30 mar 2015

Rozdział 23

         23. "To jest chyba jedyna chwila w moim życiu, w której chciałabym umrzeć."


Soundtrack do rozdziału: 
Cher Lloyd - Sirens

__________________________________________
          Jechaliśmy prosto do szkoły. Po drodze zjedliśmy jeszcze jabłka, które dała mi mama. Oczywiście Niall drażnił się ze mną, że on i tak jest lepszy, ponieważ dał mi kanapkę, zrobioną własnoręcznie przez siebie, a ja mu jabłko, które było przeznaczone na Molly, z którą teraz ponoć jadę do liceum. Nie obyło przez do bez wybuchu śmiechu.
          Jechaliśmy dalej w ciszy, która wcale niebyła niezręczna. Niall stukał w kierownicę palcami do rytmu lecącego utworu, a ja przeglądałam w telefonie twittera i wszystkie nowości zamieszczone na tym portalu społecznościowym, nie wspominając już o tym, że co chwilę zerkałam na jego osobę, lustrując spokojny wyraz twarzy i tatuaże ozdabiającego jego szyję. Jednak moje myśli były gdzieś bardzo daleko. Były w tamtej chwili, kiedy byłam z blondynem w zaułku, zwanym przez licealistów 'palarnią'. To wtedy, kiedy dyrektor nas przyłapał i kazał Niallowi stawić się do swojego gabinetu. I tu właśnie jest ta wielka zagadka. Po co? Bardzo chciałabym się dowiedzieć dlaczego, w jakiej sprawię, ale czuję, że to nie będzie dziesięciominutowa rozmowa podczas jazdy do szkoły. Muszę poświęcić na to więcej czasu i przycisnąć go, by mi powiedział. Ciekawość to pierwszy stopień do piekła, ale to właśnie jestem ja. Nie odpuszczę.
            Wróciłam na jawę, kiedy ujrzałam znajome mury z czerwonej cegły, placówki, do której zaraz mam się udać. Jestem świadoma tego, że Molly nie odstąpi mnie nawet na krok, dopóki jej wszystkiego nie opowiem, co mnie niezbyt cieszy, mimo, że za parę minut usłyszę jej zabawny i uroczy pisk. Minęliśmy ostatni zakręt i już znajdowaliśmy się na terenie naszego liceum. Niebieskooki zaparkował samochód, a ja w tym czasie zarzuciłam torebkę na przedramię i poprawiłam okulary przeciwsłoneczne na moim nosie. Wyszłam z pojazdu, zatrzaskując za sobą drzwiczki i stanęłam przed maską, by poczekać na blondyna, aż ten sam się wygramoli. Wyszedł powoli, patrząc na wyświetlacz swojego telefonu. Nie zwracałam zbytniej uwagi na ludzi wokół nas, ponieważ zawsze jest na tym parkingu tłoczno i czasem trudno nawet znaleźć tu miejsce dla swojego samochodu.
 - Idziemy? - odezwałam się, by zwrócić na niego wreszcie swoją uwagę. oderwał wzrok od telefonu i popatrzył na mnie niebieskimi oczami, które w tej chwili nie wyrarzaly żadnych emocji, a jedynie obojętność.
 - E, umówiłem się z kumplami, więc, um... idź sama? - podrapał się po karku, ale nie musiał powtarzać mi dwa razy swoją obojętnością, że nie chcę mojej obecności w tej chwili.
Super. 
 - Ta, jasne. - odwróciłam się na pięcie, nawet na niego nie spoglądając i poszłam przed siebie. Odwróciłam głowę na ułamek sekundy i zobaczyłam jak odpala papierosa i siada na masce swojego białego bmw.
Nie da się opisać emocji, żyjących teraz w moim ciele. To może rozczarowanie, czy smutek? A może to i to. Staram się nie dać po sobie poznać, co mnie trapi, jednak jest to nie lada wyzwanie, ponieważ już na wejściu do szkoły na szyje rzuca mi się Molly z dziecinnym piskiem.
 - Cześć, kochanie!
 - Hej. - odpowiadam zbyt sucho, co jest wielkim kontrastem dla jej radości.Od razu rzednie jej mina, podejrzewa co się dzieje. Kurwa. Posyłam jej udawany uśmiech, lecz ta nie daje się nabrać. Marszy brwi i ciągnie mnie przed siebie, do toalet - miejsca zwierzeń wielu dziewczyn, w którym przesiadują co przerwę. Na nasze szczęście pomieszczenie było puste, nikogo prócz nas tam nie było. Różowowłosa oparła się o umywalkę drobnymi rękami i bacznie na mnie patrzyła.
 - No, a teraz mów co się stało. - odezwała się, lustrując moją twarz. Starałam się w tej chwili nie dać po sobie nic poznać, udawać, że wszystko dobrze, ale ona była za dobra na moje gierki. Zawsze wiedziała, jeśli coś mi się dzieje.
 - Molly, jest naprawdę okej. - kłamię.
 - Nie, nie jest. Nie rób ze mnie idiotki, przecież widzę. - zasyczała. To do niej takie niepodobne.
 - Nic, przecież kurwa mówię! - podniosłam znacznie głos, na co ona uniosła wysoko idealnie wyregulowane brwi. Nie spodziewała się, że wyprowadzi mnie z równowagi, ale to nie moja wina, ze szybko tracę nas sobą kontrole, na dodatek byłam już rozdrażniona zachowaniem Nialla. - Jak mówię, że nic się nie stało to tak jest! - rzuciłam do niej i wyszłam z łazienki, nawet na nią nie patrząc, ale zgaduję, że była w pewnym szoku. Szczerze mówiąc, ja też w nim byłam, rozważając moje zachowanie po częściowym ochłonięciu z emocji.
Chcąc się uspokoić postanowiłam iść prosto na lekcję francuskiego, gdzie powinnam nie spotkać nikogo, kto doprowadzi mnie do wybuchu szału. Całą lekcję przesiedziałam bazgrząc w zeszycie idiotyczne rysunki, by oderwać myśli od nieprzyjemnych sytuacji. Nudziłam się także przez kolejne dwie lekcje, aż usłyszałam dzwonek, informujący o końcu lekcji. Pozbierałam książki do torby i wyszłam z sali biologicznej. Ruszyłam przed siebie korytarzem. Zobaczyłam w oddali grupkę znajomych twarzy, co nawet mnie ucieszyło, bo w ich gronie znajdował się Niall, który najbardziej mnie interesował.
 - Hej. - przywitałam się, gdy podeszłam do czwórki znajomych chłopaków. Zayn, Liam i Oliver odpowiedzieli mi chórem, ale nie uzyskałam odpowiedzi od Nialla, który dalej wpatrywał się w swój telefon.
?
 - Niall, możemy porozmawiać? - spytałam, kiedy nie zwrócił na mnie najmniejszej uwagi.
Dzięki swojemu pytaniu uzyskałam u niego swoją uwagę, ale to tylko przez chwilę, bo z powrotem zwrócił się do szklanego ekranu iphona.
 - Nie mam teraz czasu. - odpowiedział krótko i mnie wyminął, a moje serce rozłupało się na małe kawałki.
Dlaczego on mnie dzisiaj tak ignoruję? Rano było jeszcze okej, śmialiśmy się razem i było świetnie, a teraz? Nie chce poświęcić mi pięciu jebanych minut. Co jest z nim nie tak do cholery?
 Moje oczy zaszły łzami. Zapomniałam całkowicie o obecności innych osób, moje emocje były nie do pokonania. Nie potrafiłam spojrzeć nikomu w oczy, boleśnie wkułam wzrok w podłogę, która nagle zrobiła się bardzo interesująca. 
 - Lily, wszystko okej? - usłyszałam cichy głos Zayna, a następnie jego ciepłą dłoń na prawym ramieniu.
Pomachałam automatycznie głowa w górę i w dół, dając mu znak na potwierdzenie, ale pewnie mi nie uwierzył. Nie chcąc, by dalej drążył temat wyminęłam go i poszłam przed siebie, wzdłuż korytarza.

***

             Kolejne lekcje niemiłosiernie się dłużyły. W końcu, gdy nastała długa przerwa postanowiłam złapać Nialla i kazać mu wszystko wyjaśnić, ale nie zastałam go przy jego stoliku, ani na palarni. Jego samochodu na parkingu także nie było, a ja poczułam się jak desperatka i na dodatek chciało mi się płakać. Najgorsze jest to, że rano było wszystko okej. Nie uwierzyłaby, jakby ktoś powiedział mi, jak to się dalej potoczy. Jestem taka głupia, dałam sobie zamydlić oczy, przecież mogłam się tego spodziewać jakbym chciała. Każdy dobrze zna Nialla i wie jaki on jest. Te zmiany nastroju, ciągłe kłótnie. On nie bawi się w związki, on nie bawi się w związki, on nie bawi się w związki. Kurwa! Czuję się teraz jak zabawka, ciągle byłam jego zabawką.Chciał być dla mnie kimś więcej, ale chyba się rozmyślił... Chyba, że od początku udawał. 

              Nadszedł czas na zajęcia z tańce, na które normalnie oczekiwałabym od ranka, ale w tej sytuacji chce mi się jedynie odliczać czas do ich zakończenia i wrócenia do domu, a następnie rzucenia się na łóżko i już nigdy z niego niewstania. Czekając w szatni przeczytałam parę wiadomości od Luke'a, w których proponował mi jakieś wyjście na miasto, bądź do kina, ale zbyłam go krótkim sms'em, że nie mam czasu, ponieważ jadę do babci. To takie bardzo pomysłowe...
Idiotka. 
Z dziewczynami trenowałyśmy poznany układ, ale nie mogłam się w najmniejszym stopniu skupić na choreografii. Dwa razy nawet wylądowałam na posadzce, przez moje rozkojarzenie, więc dziewczyny postanowiły zwolnić mnie z dzisiejszego treningu, za co byłam im wdzięczna. 
Przebrałam się w swoje ubrania w ślimaczym tempie, nawet nie chciało mi się poprawiać włosów, więc zostawiłam je w kucyku. Wyszłam z szatni, a następnie całe budynku, przez tylne wyjście, gdzie miałam bliżej na przystanek autobusowy - nie miałam samochodu, a na własnych nogach nie mogłam dzisiaj polegać, ponieważ z brakiem chęci do domu doszłabym na wieczór. 
Szłam przez chodnik, prowadzący mnie prosto na przystanek autobusowy. Miałam słuchawki w uszach, skąd leciała smętna muzyka. Torba na moim ramieniu wydawała się jeszcze bardziej ciężka, niż rankiem, ale to pewnie przez moje psychiczne zmęczenie. Na całe szczęście autobus przyjechał na czas, dzięki czemu miałam możliwość szybkiego dostania się do mojego miejsca zamieszkania, lecz postanowiłam zatrzymać się przy mojej ulubionej księgarni, by kupić sobie jakąś lekturę na męczący weekend który nastanie za parę godzin. Wysiadłam na wyznaczonym przystanku, który był dosłownie naprzeciwko sklepu z książkami. 
Nie wybierałam długo. Zdecydowałam się na książkę, którą planowałam sobie kupić już od dłuższego czasu. Otóż Drugie życie Bree Tanner [1]. Wyszłam z księgarni, nawet zadowolona, że udało mi się tak szybko dokonać zakupu, a następnie skręciłam w najbliższą ulicę. Chciałam dojść już pieszo do domu, nie miałam wcale daleko, a po co tracić pieniądze na bilety? Jednak po paru minutach pożałowałam tego wspaniałomyślnego pomysłu. 
Parę metrów na wprost mnie ujrzałam dwie dobrze mi znane osoby, ale ich widok nie zbyt mnie ucieszył, a raczej dopił. Stanęłam jak wryta i sparaliżowana, nie mogąc się ruszyć. Łzy ciurkiem spływały po moich policzkach, nie widząc końca. Chciałam z stamtąd uciec, ale nie mogłam. 
Widziałam Nialla, jak całuje się z Amy. Ten widok mnie zabił. Moje już pogruchotane serce połamało się w tej chwili całkowicie na drobne kawałeczki. Dziewczyna stała tyłem do mnie, ale wszędzie rozpoznam jej długie, czarne włosy z zielono-niebieskimi pasmami na końcach. Ściskał ją mocno za tyłek, zapewne zostawiając ślady pod jej cienkimi jeansami. To, co teraz się działo było sekundami, lecz dla mnie było znienawidzoną wiecznością, której nigdy nie chciałabym doświadczyć. 
Nie wiem dlaczego, ale Nialla na chwilę oderwał się od czarnowłosej dziewczyny i zblokowaliśmy spojrzenia. Widziałam, jak jego radość zmienia się w szok. Pokiwałam z niedowierzaniem głowa, dławiąc się łzami. Otwierał już usta, by coś do mnie zawołać i chyba zbierał się do biegu za mną, ale ja jak najszybciej mogłam i potrafiłam w wysokich obcasach pognałam przed siebie i skręciłam w najbliższy, opuszczony zaułek, na jakieś opuszczonej i nieciekawej dzielnicy. Było mi teraz obojętne, czy ktoś niebezpieczny mnie napadnie. To jest chyba jedyna chwila w moim życiu, w której chciałabym umrzeć.
Skuliłam się i zjechałam po ścianie, przykucając, nie przestając spazmatycznie oddychać i płakać. Trzęsłam się niemiłosiernie przez emocje, które opanowały teraz moje emocje. Nie mogłam sobie wybaczyć, że dałam się tak oszukać i dać się mu tak mną zabawić. Byłam tylko zajęciem na dwa wieczory, kiedy pewnie Amy miała okres i nie mogła mu się oddać, co pewnie robi normalnie parę razy w tygodniu. Nienawidzę tej suki, nienawidzę. Od początku wydawała mi się nie w porządku, ale teraz przeszła już samą siebie. Nie, to Niall przeszedł samego siebie. Nie chcę go już znać, mam nadzieję, że nie będzie mi już zawracał głosy. Jest dla mnie skończoną osobą. Wiedziałam, że nie można mu zaufać. Jeszcze mnie zapewniał, że mnie nie zrani. Chciał być dla mnie kimś więc, a teraz? Teraz całuje się w najlepsze na środku ulicy z Amy! 
 - Lily? - przelękłam się, kiedy usłyszałam znajomy głos mulata. Podniosłam głowę i popatrzyłam na osobę przede mną zaszklonymi oczami. Stał spięty z jedną ręką w kieszeni, którą po chwili wyciągnął, by mi ją podać, żebym wstała. Miał na sobie czarne, obcisłe spodnie z przetarciami, które idealnie leżały na jego zgrabnych udach, a pod skórzaną kurtką miał czarny, zwyczajny t-shirt, który także idealnie na nim leżał. 
Podał mi rękę, a ja drącą dłonią złapałam ją i podniosłam się z niewygodnej pozycji. Zgadywałam, że wyglądałam strasznie. Czułam rozmyty makijaż, na rozgrzanych policzkach. 
 - Boże, co się stało? - spytał zatroskanym głosem. Przyglądał mi się ze smutkiem, a ja nie wiedziałam co mu powiedzieć. 
Nic takiego, tylko twój kumpel mnie zranił
Czy może
 Niall cały dzień mnie olewał, a przed chwilą zobaczyłam, jak całuję się z tą szmatą Amy
Postanowiłam nic nie mówić, a tylko pokręcić głową, dając mu znak, że nic chcę o tym rozmawiać. 
 - Chodź, zawiozę Cię do mnie. Trochę ochłoniesz. - położył mi dłoń na plecach i opiekuńczo przycisnął do swojego boku, owijając ramię wokół mojej talii.


[1] - Drugie życie Bree Tanner - powieść autorstwa Stephenie Meyer, autorki popularnej sagi Zmierzch

______________________________________

Hej wszystkim.
Na wstępnie: Aaaa! Przepraszam kurwa za dwa wcześniejsze zjebane rozdziały! Miałam małe problemy z komputerem, a następnie z internetem, więc wymyśliłam dwa rozdziały przejściowe które całkowicie nie wyszły. Przepraszam :(((
Ta cała sytuacja z Zaynem mnie dobija, chce mi się płakać. To okropne, ale musimy jakoś to przetrwać! Mamy jeszcze Nialla, Harry'ego, Louisa i Liama, a Zayna będziemy ciągle wspierać. Jakoś to przetrwamy. 

Co do rozdziału, pewnie nie będziecie zadowolone z takiego obrotu spraw :D Hah, nie może być nudno! 
Wpadłam na pomysł, mam dla was propozycje. Czy chciałybyście, by zamiast wzmianki z Luke'iem byłaby akcja z Zaynem? :) Nie wiem, czy takie coś będzie okej? Szczerze, myślę, że jakby zamiast Luka, dać Zayna, ale to wy podejmiecie decyzję. Piszcie w komentarzach co o tym sądzicie! :)
Dziękuję, za informację na temat Zayna. Jestem wdzięczna! 
Kocham Was. Xx

1 komentarz:

  1. Rzeczywiście ciekawy rozdział :)
    Nie wiem Luke czy Zayn, wybierz kogo chcesz ;)

    OdpowiedzUsuń