ci wiele nieodebranych połączeń
A na moją wiadomość odpowiedziałaś:

"Dlaczego dzwonisz do mnie tylko wtedy, kiedy jesteś na haju?"
"Hej, dlaczego dzwonisz do mnie tylko wtedy, kiedy jesteś na haju?" '
 
Wyrzucam niedopałek przez okno i wdycham ostatni raz świeże powietrze. Wstaję i zamykam za sobą okno. Już chcę udać się do łóżka, ale nagle słyszę przeraźliwy krzyk blondyna. Odwracam się od razu; widzę go, rzucającego się przez sen. 
 - Lily, nie, proszę! - krzyczy. 
Jestem przestraszona i spanikowana widząc go w takim stanie. Podbiegam do niego. Muszę przygwoździć mu ręce do poduszki, bo wymachuje nimi we wszystkie strony. Siedzę na jego pasie okrakiem i staram się go obudzić. 
 - Niall, kochanie, Niall! - potrząsam nim. - Jestem tu, cii. 
Otwiera powieki i zauważam w nich ulgę. Jest cały spocony, grzywka przykleiła mu się do wilgotnego czoła. Oddycha ciężko zdyszany. Wygląda na mocno przestraszonego.
Przyciąga mnie do siebie i mocno przytula. Opieram głowę o jego klatkę piersiową, która szybko unosi się i opada. Trzyma ręce na moich plecach, a ja leżę na nim jak małe dziecko, co jest uroczę. Pocieram palcami jego biceps, co ma za zadanie go uspokoić. 
 - Kocham Cię, tak bardzo Cię kocham. - wymruczał do moich włosów. 

------------------------------
 
Spędziłam prawie cały dzień w domu Nialla. Udało mi się uniknąć jakiegokolwiek jedzenia, dzięki czemu moja głodówka idzie dobrze. Niall jeszcze się nie zorientował. Ja czuję już lekkie ssanie od środka, ale całymi siłami powstrzymuję się. Dam radę, muszę być silna. Przecież nie chcę być gruba. 
Wybiła godzina osiemnasta, a blondyn odwiózł mnie do domu. Moim pretekstem było wyjście z mamą na zakupy, co oczywiście było kłamstwem. 

Ja: Przyjdę. Spotkamy się na miejscu. 

Wysłałam wiadomość do Zayna, następnie dokańczając mój makijaż. Ubrałam się już w wybrane ciuchy: 
(http://www.polyvore.com/cgi/set?id=158190897&post_publish_share=on&.locale=pl), zegarek wskazał już dziewiętnastą. Pomalowałam jeszcze jedynie usta czerwoną szminką i roztrzepałam moje loki. Byłam gotowa na spotkanie z przystojnym szatynem o imieniu Zayn. 
 
Taksówka zawiozła mnie pod same wejście do lokalu. Zapłaciłam kierowcy i ruszyłam przed siebie. Mogłam już dojrzeć nad wejściem świecący, migający napis Amnesia. Weszłam do środka pewnym krokiem. Była to knajpa, tak więc było tu dużo osób pijących alkohol. Przewróciłam oczami i podeszłam do barmana, zamawiając tequile. Dojrzałam znajome czarne włosy postawione w podobny sposób co Niall, w czub. Uśmiech sam wysunął mi się na twarz, ale staram się go zamaskować jak najlepiej potrafiłam. 
 - Um, hej. - przywitałam się, stojąc tuż obok, w ręku trzymając kieliszek tequili.
 Odwrócił się, słysząc mój głos. Posłał mi ciepły, lecz trochę niewinny uśmiech. Wstał i przytulił mnie na powitanie. Mogłam wyczuć jego wspaniałe perfumy. 
 - Hej. 
Zajęłam miejsce naprzeciw jego. Atmosfera zrobiła się trochę niezręczna, ale sprawiało mi przyjemność patrzenie się na niego. Wyglądał tak dobrze w swojej skórzanej kurtce i obcisłym T-shirt'cie. 
 - Więc... - zaczęłam. - O czym chcesz porozmawiać? 
 - Chodzi o nas... 
 - Zayn, 'nas' nie ma. 
 - Znaczy, nie o to mi chodziło. Tak jakby. - dotknął mojej dłoni, a ja jej nie cofnęłam. Nie chciałam być niegrzeczna. - Po prostu uświadomiłam sobie, że beznadziejnie byłoby zakończyć tak naszą znajomość. Zrozumiałem, że wybrałaś jego i to szanuję, ponieważ był pierwszy. W sumie to ja zachowałem się nie w porządku, bo się wpierdoliłem. Nie powinienem, przepraszam. Chcę to naprawić. Postanowiłem spotkać się na początek z tobą, później spróbuję załagodzić sytuację między mną, a nim. Lubię go, jest moim kumplem. Spierdoliłem to wszystko. Dalej mi na tobie zależy... no ale jakoś dam radę. - uśmiechnął się lekko, biorąc łyka swojej wódki. - Byłaby szansa, byśmy spróbowali jeszcze raz? ... Bycia przyjaciółmi, oczywiście? 
Widziałam jak wstrzymuje powietrze, szykując się na najgorsze. A ja po prostu zaniemówiłam, ponieważ nie spodziewałam się po nim tego. Szok. 
 - Bardzo bym chciała. - przyznałam.



*- Bring Me The Horizon - Sleepwalking


____________________

Długo zwlekałam z napisaniem czegokolwiek, tak wiec wybaczcie. Mam coraz więcej wątpliwości co do Impossible, nie wiem jak to będzie. Czy druga część ma w ogóle jakiś sens? 
Myślę, że ta część zbliża się powoli do końca...
Tylko od was zależy, czy będzie druga. 

Zabieram się do pisania następnego rozdziału, ale dodam tylko wtedy, gdy pojawi się jakiś komentarz :/

JEŚLI JUŻ TU JESTEŚ, SKOMENTUJ. 

2 komentarze: