31 mar 2015

Rozdział 24

Polecam zajrzenie do zakładki 'Obsada' gdzie już czeka na was kolejny nowy bohater, który pojawi się w tym rozdziale.

24. "Wiem, co poprawi Ci humor"


              Postanowiłam nic nie mówić, a tylko pokręcić głową, dając mu znak, że nic chcę o tym rozmawiać. Jedyny dźwięk jaki wydałam to zachlipanie, przez ciągle lecące łzy moczące policzki i włosy.
 - Chodź, zawiozę Cię do mnie. Trochę ochłoniesz. - położył mi dłoń na plecach i opiekuńczo przycisnął do swojego boku, owijając ramię wokół mojej talii.
Muszę przyznać, że ulżyło mi, kiedy zobaczyłam zmartwioną twarz szatyna w tym cholernym, mrocznym, brudnym zaułku. Poczułam się bezpiecznie. Jestem mu nie lada wdzięczna, że zaoferował się mi pomóc, mój los nie był mu obojętny.
Nie mogę przestać płakać, czuję się zmęczona tym wszystkim. Najgorsze jest nie to, że widziałam Nialla całującego się z Amy, tylko to, że zostałam tak straszliwie oszukana i wykorzystana. Czuję się wewnętrznie wykończona. Żałuję teraz, że w tamtej chwili, gdy zobaczyłam ich na ulicy, nie podeszłam do niego i nie wymierzyłam mu siarczystego policzka. No, a tej szmacie mogłabym wytarzać głowę po chodniku. - dodaje moja złośliwa podświadomość.
           Zayn, ciągle trzymając się mojej talii zaprowadził mnie do swojego czarnego samochodu, zaparkowanego na rogu ulicy. Otworzył przede mną drzwi i pomógł wsiąść, co tak naprawdę nie było konieczne, ale od razu poznałam, że jest bardzo opiekuńczy, co mi bardzo zaimponowało. To wzbudza kolejny kontrast, kiedy widzę jego punkowy wygląd, a opiekuńczość jaką mnie otacza. To słodkie.
             Dołączył do mnie zaledwie parę sekund później. Zajął miejsce za kierownicą i w spokoju odpalił samochód, rozglądając się dookoła, jak najłatwiej będzie mu wyjechać z pomiędzy dwóch innych samochodów.
 - Do mnie nie jest wcale tak blisko, ale samochodem nie zajmie to, aż tak długo. - Poinformował. Posłał mi lekki uśmiech, a następnie włączył cicho radio.
Jest taki dobry, Niall pewnie od razu włączyłby głośno jakąś rockową muzyka, aż by uszy pękały. Ygh, muszę przestać o nim myśleć...
Nie minęło długo, a szyby samochodu pokryły się kroplami deszczu, a w powietrzu poczułam wilgoć.
Uh, nienawidzę deszczu. 
Szatyn zmarszczył brwi na wodę obijającą się o szklane szyby, dopóki nie włączył wycieraczek, by usunąć niechcianą wodę z przed naszych oczu. Byłam zaskoczona, ponieważ tak szybko się rozpadało.  Na sam widok przechodziły mnie nieprzyjemne ciarki. Zayn zdawał się to zauważyć.
 - Zimno Ci? - spytał głębokim, zachrypniętym tonem, zerkając na mnie.
Pokiwałam głową, chowając twarz we włosach.
 - Um, ta. - powiedziałam cicho.
 Chłopak wykorzystując okazję, że stoimy na czerwonym świetle wychylił się na tylne siedzenia i zaczął czegoś uważnie szukać, dopóki z powrotem nie wrócił na swoje miejsce z czerwonym kocem w ręce.
 - Trzymaj. - podał mi miękki materiał i wrócił uwagą na jezdnię przed oczami, delikatnie się uśmiechając wywołując małe strzałki w kącikach różowych ust. Ja natomiast ucieszona z faktu, że mam teraz coś ciepłego, otuliłam się kocem, dokładnie zasłaniając każdy milimetr ciała. Przez chwilę nawet zachciało mi się śmiać, bo uświadomiłam sobie, że wyglądam jak wielki, czerwony kokon. Nie powstrzymałam się i cicho zachichotałam od nowa lustrując swoją postać. Nie uszło to uwadze Mulata. Sekundy później w pojeździe rozbrzmiał jego niski, zachrypnięty, lecz słodki śmiech.
            Jazda trwała spokojnie. Zayn nie naciskał na niepotrzebną rozmowę. Nie drążył tematu, który za pewne trapił go od chwili, kiedy mnie zobaczył w brudnym zaułku. Siedział wsłuchując się w spokojną, kojącą muzykę, wystukując powolny rytm opuszkami palców o fakturę kierownicy, czasem nawet nudząc pojedyncze fragmenty. Ja za to zamknęłam oczy i oparłam głowę o chłodną szybę, uspokajają się i odpoczywając. Ciągle czułam wibracje w mojej kieszeni, oznajmujące o nowych wiadomościach i próbach połączenia. Nie mogłam tego znieść, więc najzwyczajniej w świecie wyłączyłam komórkę. Nie miałam ochoty choćby patrzeć na szklany wyświetlacz, a co dopiero komuś opisać, czy odebrać połączenie.
 - Co tam robiłaś? To trochę niezbyt ciekawa okolica, jak dla bezbronnej nastolatki. - Zayn starał się nawiązać ze mną jakąkolwiek rozmowę, wypytując o powód dla którego znajdowałam się w tamtej, nieciekawej części Londynu. Próbował także się drażnić, ale nie zbyt czułam chęci, by odpowiedzieć mu tym samym, co zawszę robię. Uśmiech wymalował się na jego twarzy, a oczy zaiskrzyły.
 - Byłam niedaleko w księgarni. A ty? - odpowiedziałam wymijając wzmiankę o tym, jak zauważyłam Nialla i Ją.
 - Po to. - powiedział z szerokim uśmiechem i pomachał mi przeźroczystym woreczkiem z marihuaną w środku. Na jego zadowolony wyraz twarzy nie potrafiłam powstrzymać chichotu. On także wybuchnął śmiechem, nie wiedząc nawet dlaczego.Czyli już wiem, gdzie Zayn kupuje zioło, świetnie.
            Około dziesięć minut później Zayn parkował  przed wysokim budynkiem. Przerażała mnie myśl nagłego wyjścia z pojazdu w mroźny deszcz. Na całe szczęście brama, do której mieliśmy się udać była na wprost nas, więc w razie czego nie będę musiała długo biec i bardzo nie zmoknę.
 - Weź moją kurtkę. - powiedział szatyn, zaczynając rozbierać się ze skórzanej narzuty, następnie mi ją podając.
 - Ale... Nie, będziesz cały mokry. - zaprotestowałam. Nie chciałam, by przeze mnie się przeziębił. To przecież tylko parę kroków to bramy. Dam radę.
 - Przestań stawiać na swoim i mnie posłuchaj. Ubieraj się bez gadania. - powiedział surowo, ale nie przestawał się uśmiechać. Wskazał na czarną kurtkę w moich dłoniach, dając mi znak, bym ją na siebie ubrała. Nie chcąc wdawać się w kłótnie, ubrałam się, wywołując tym szeroki uśmiech na twarzy Zayna. Pewnie dlatego, że ubranie wisiało na mnie, bo było za duże.
Wysiedliśmy równocześnie z auta. Zapiszczałam, gdy zimna woda polała się na moje ciało. Pędem poleciałam pod bramę bloku, gdzie znajduje się mieszkanie Mulata, zdążając już zmoknąć. Ten wydawał się rozbawiony sytuacją, jakby mógł pewnie już wybuchnąłby kolejną falą niepohamowanego śmiechu, który jest bardzo przyjemnym dźwiękiem w tej chwili dla moich uszu - od razu poprawia humor. To pewnie na mój widok, moje włosy były przemoczone i przyklejone do czoła. Jedynym pocieszeniem było to, że makijaż zdążył mi się zbyć wcześniej poprzez płacz, więc teraz mam mniej do narzekania.
Chłopak otworzył przede mną ciężkie drzwi, wpisując wcześniej kod i puścił mnie przodem do wnętrza ciepłej bramy. Następnie udaliśmy się do windy, na którą chwilę czekaliśmy, doprowadzając swoje przemoczone ubrania do porządku i głupkowato się na siebie patrząc.
 - Uprzedzam, że mieszkam ze współlokatorem, który jest naprawdę pierdolnięty. - uśmiechnął się szeroko, ukazując rząd śnieżnobiałych zębów. Parsknęłam śmiechem.
 - A to niby dlaczego?
 - Może dlatego, że lubi kutasy?
 - Co? Gej? Ej! - trzepnęłam go żartobliwie w ramię. - Mam nadzieję, że nie masz nic do gejów. Ja ich lubię. - zagroziłam mu palcem, a on podniósł ręce w geście obronnym.
 - Ja? Nie, no co ty? Sam mieszkam z jednym! - roześmiał się dźwięcznie. - A tak serio to jest spoko. Jeden z moich najlepszych kumpli.
Dojechaliśmy na wyznaczone piętro. Mój towarzysz pokierował mnie, do jakich drzwi mam dojść. Wreszcie otworzył drewnianą powierzchnię, za pomocą pęku swoich kluczy.
 - Mam nadzieję, że nie pieprzy się teraz z kimś. - zażartował na progu, za co zdzieliłam go lekko w ramię. To zabawne, mam nadzieję, że nigdy nie przyłapał swoje współlokatora na takich czynnościach.
Ukazało mi się przytulne wnętrze przedpokoju, utrzymane w brązowych barwach, co od razu mi się spodobało. Ściągnęłam buty, a następnie z pomocą Zayna jego przemoczoną kurtkę, którą chłopak wywiesił do wyschnięcia. Udaliśmy się wgłąb pomieszczenia, jak się okazało do salonu utrzymanego w tych samych barwach, gdzie siedział brunet, który jest na pewno współlokatorem Zayna. Zajmował miejsce na środku kanapy, oglądając mecz z wyciągniętymi nogami przed siebie. Kiedy weszliśmy do środka, zwróciliśmy jego uwagę, na co się szeroko uśmiechnął. Zauważyłam, że kiedy się uśmiecha, wokół oczu robią mu się urocze zmarszczki, ale to taki drobny szczegół.
 - Jake, to Lily. Lily, to Jake. - przedstawił nas sobie Zayn, gestykulując swoimi dużymi dłońmi.
 - Siema! - przywitał się wesoło podnosząc dłoń do góry w przyjacielskim geście.
 - Hej. - podałam mu rękę, a on lekko ją uściskał.
 - Jak widzisz jestem sam i się z nikim nie pieprzę. - zażartował Jake, kierując wypowiedź do Zayna, na co ten wybuchnął gromkim śmiechem.
 - Chodź. Pokaże Ci resztę domu i dam Ci coś na przebranie. - powiedział szatyn, otulając wokół mojej talii swoje duże ramie.
 - Okej. - zgodziłam się z przyjemnością, bo naprawdę chciałam ściągnąć już te mokre ubrania. Odwróciłam się jeszcze na chwilę do bruneta zajmującego kanapę, a ten puścił mi oczko.
Opuściliśmy Jake'a, ale myślę, że zdążę się z nim jeszcze dzisiaj poznać. Szczerze, chciałabym. Wydaje się sympatyczny. 
Zayn pokierował mnie do swojej sypialni. Otworzył białe drzwi i wszedł jako pierwszy, czekając na mnie w środku przeczesując włosy prawą dłonią, co było w jego wykonaniu naprawdę pociągające, dodając do tej czynności jeszcze przygryzioną wargę przez jego równe, białe, górne zęby. Podreptałam za nim czując na sobie jego spojrzenie i nieprzyjemną wilgoć na moich udach spowodowaną przemoczonymi spodniami, które jeszcze bardziej kleiły się do mojej zmarzniętej skóry.
Minęłam próg i będąc już w środku dokładnie się rozejrzałam. Wnętrze bardzo mi się spodobało, było naprawdę przytulne. Nie było w nim wiele miejsca, jak to zwykle jest w typowych pokojach należących do mieszkań w blokach, ale nie odbierało to uroku temu miejscu. Ściany były białe, tak samo jak łóżko umiejscowione na samym środku, pod ścianą z także białą pościelą. Puszysty dywan, na którym stał chłopak był takiej samej barwy co łóżko i ściany. Ta nieskazitelna biel ścian ozdobiona była w paru miejscach pułkami w książkami, ramkami ze zdjęciami i innymi ozdobami najczęściej barwy brązu, przyjemnie kontrastując. Z boku rzuciła mi się jeszcze w oczy obszerna szafa, a po drugiej stronie, na przeciwko duże okna i szklane drzwi prowadzące na balkon, a także parę innych mebli, który najczęściej tez były w różnych odcieniach brązu. Obowiązkiem jest dodać, że pomieszczenie utrzymane jest w całkowitym porządku, co jest dziwnym, rzadko spotykanym przypadkiem. Mężczyźni z natury to bałaganiarze, ale jak się okazuję Zayn wręcz przeciwnie, co jest naprawdę słodkie i imponujące. Znowu przyłapuję się na myśli, że nie powinnam oceniać książki po okładce, w tym przypadku Zayna po tym, że wygląda jak punk.
 - Ładnie tu. - przyznałam. Obecnie patrzyłam przez szybę na balkon, rozglądając się po szarej okolicy nowoczesnych, lecz smutnych budynków. Poczułam ciepłą dłoń na moim ramieniu.
 - Dzięki. - usłyszałam miękki głos prosto za mną. Jego dłoń przeniosła się na górę moich pleców. Pozwoliłam sobie, na lekkie odchylenie głowy w celu zobaczenia Mulata. Zauważyłam, że patrzy w tym samym kierunku co ja przed sekundą, a gdy poczuł moje spojrzenie delikatnie się uśmiechnął.
 - Dam Ci jakieś ubrania na przebranie bo dygoczesz. Co powiesz na gorący prysznic? - zaproponował przechodząc do szafy, z czego się niezmiernie cieszyłam, bo w tej chwili miałam ochotę, by strumień ciepłej wody otulił moje zamarznięte ciało.
 - Jasne. - zgodziłam się krótko. Patrzyłam z zainteresowaniem na pracę jego mięśni na plecach, kiedy szukał ubrań w swojej dużej szafie, stojąc do mnie tyłem. Jego sylwetka była niesamowita i bardzo seksowna. Ma szerokie, umięśnione ramiona, wąską talie i długie, szczupłe nogi. Idealne kształty dla mężczyzny.
 - Łazienka jest na lewo. W szafce na górze są ręczniki. Niestety ja, a nawet Jake nie mamy damskiego szamponu, ani żelu pod prysznic, więc musisz zadowolić się moim. - uśmiechnął się szeroko, podając mi małą grupkę poskładanych rzeczy. Wzięłam ją od niego uprzejmie dziękując i ruszyłam prosto do łazienki. Wzięłam tam szybki, odprężający prysznic, korzystając z męskiego szamponu i żelu pod prysznic Zayna o wspaniałym, rześkim zapachu. Owinięta w ręcznik stanęłam przed umywalką, nad którą wisiało lustro. Zmyłam resztki makijażu, myjąc twarz mydłem. Byłam ciekawa jakie ubrania przyszykował mi chłopak. Zobaczyłam, że grupka męskich ubrań składa się z bawełnianych dresów, czarnego t-shirtu, bokserek i ciepłych skarpet. Pośpiesznie się ubrałam, potem składając swoje rzeczy w kostkę razem z ręcznikiem. Będąc już gotową wyszłam z toalety, udostępniając ją Mulatowi, który także miał zamiar się umyć. Odłożyłam swoje rzeczy do pokoju Zayna, pozostawiając je na krześle. Nie wiedziałam zbytnio co robić podczas jego nieobecności, więc postanowiłam najzwyczajniej w świecie dosiąść się do oglądającego mecz Jake'a. Ten tak jak wcześniej siedział na środku kanapy patrząc w duży telewizor. Przysiadłam się, na co się lekko uśmiechnął.
 - Jaki wynik? - spytałam, nawiązując rozmowę.
 - Dwa do jednego dla nas. Ale za parę minut koniec.
 - Oh. - nie zdobyłam się na nic więcej. 
Zwróciłam uwagę na jego tatuaż na szyi, przedstawiający zielony kwiat. Byłam ciekawa co może znaczyć.
 - Co to oznacza? - wskazałam na zielony tusz, pokrywający jego skórę. Jake zaczął się głośno śmiać, osuwając w dół po kanapie, a ja nawet nie wiedziałam dlaczego.
 - Nic! Pierdolnąłem go sobie jak byłem nieźle wypity. Nawet tego nie pamiętam. - nie mogąc wytrzymać dołączyłam do jego gromkiego śmiechu spowodowanego specyficzną i zabawną odpowiedzią.
 - Co was tak bawi? - usłyszałam głos szatyna, więc naturalnie odwróciłam głowę w stronę dobiegającego dźwięku. Od razu poczułam nagłe gorąco i dziwne uczucie w dole brzucha. Zayn stał przed nami w dresach podobnych do tych, które mam właśnie na sobie i z gołym torsem, na które widok mogłabym zemdleć. Idealnie wyrzeźbiona sylwetka ozdobiona była licznymi tatuażami, dodając jeszcze więcej seksapilu ich właścicielowi. Włosy miał mokre i zmierzwione, pewnie przez wcześniejsze tarmoszenie ich ręcznikiem, ale dalej kapała z nich kroplami przeźroczysta ciecz. Wyglądał gorąco. Bardzo gorąco. Musiałam szybko się ogarnąć, bo prędzej, czy później zauważyłby, że dziko mu się przyglądam.
 - A nic takiego. - odpowiedziałam pokazując mu język, na co się wyszczerzył.
 - Okej. Idę zamówić pizze. Zaraz wracam. - zakomunikował. Odwrócił się i ruszył po telefon do swojego pokoju.
 - Myślisz, że nie widziałem jak się na niego gapisz z wywieszonym językiem? - zachichotał chłopak siedzący obok mnie. Poczułam, że na moje policzki wypływa nagle gorąco w postaci rumieńców.
 - Wcale nie! - zaprzeczyłam szybko.
 - Ta, jasne. - przewrócił oczami przerzucając programy za pomocą pilota. W odpowiedzi żartobliwie trzepnęłam go w ramię, a on udał, że kona z bólu, przez co ponownie wybuchłam śmiechem.
Przyjemnie było się tak beztrosko śmiać, pomimo cierpienia odczuwanego w środku. Tu mogłam choć na chwilę zapomnieć o problemach i nie przejmować się niczym.
 - Nawet dobrze wyglądasz w jego ciuchach, ale jak dla mnie on jest o wiele razy seksowniejszy. - zaczął mnie drażnić, lustrując za duże ubrania na moim ciele.
 - Jak długo jesteś gejem? - spytał ignorując jego wcześniejsze niewinne dogryzanie.
 - Jakoś dwa lata temu uświadomiłem sobie, że wole kutasy. - wzruszył ramionami. Parsknęłam śmiechem, na co odwzajemnił się uśmiechem.
 - Miałeś wcześniej dziewczynę? - nie wiem skąd u mnie takie pytania.
 - Jedną, ale coś mi nie pasowało, więc przerzuciłem się na chłopaków. - przyznał. - A ty jesteś z Zaynem?
 - Nie, jesteśmy przyjaciółmi.
 - Ta, jasne. Teraz tak się mówi. - pokiwał głową z rozbawieniem. Trąciłam go łokciem, za co odwdzięczył się tarmosząc mi włosy.
 - Ej! - zapiszczałam.
Pewnie nasza bójka na niby trwałaby dłużej, ale właśnie doszedł do nas Zayn, trzymając w ręku dwa telefony.
 - Zamówiłem, powinna być za jakieś trzydzieści minut. - poinformował. - Em, Lily, twój telefon ciągle wibruje. - chłopak podał mi jeden z telefonów, na co się skrzywiłam. Zajął miejsce obok mnie, otaczając mnie ramieniem i przysuwając mnie do siebie. Skorzystałam z okazji i położyłam głowę na jego nagim torsie. To trochę odważny gest jak na zwyczajnych przyjaciół, ale jakoś mnie to teraz nie obchodziło. Zajęłam się moim telefonem, ale po chwili tego pożałowałam. Miałam setki wiadomości i nieodebranych połączeń od Nialla. Co on ode mnie teraz chce? Przypominał dobie nagle o mojej osobie? Śmieszne! - parsknęłam sarkastycznie w myślach. Jego niedoczekanie, jeśli myśli, że mu odpisze, albo cokolwiek z jego wiadomości przeczytam. Jednym pewnym ruchem wykasowałam wszystko jak leci, opróżniając całą skrzynkę. Uśmiechnęłam się triumfalnie na zakończenie czynności.
 - Pójdę po coś do picia. Co chcecie? - zapytał Jake, wstając z miejsca. Chyba dopiero teraz zauważył w jakiej pozycji siedzimy, bo uśmiechnął się pod nosem. Odpowiedziałam, że proszę o herbatę - pamiętając o swoim nawyku - a Zayn naturalnie zaproponował dla siebie piwo.
W mojej głowię panowała wielka burza. Mialam straszne wyrzuty sumienia wobec Molly i tego, jak ją potraktowałam. Wiem, że muszę ją przeprosić. Niepotrzebnie zareagowałam tak ostro. Ona chciała mi jedynie pomóc, a ja na nią nawrzeszczałam. Zadzwonię do niej.
 - Zaraz wracam, muszę zadzwonić. - poinformowałam szatyna, na co skinął głową. Pokierowałam się do jego pokoju. Usiadłam w siadzie skrzyżnym na łóżku i wybrałam jej kontakt. Byłam niecierpliwa podczas czekania, aż odbierze, ale po trzech dłużących się sygnałach wreszcie usłyszałam jej głos.
 - Hallo?
 - Um, Molly, to ja Lily. Proszę nie rozłączaj się. - zrobiłam chwilę przerwy. - Chciałabym Cię niezmiernie przeprosić. Zachowałam się jak ostatnia suka. Byłam po prostu zdenerwowana, wyprowadzona z równowagi. Nie chciałam, żeby tak wyszło. To wszystko mnie przerosło. - tłumaczyłam się płaczliwie. - Proszę, wybacz mi.
Usłyszałam jak ciężko wzdycha. Błagam w myślach, by przytaknęła.
 - Oh, okej. - zgodziła się, a po tonie jej głosu zgadywałam, że się uśmiecha.
Ulga opanowała moje serce.
 - A teraz powiesz mi wreszcie co się dzieje? Martwię się. Niall wydzwania do mnie od godziny. Powiedział, że Cię wszędzie szuka.
Kurwa mać.
 - Molly, obiecuję, że Ci wszystko wyjaśnię, ale nie teraz. To naprawdę nie jest rozmowa na telefon. To mnie przerasta, muszę ochłonąć.
 - Rozumiem. Domyślam się, że on coś spieprzył.
 - Nie mylisz się. - zakryłam twarz dłonią, przyznając dziewczynie rację.
 - Gdzie ty teraz jesteś. Powiedział mi, że nikogo u Ciebie w domu nie zastał. Wszystko okej? Jesteś bezpieczna? - była wyraźnie zmartwiona. Słyszałam to po jej tonie i sposobie mówienia. Nigdy chyba nie słyszałam jej takiej spokojnej i opanowanej.
 - Tak, wszystko dobrze. Jestem u Zayna.
 - Co?! Czy wy...?
 - Nie. - zaprzeczyłam, nie dając jej dokończyć. Po niej można się wszystkiego spodziewać. Nie wiem co teraz roi się w jej głowie.
 - No dobrze, więc nie przeszkadzam. Będę niecierpliwie czekać, aż mi wszystko opowiesz. - cmoknęła mnie przez słuchawkę. Szybko się pożegnałyśmy i rozłączyłyśmy. Wróciłam do salonu, gdzie czekała na mnie już gorąca herbata. Parę minut później zawitał dostawca pizzy, którą zjedliśmy ze smakiem. Chwilę jeszcze razem posiedzieliśmy rozmawiając, ale Jake stwierdził, że musi się pouczyć do egzaminów, więc czym prędzej nas opuścił. My także wyszliśmy z salonu, zmieniając miejsce na pokój Zayna. Chłopak zajął miejsce na łóżku, a ja usadowiłam się na miękkim dywanie, gdzie było mi wygodnie.
 - Opowiesz mi co się wtedy stało? - usłyszałam pytanie. Dobrze wiedziałam o co mu chodzi, nie byłam głupia. Ciężko westchnęłam. Chciałam to z siebie wyrzucić, a nie czekać, aż spotkam się z Molly i dopiero wtedy z kimś się tym podzielę.
 - Dzisiaj się wszystko spieprzyło. - zaczęłam. - Wcześniejsze dni były udane. Układało mi się świetnie z Niallem. Nikt by się tego nie spodziewał, On okazał się całkowicie inny, od tego na jakiego wygląda. Ciągle był czuły, opiekuńczy, chwilami naprawdę miły. Spędziłam z nim trochę czasu. Nawzajem się sobie zwierzaliśmy, nie mieliśmy nic do ukrycia. Powiedział, że chciałby być dla mnie kimś więcej. Ja oczywiście uwierzyłam mu w to wszystko, bo czemu by nie? Był taki przekonujący, taki niewinny. Ciągle mnie całował, przytulał. Byłam pewna, że jestem po uszy zakochana. Do dzisiaj. Jechaliśmy razem do szkoły i wszystko było okej. Śmialiśmy się, w najlepsze rozmawialiśmy. Ale kiedy podjechaliśmy pod szkołę zaczął mnie olewać. Powiedział, że czeka na kolegów, więc, żeby, poszła sama do szkoły. Później ta sytuacja na korytarzu, sam byłeś jej świadkiem. No, a na koniec przeszedł samego siebie. Kiedy załamana wracałam po treningu postanowiłam wstąpić do księgarni po książkę. Nie miałam daleko, więc z powrotem do domu udałam się piechotą. Szłam prostą ulicą, aż wreszcie zauważyłam Ich. Niall namiętnie całował się z Amy. Tą suką Amy, która była na ostatniej imprezie u Louisa. Poczułam się jak śmieć. Wykorzystana, a następnie olana. Całkowicie się załamałam. - mówiłam, patrząc nieprzytomnie w jakiś punkt przede mną. Nie zwracałam uwagi, że po jednym z policzków spływa łza. Zawsze byłam za bardzo wrażliwa i uczuciowa.
Ni stąd, ni zowąd zostałam podniesiona do góry i mocno przytulona. Zdziwiłam się, że nie zauważyłam zbliżającego się do mnie chłopaka, ani tego, że starał się mnie podnieść. Odpowiedziałam także mocnym uściskiem, zostawiając jedną dłoń na jego rozgrzanym karku. Z nagiego torsu biło niesamowite, przyjemne ciepło. Mogłabym tak stać godzinami, nie zważając na nic.
 - Nie płacz, kochanie.
Serce zatrzepotało mi w piersi, na jego miękki głos od razu przy moim uchu. Poczułam jak ustami muska mój płatek ucha, a następnie linię szczęki. Nie mogłam oprzeć się jego pieszczotą. Nieświadomie coraz mocniej ściskałam jego talię i zamknęłam oczy.
 - Wiem, co poprawi Ci humor. - szepnął, a ja wyczułam, że się uśmiechnął, po ruchu jego warg przy mojej skórze. Popatrzyłam na niego pytająco, a ten wskazał na balkon. Ciągle padało, ale nad balkonem był dach, więc nie musieliśmy bać się, że zmokniemy. Przed wyjściem jednak Mulat podał mi swoją bluzę, która pierwsza z wierzchu wisiała na wieszaku w jego szafie. Bezceremonialnie nałożyłam ją na siebie i wyszłam za chłopakiem na balkon.
          Stanęłam na zimnych kafelkach. Dzięki ciepłym skarpetką chłopaka nie było mi, aż tak bardzo chłodno. Dalej nie wiedziałam co zamierza i co miał na myśli, ale moje wątpliwości zostały szybko rozwiane, kiedy z kieszeni swoich dresów wyciągnął jointa. Posłałam mu lekki uśmiech.
Zayn podał mi skręta i podpalił go. Zaciągnęłam się mocno i wypuściłam chmurę dymu, następnie podając chłopakowi papierosa z ziołem. Wymienialiśmy się nim tak na zmianę w ciszy, opierając się łokciami o barierkę. Po wypaleniu całego atmosfera nieco się zmieniła. Zaczęłam chichotać jak głupia, rozbawiona idiotycznymi rzeczami. Mój towarzysz do mnie dołączył. Osoba z boku uznałaby nas za parę idiotów, jakby nie wiedziała, co przed chwilą wypaliliśmy. Takie są właśnie przyjemne efekty marihuany. Choć następujący zwrot akcji nie był tak do końca nią spowodowany... Zayn po dłuższym przypatrywaniu się mi, nagle przygwoździł mnie do barierki swoim ciałem. Nachylił się i delikatnie złączył nasze wargi.  Nie opierałam się, nawet tego pragnęłam. Odwzajemniłam pocałunek, bardziej zachłannymi ruchami. Językiem przejechałam po jego dolnej wardze, na co zajęczał gardłowo. Składał pocałunki przepełnione żarem na mojej szyi. Chcąc mu to ułatwić odchyliłam głowę do tyłu. Wplątał palce w jego włosy, na co zamruczał, wywołując tym wibrację jego klatki piersiowej, co od razu odczułam, ponieważ mocno do siebie przywieraliśmy. Trzymałam drugą ręką jego kark, a on teraz znów połączył nasze usta, a następnie języki. Jego ręce zjechały w dół na tyły moich ud. Uniósł mnie do góry, więc instynktownie oplotłam nogi wokół jego talii. Przeniósł mnie na rękach do wnętrza swojego pokoju, nie fatygując się zamknąć drzwi od balkonu, lecz tylko zatrzasnął je kopniakiem. Ułożył mnie na łożu. Zwisał nade mną, trzymając nogi bo obu stronach mojego ciała. Powolnym ruchem dłoni zataczał koła na moich biodrach, a językiem znaczył ścieżkę na mojej szczęce, co spowodowało u mnie ciche jęknięcie. Przygryzał lekko moją skórę, wywołując u mnie dreszcze.
 - On na Ciebie nie zasługuje. - wymruczał, a ja nie mogłam powstrzymać się od westchnięcia.
Domagałam się większego zbliżenia. Nachalnie sięgnęłam po jego usta i zaczęłam go głęboko całować. Rozpiął powolnie swoją bluzę, którą miałam na sobie i na ślepo próbował ją zdjąć. Sięgałam po gumkę jego dresów, ale... Z wnętrza mieszkania dobiegły nas wzburzone krzyki. Zdziwieni i zdezorientowani oderwaliśmy się od siebie na milimetry i popatrzyliśmy na siebie. Nie wiedząc o co chodzi Zayn wstał z łóżka. Ja jednak postanowiłam zostać na swoim miejscu, a jedynie powstać do pozycji siedzącej. Szatyn udał się do drzwi, ale w tym momencie otworzyły się one z hukiem, a do pomieszczenia wkroczył Niall wkurzony do czerwoności.

_____________________

Hej hej! 
I oto kolejny rozdział :D Jak już zauważyliście, podjęłam decyzję i zamiast wstawania w romans Lily i Luke'a, zamieniłam to na Lily i Zayna :) Jak się podoba taka wersja i Zilly? :D :D Czekam na komentarze :)
Przerwałam w takim monecie, jesteście ciekawi co wyniknie z wtargnięcia Nialla do mieszkania Zayna? Czy Zayn będzie starał się o Lily? Czy może Lily zakocha się w Zaynie? Więcej w kolejnym rozdziale! :)) Xxx



1 komentarz: