14 mar 2015

Rozdział 13


 13. " Co ja mam o nim myśleć? "

 Rozdział dedykowany Joannie Horan, która jest ze mną na Impossible od początku i za każdym razem wspiera mnie komentarzem, dając mi do zrozumienia, że jednak mam dla kogo pisać kolejne rozdziały.



               Opowiedziałam Molly wszystko ze szczegółami, z wczorajszej nocy, nie pomijając nawet naszego tańca na stole i tego, jak stamtąd blondyn mnie ściągnął. 
Pomimo tego, że znamy się dopiero od wczoraj, mam już do niej pełne zaufanie. Wiem, że nikomu tego nie powie. A na dodatek pomogła mi! 
Razem wpadłyśmy na świetny pomysł, by wzbudzić zazdrość w Niallu, to może coś do niego dotrze. Może się uda? 
               Wyszłyśmy ze Starbucksa i szłyśmy pieszo do skateparku, który ponoć nie jest daleko. Nie wiem gdzie on się znajduje, nie byłam w nim nigdy, ale jedynie słyszałam, że Matty czasem przychodzi tam z kumplami, ale nie zbyt często. Dziwię się, bo kiedyś tu mieszkałam, a nie znam połowy miej, co jest naprawdę głupie. 
Przeszłyśmy przez pasy, gdy zaświeciło się zielone światło i ciągle szłyśmy prostą po nudnym, szarym chodniku. 
Molly rozmawia z kimś przez telefon. Ta dziewczyna jest niesamowita. Ciągle się uśmiecha i śmieje, a jej śmiech brzmi jak śpiew małego ptaszka. Jest naprawdę urocza nie zwracając uwagi na to, że pali, ma kolczyk w nosie, jej włosy pofarbowane są na różne odcienie różu, maluje się naprawdę mocno i jak zauważyłam preferuje ciemne barwy cieni, dla nieznajomych, których od razu nie polubi jest bardzo pretensjonalna i wredna oraz wydaje się, że ma duże mniemanie o sobie, a tatuaże zajmują dużą część miejsca na jej rękach. Ma ich i tak dużo mniej, niż cała reszta ich, czy też teraz mojej (?) grupy znajomych. Nie, na pewno jeszcze nie mojej, ale zostałam bardzo polubiona, co mi odpowiada i bardzo cieszy. Wiele razy w siebie nie wierzyłam, byłam zakompleksiona i tak dalej. Ludzie musieli przekonywać mnie dniami i nocami do czegoś związanego ze mną, bym wreszcie w to uwierzyła. Teraz jest trochę lepiej, ale wolę o tym nie myśleć. Trzeba zostawić za sobą przeszłość.
Nie daje mi spokoju zachowanie Nialla. On naprawdę nie jest normalny. Znaczy, zauważyłam to od początku, gdy go tylko ujrzałam, ale muszę dokładnie przeanalizować tą sytuację: 
 Kiedy weszłam po raz pierwszy do stołówki przykuł moją uwagę tym, jak izolował się od wszystkich liecealistuw, nawet na dziewczyny, które wyglądały, jakby miały zaraz zemdleć na jego widok, a on jedynie patrzył się na nie z rozbawieniem. Wtedy już zrozumiałam, że jest bardzo pewny siebie. Okej, to nie uchodzi wątpliwością. Dodatkowo te wszystkie tatuaże i piercing - tu było naprawdę coś. Wyróżniał się niesamowicie z otoczenia swoją urodą, urokiem jak i buntowniczym wyglądem, który doprowadzał dziewczyny do podniecenia od samego patrzenia. Ostrzegano mnie przed nim, że jest niebezpieczny (co teraz wydaje mi się naprawdę idiotyczne, gdyż nigdy jeszcze nie wywołał u mnie poczucia strachu), że nie dopuszcza do siebie nikogo prócz swoich znajomych, że nie raz wdał się w poważne bójki, a raz musiał przez to zmienić szkołę, ale i tak mi to nie wystarczyło. Tamtego wieczoru, gdy spotkałam go pod sklepem zdałam sobie sprawę, jakie ma duże ego i że naprawdę nie jest kimś miłym, a raczej wrednym i pretensjonalnym, ale kiedy byłam w niebezpieczeństwie to on właśnie mnie uratował. Po tym był opiekuńczy, troskliwy. Zaopiekował się mną, zaniósł do domu i siedział w nim dopóki nie zasnęłam. To sprawiło, że naprawdę nie wiedziałam kim on jest. No bo kim? Może jest buntownikiem, który z powodu nagłej sytuacji zachowywał się inaczej, a może jest naprawdę ciepłym facetem, który tylko chowa się w skorupie nienawiści? A może jeszcze coś innego? 
Albo następnego dnia kazał mi o tym zapomnieć. Nie chciał ze mną rozmawiać przy światkach, tak jakby zaraz jego reputacja miała ucierpieć. Był taki nie do poznania; złośliwy, opryskliwy. Wręczył mi kartę z "zaproszeniem" na imprezę. Będąc pod moim domem prawił sprośne komplementy typowego, zboczonego faceta, a ja miałam wrażenie, że ciągle patrzy na mój tyłek. A jak było na imprezie? Nie pozwolił mi tańczyć z Liamem, ani na stole. Ciągle za mną chodził, jakby chciał mnie upilnować. Grać w butelkę też mi nie było wolno, bo kiedy miałam się pocałować z Harrym - czego bardzo chciałam bo naprawdę jest gorący i seksowny i chyba mu się podobam - praktycznie siłą wyciągnął mnie z domu i następnie sam pocałował. Zabrał mnie do domu, a tam przeszedł samego siebie w zaskakiwaniu mnie. Na odmianę był bardzo wrażliwy, momentami smutny. A co on ma z tymi udami? 
Podsumowując: Człowiek zagadka. Mówią o nim, że jest niebezpieczny, przerażający. Ma wredny, niemiły charakter. Pieprzy mnóstwo dziewczyn, nie bawi się w związki. Zauważyłam, że lubi towarzystwo dziewczyn; ciągle patrzy mi się na tyłek, bądź dekolt - którego nigdy nie uwydatniam, a jeśli już to rzadko. Ma tajemnicę z udami i rodzicami, nie lubi, gdy ktoś go oceniania (ale ja przecież tylko stwierdziłam fakt, nie moja wina, że nie trafnie). Dużo imprezuje, lubi dragi. Jego ciało w jakiś 85 % pokryte jest tatuażami. Lubi piercing. Jest kłótliwy (tak jak ja), ciągle się o coś sprzeczamy, więc często uważam na to co mówię. Jest bezpośredni, nie owija w bawełnę. Lubi bójki, a raczej uwielbia. Woli się bić, niż pogadać. 
Ech, i co ja mam do cholery z tym wszystkim zrobić. Co ja mam o nim myśleć?  
               Moja nowa przyjaciółka właśnie skończyła rozmawiać z kimś przez telefon, a ja zrozumiałam, że to najprawdopodobniej był to jakiś facet. Przekroczyłyśmy zakręt ulic i kroczyłyśmy dalej przed siebie, kierunkiem wskazanym przez dziewczynę. 
Mówiłam, że jest naprawdę urocza? A na dodatek podkreśliła to strojem, który nieźle dopasował się do mojego. 
Na nagich stopach ma tenisówki z Mickey Mouse, które są cudne i już zapragnęłam takie same - muszę się jej później podpytać gdzie je znalazła. Czarny, podwiązany top odsłaniający kawałek jej brzucha połączyła z jeansowymi szortami. Do tego turkusowy plecak oraz różowe okulary. 
 - Przepraszam, ale ciągle do mnie dzwoni. Głupi natręt. Dałam mu wyraźnie do zrozumienia, że nie jestem zainteresowana, ale on nie odpuszcza. Ugh, skąd tacy palanci się biorą. - mówi zrezygnowana, co trochę mnie bawi. 
 - Okej, nie ma sprawy. - wzruszam ramionami, a na usta wysuwa mi się delikatny uśmiech. 
Zwracam uwagę na dzisiejszą pogodę. Jest ciepło, słońce przyjemnie praży, czym daje do zrozumienia, że zbliża się upragnione i wyczekiwane lato. Boże, kocham taką pogodę. 
Molly odpala papierosa, wcześniej proponując mi jednego. Grzecznie odmawiam. 
 - Molly, skąd wy wszyscy się znacie? - pytam, mając na myśli ich paczkę znajomych. To takie dosyć dziwne, że doprali się prawie identycznie biorąc pod uwagę wygląd, czyli tatuaże, piercing i u pojedynczych osób farbowane na różnorodne kolory tęczy włosy.
 - Ze szkoły. - odpowiada naturalnie wzruszając ramionami, zaciągając się papierosem.
 - Chodziliście wszyscy razem do podstawówki?
 - Nie, no do liceum. - mówi tak, jakby to było oczywiste. A skąd ja mam to wiedzieć, skoro nie było mnie tu dwa lata i nie widziałam ich, prócz Nialla wcześniej przed imprezą, ani razu na oczy. 
 - A! Bo ty nic nie wiesz!  - dopowiada jakby czytając mi w myślach. Na jej twarzy pojawia się szeroki uśmiech. Ma najprawdopodobniej zaraz mnie czymś zaskoczyć. 
Już się boje o co może jej chodzić. 
 - Gotowa na zajebistą wiadomość która zaraz zwali Cię z nóg? - Szeroko się szczerzy i przybiera poze jakby miała zaraz skakać z radości. 
 - Tak. Mów!
 - Chodzimy do tego samego liceum! I na dodatek do tej samej klasy! Czy to nie świetne? Boże już nie mogę się doczekać wspólnego siedzenia w ławce! - zaczęła piszczeć i krzyczeć, a ludzie którzy przechodzili obok nas patrzyli na nią, jakby była niezrównoważona psychicznie i nie obyło się bez niegrzecznego gestu z środkowym palcem. 
Ale jak to? Nie rozumiem. To gdzie oni byli wcześniej, że ich nie dostrzegłam? Przecież ich nie da się nie zauważyć!
Nie żebym się nie cieszyła, bo to naprawdę cudowna wiadomość. Jestem z moją przyjaciółką w klasie, a na dodatek z Niallem!
 - O boże! - mocno ją przytuliłam, a ona zaczęła się wesoło śmiać.
 - Wiedziałam, że się ucieszysz, ale miałam Ci zrobić niespodziankę w poniedziałek i zjebałam, no ale trudno.
 - No ale czekaj, czemu was nie widziałam wcześniej, tylko dopiero na imprezie? 
 - Bo zrobiliśmy sobie takie ponad tygodniowe wolne. - wyszczerzyła się szeroko. - Było tak ciepło, że chodziliśmy codziennie nad jezioro, albo szlajaliśmy się po mieście. Jedynie Niall chodził do szkoły, bo nie może podpaść dyrektorowi, bo go kolejny raz wyrzucą. Ten to ma przejebane! Ale w poniedziałek już będziemy wszyscy, więc będzie świetnie! Tylko, że ten kutas dyro zmienił te wszystkie plany, tak jak jest teraz w Stanach i nie chodzimy na lekcje klasami, tylko każdy uczeń na coś innego. [1] Ale się nie martw! Spradziłam, że mamy podobne plany i dużo lekcji będziemy mieć razem! - przytuliła mnie jeszcze raz.
Teraz już wszystko rozumiem. 
Hm, będzie ciekawie, trzeba to przyznać. 
                  Weszłyśmy do skateparku. Molly właśnie pytała o wszystko związane z Matty'm, mówiąc, że jest bardzo seksowny i fajne z niego ciacho. 
No właśnie, Matty, muszę później do niego zadzwonić bo pomyśli, że o nim zapomniałam. - zapisałam w głowie. 
Z dala było widoczne parę osób. Podeszłyśmy bliżej i usiadłyśmy na trawie, w znacznej odległości od ramp, gdzie już siedział Zayn i Luke. 
 - Hej! - przywitała się radośnie Molly. 
Ja zrobiłam to samo, tylko mniej entuzjastycznie, no bo bez przesady. Molly poinformowała ich, że 'już wiem', co mieli jej przez chwile za złe, bo też chcieli mi zrobić niespodziankę, ale zaraz zaczęli się przekomarzać i drażnić, kto będzie ze mną siedział w ławce. 
Co za dzieci. 
Przyjrzałam się dokładnie otoczeniu. Na rampie naprzeciwko nas jeździł na desce Harry i Liam, a Niall na czarnym Bmx'ie. Właśnie skacze i robi w powietrzu skomplikowany trik.Jego włosy są postawione ku górze, jak zwykle, ale dostrzegam smugę koloru liliowego koloru. Hm, pofarbował włosy. Ma koszulkę odsłaniającą wytatuowane ramiona.
Woah, wygląda tak dobrze.


 - Nie popisuj się tak! - krzyczy rozbawiony Zayn, zwracając na nas uwagę reszty którzy są na rampach i dopiero teraz nas zauważyli. Niall kieruje do czarnowłosego gest z środkowym palcem, a następnie zawiesza wzrok na mnie, dopóki widzenia nie zajmuje mi czyjaś szczupła sylwetka. 
 - Cześć kochanie. - mówi postać, która okazuje się być Harrym. 
Wstaję, by być na równi z nim i nagle w naszym otoczeniu pojawia się Niall, mrużąc oczy na widok loczka.
 - Hej. - przytulam go na powitanie. 
 - Uuu. - mówi zadziornie lokowaty brunet. 
Plan jest taki, by wzbudzić zazdrość u Nialla, więc do dzieła! 
 - Nie wiedziałam, że jeździsz na desce. - przyznaję spoglądając na przedmiot z kółkami trzymany przez niego w lewej dłoni - bo prawą ma na moim ramieniu. 
 - To nie takie trudne. - kiwa głową. - A ty kiedyś jeździłaś? 
 - Nie, nie potrafię. 
 - Chodź, nauczę Cię. - łapie mnie za rękę i ciągnie przed siebie w stronę ramp. 
 - Co? - mówię przerażona. 
Niesamowicie boje się deski. Mam wrażenie, że nie złapię równowagi i wyląduję na twarzy tracąc pojedyncze zęby. Deska = narzędzie diabła. 
 - No dawaj Lil! - krzyczy Molly, używając nieznanego przez moje uszy skrótu, ale jest nawet fajny. Dziewczyna chcę mnie zachęcić, bym wywołała jak najwięcej zazdrości w blondynie no i zamierzam się nie rozmyślić. 
Harry na jej słowa się uśmiechnął i przemieścił swoją rękę z ramiona na moje biodro. 
Hm, okej.  
               Stanęliśmy pod rampą - bo nie mogę od razu na niej jeździć nie znając nawet podstaw i nie potrafiąc nawet stabilnie ustać na desce - a ja czułam na sobie wszystkie pary oczu. Harry rzucił na ziemie ten nienawistny kawałek drewna i szeroko się do mnie uśmiechnął.
 - Okej. Właź. - skinął w stronę ziemi gdzie znajdowało się to coś.
 - Nie. Boję się. - skrzyżowałam ramiona pod piersiami. 
 - Ugh. - przewrócił oczami. 
Przybliżył się do mnie i - wpierw otulając wokół mnie ciasno ramiona - podniósł mnie do góry. Zszokowana zapiszczałam zwracając na siebie uwagę większości osób, a on się zaśmiał gardłowo. Postawił mnie na swojej desce, a ja przelękniona złapałam się kurczowo jego bicepsów. 
 - O tak, o tak mała. - zaczął sprośnie udawać, że jęczy, na co uderzyłam go pięścią w pierś, ale po żałowałam tego, bo się zachwiałam i znowu kurczowo złapał, tylko że tym razem jego talie. 
 - No dobra, już stoisz, brawo. - pochwalił mnie, ciągle się szczerząc więc dla żartów wykrzywiłam się i pokazałam mu język. 
Kątem oka dojrzałam, że Niall wpatruje się w nas ze wściekłością, ale po chwili zmierza do małej grupki obcych dziewczyn i zaczyna z nimi flirtować - wnioskując po tym, że co chwile się śmieją. 
Suki. 
Tak się bawimy? No dobra. Czas się trochę zabawić. 
 - Teraz odepchnij się prawą stopą od ziemi i pojedź kawałek. - instruował mnie. 
 - Nie bo się zabije! 
 - Nie zabijesz. No chodź, a raczej jedź. 
Wziął moją dłoń w jedną rękę, a drugą pozostawił na moim biodrze, bym czuła się pewnie, że mnie asekuruje. Teraz dzięki niemu powolnie jechałam, odpychając się jedną stopą, a on trzymał mnie jak tata małą córkę, co wydaje się bardzo zabawne.
 - Czego ty się tak boisz w desce? - zapytał z powagą w głosie, ale jednocześnie z drwiącym uśmieszkiem. 
 - Wszystkiego. Na przykład tego, że zaraz się wywruc... - nie zdołałam dokończyć, bo, jak na zawołanie, znowu się zachwiałam, ale tym razem dużo bardziej. Na szczęście Harry szybko zareagował i przyciągnął mnie do siebie. Deska odjechała z pod moich nóg przed siebie, a ja stałam na stopach Harry'ego i jednocześnie na palcach, by mieć z nim jakikolwiek kontakt wzrokowy, ponieważ jest ode mnie dużo wyższy i nie byłoby to takie proste. Nie zdałam sobie sprawy, że trzymam go za szyje, a on mnie za biodra, końcami długich palców ocierając się o boki mojej nagiej skóry, odkrytej przez krótką koszulkę. Nasze klatki piersiowe dotykają się, a nasze oddechy mieszają. I nagle poczułam ciepłe wargi na swoich ustach. Były takie miękkie i wilgotne, nie mogłam się oprzeć. Mocniej się do niego przykleiłam i odwzajemniłam pocałunek. Dałam mu dostęp do mojego języka, a on od razu to wykorzystał. Nasze śliny się zmieszały, a języki tańczyły zawiły taniec. Przemieściłam rękę do jego policzka i delektowałam się zapachem jego boskich perfum.


Usłyszałam za sobą wesołe okrzyki i pogwizdywania, a chłopak uśmiechnął

Usłyszałam za sobą wesołe okrzyki i pogwizdywania, a chłopak uśmiechnął się w moje usta. Otworzyłam powolnie oczy i zwróciłam uwagę na urocze dołki w jego policzkach. To naprawdę słodkie. 
 - Twoje usta są wspaniałe. - wyszeptał do mojego ucha. 
Gdy mnie puścił, stanęłam o własnych siłach na ziemi. Odwróciłam się, a Niall wpatrywał się we mnie wściekłym wzrokiem. 
Hm, miło prawda Niall? 

                    Przez całą drogę powrotną Harry asekurował mnie, podczas gdy ja 'jeździłam' na jego deskorolce. Trzymał mnie mocno za rękę, bym nie upadła, ale wyszeptał mi do ucha 'chciałbym, byś znowu straciła równowagę, bym mógł ponownie poczuć twoje usta', co mnie nawet trochę ucieszyło. Czułam na swoich plecach ciągle wzrok Nialla, ale ignorowałam go. Nie usłyszałam od niego przez cały dzień ani jednego słowa, więc niech się pieprzy. 
Zostałam odprowadzona pod sam dom. Pożegnałam się ze wszystkimi zgromadzonymi - bo nie było wszystkich, którym poznałam na imprezie - i pośpiesznie pognałam do domu. Było już po osiemnastej, ale nie dostałam ani jednego telefonu, ani wiadomości od mamy więc jest dobrze. 
Weszłam do domu, zamykając drzwi nogą. 
 - Już jestem! - krzyknęłam. 
Nikt nie odpowiedział. 
Okej?
Zobaczyłam na wszelki wypadek pomieszczenia, ale rzeczywiście byłam sama. Dojrzałam kartkę na lodówce. 

 Lily, pojechałam odwiedzić babcię. Obiad masz gotowy w lodówce. Wrócę późnym wieczorem, albo jutro w południe, poinformuje Cię jeszcze telefonicznie. Mama. 

Wzruszyłam ramionami i wyrzuciłam kartkę do kubła. Poszłam prosto do swojego pokoju. Zatrzymałam się przy dużym lustrze, koło szafy. Przyjrzałam się sobie dokładnie.  
Czy ja jestem gruba? 
Wciągnęłam brzuch. Pognałam szybko do łazienki i wyciągnęłam z pod umywalki szybko wagę. Zciągnęłam z siebie spodenki, by wyszły jak najmniejsze cyferki. Stanęłam w koszulce i majtkach na wadze i złapałam się za głowę, a następnie za swój tłuszcz. 
51,40 - pokazała waga. 
O boże. Błagam, nie. Nie znowu. Nie chcę nawrotu. Ponownie szybko schowałam wagę na miejsce, i będąc już z powrotem w pokoju rzuciłam się na łóżko. 
 - Pieprzyć obiad. Pieprzyć to całe jedzenie. - powiedziałam sama do siebie. 
Zwinęłam się na łóżku, analizując swoje niechciane wspomnienia. Analizując, dopóki nie usłyszałam dźwięku telefonu. 
 - Halo? 
 - Otworzysz mi? - usłyszałam. Poznałam ten znajomy głos. Dla upewnienia spojrzałam na ekran, ponieważ wcześniej tego nie zrobiłam. Napisane było Niall.
 - Um, ta. Zaraz zejdę na dół. - zaczęłam podnosić się, by wstać.
 - Nie! Em, to znaczy, jestem na drzewie. Pod twoim oknem. 
 - Co? 
 - No otwórz. 
Rozłączyłam się i wstałam jak poparzona z łóżka. Rzuciłam się do okna, otworzyłam je. Wychyliłam się i rozejrzałam. 
 - Tu! - usłyszałam. 
Na wprost mnie, na grubej gałęzi siedział blondyn w czerwonej bluzie wkładanej przez głowę, z kapturem i szarych, zwężanych dresach. Przygryzł uwodzicielsko wargę lustrując mnie wzrokiem, a następnie zaczął uśmiechać się głupkowato, a ja zrozumiałam dlaczego. Stałam przed nim w majtkach!
O boże, co za wstyd! A na dodatek widzi moje grube cielsko! Chcę się zapaść pod ziemię...
Zapiszczałam i zaczęłam się zasłaniać rękami w każdy możliwy sposób, lecz było to na marce - ciągle widzi moje różowe bokserki z Minnie Mouse. 
 - Odsuń się. 
 - Co do kurwy? - spytałam zażenowana i zirytowana.
 Nie odpowiedział mi, ale postanowiłam się posłusznie odsunąć, cięgle zasłaniając nagą skórę. 
Przecież tyle facetów widziało mnie nago, czego ja się wstydzę? 
Tylko, że ja nigdy się nikomu tak nie pokazałam na trzeźwo, więc nie pamiętam takich sytuacji, tak jakby ich nie było. - odpowiedziałam samej sobie w myślach. 
Niall wszedł bez problemu przez okno i już po chwili stał prosto przede mną nie spuszczając ze mnie wzroku, co chwilę lustrując moje uda i... majtki z uroczą myszką. O boże. 
 - Fajne majtki.
 - Daruj sobie. - wykrzywiłam się. 
 - No przestań, seksowne. - oblizał wargi. 
 - Możesz mi wytłumaczyć co robiłeś na drzewie pod moim oknem? Podglądałeś mnie?! 
 - Jasne, że nie. Ja... Em...Kurwa. - nie wiedział jak się wytłumaczyć. - Myślałem, że są twoi rodzice, więc nie chciałem wejść normalnie jak człowiek przez drzwi, tylko wspiąłem się po drzewie jak małpa. - wzruszył ramionami, jakby to co zrobił było normalną czynnością. - A to, że wyglądało jakbym Cię podglądał to nie moja wina. Nie musiałaś chodzić w majtkach. 
 - Pieprzyć to. 
Opuściłam go, zostawiając samego w mojej sypialni. Wróciłam do łazienki po spodenki, które leżały na kafelkach i ubrałam je. Jak wróciłam z powrotem do pokoju, Niall przeglądał moje płyty winylowe. 
 - Słuchasz nudnej muzyki. - przyznał. 
 - Nie słucham jakiegoś zdzierania gardła, tak jak ty. - odgryzłam się. 
 - Ha Ha Ha. - zaśmiał się sarkastycznie. 
Usiadłam po turecku na łóżku, nie przerywając patrzenia na jego ruchy. Rozglądał się po pokoju, przeglądając wszystko na swojej drodze, co wyglądało na godne zainteresowania. 
 - Wiesz, że to niegrzeczne grzebać w czyiś rzeczach bez pozwolenia? 
 - A czy ja wyglądam na kogoś grzecznego? - odgryzł się spokojnym i poważnym tonem skupiając się na czymś. Wstałam, by zobaczyć co ogląda, a moje serce nagle się zatrzymało, gdy dojrzałam co ma w rękach. 
Mój dziennik odżywiania i wagi... O ja pierdole! 
 - Oddaj! - warknęłam i wyrwałam mu przedmiot z rąk. 
Patrzył na mnie lekko zmieszany. Za pewne nie wie co teraz myśleć. 
Wstydzę się tego, a on musiał to akurat zobaczyć. Dlaczego nie schowałam tego gdzieś głębiej?! Co prawda nie uzupełniałam już go od paru miesięcy, ale to jest moja tajemnica. Nikt nie wie o jego istnieniu, nawet Matty. To taki jakby pamiętnik, tylko że z ilością zjedzonych kalorii i wagami z każdego tygodnia, a nawet z pojedynczymi dniami. 
Znaczy nikt o nim nie wiedział do dzisiaj, teraz już ktoś wie i tym kimś jest właśnie Niall. 
 - Co to było? - zapytał, a jego oczy były znacznie powiększone, a twarz kamienna. 
 - Nic. Zapomnij. 
 - Pokaż. - sięgnął po zeszyt, ale wyprzedziłam go i go cofnęłam. 
 - Nie. Powiedziałam, żebyś zapomniał. 
Wrzuciłam dziennik pod łóżko, będąc pewna, że nie zacznie nurkować pod łóżkiem, by go znowu zdobyć i czytać. 
Usiadłam zrezygnowana na łóżku i schowałam twarz w dłoniach. Poczułam, że materac pode mną się zapada, a druga sylwetka siada obok mnie i ciężko wzdycha. Zostałam nagle mocno przytulona. 
 - No już. Uspokój się. - szepnął. - Chcesz o tym porozmawiać? 
 - Nie. Zapomnij. - powtórzyłam po raz kolejny, tylko, że mój ton zdecydowanie złagodniał.
 - Okej, nienaciskam. 
                    Siedzieliśmy tak jeszcze przez chwilę w ciszy, dopóki nie zadzwoniła moja mama i poinformowała mnie, że wróci dopiero jutro, ponieważ zostanie u babci na noc. 
 - Niall? 
 - Hm? - mruknął w moje włosy cięgle mocno trzymając w talii. 
 - Zostaniesz ze mną dzisiaj? - wyraźnie zaskoczyłam go tym pytaniem, bo puścił mnie i wyprostował się, patrząc mi w oczy. 
 - O-Okej. - wreszcie się zgodził, a mi ulżyło. 
      
                   Przez resztę wieczoru oglądaliśmy razem serial o jakiś lesbijkach na MTV. Co prawda nie rozmawialiśmy za dużo. Wypowiedziami były jedynie zboczone komentarze Nialla, że lesbijki są fajne, jak i te, w których drażniłam się z nim, że geje są lepsi. 
Bo to prawda. Lubię oglądać gify z całującymi się chłopakami, to przecież słodkie, nie? 
Atmosfera znacznie się zmieniła. Było miło i na luzie. Nie byłam już taka spięta, a Niall tak jak obiecał nie męczył mnie już niechcianym przeze mnie tematem.
W końcu, po zjedzeniu lekkiej kolacji - tak naprawdę zjadł jedynie Niall. Powiedziałam mu, że jadłam wcześniej duży obiad i nie mam ochoty na nic więcej. Prawda była inna, ja po prostu obiecałam sobie, że nic nie zjem, no i nie zjadłam - poszliśmy po kolei się kąpać. 
Niall spał bez koszulki w swoich dresach. Byłam pewna, że będzie spał w majtkach, ale jednak nie. Hm, okej. 
Oczywiście blondyn śmiał się ze mnie, bo po kąpieli przyszłam do niego w różowej piżamie w małe kotki.
                    O dwudziestej drugiej byliśmy już w moim łóżku. Przykryłam nas kołdrą, ale później odkryłam, bo okazało się, ze jest nam gorąco. 
Leżałam na plecach, a Niall na boku podpierając się jedną ręką, patrząc na mnie. Jednak, czułam się bardzo komfortowo. Już myślałam, że dzisiaj minie dzień bez ani jednego słowa zamienionego z blondynem, ale okazało się inaczej - spędziłam z nim wieczór i na dodatek spędzi u mnie całą noc. 
Blondyn podniósł moją koszulkę i wsunął pod nią rękę, a ja momentalnie wciągnęłam brzuch, ale na nic mi się to zdało, w końcu odpuściłam. Biegał palcami po mojej nagiej skórze i zataczał na niej kółka opuszkami palców, co było komfortowe i odprężające. Nie mówiąc już o tym, że teraz czułam jakieś nieznane ciepło w brzuchu. Czy to nie nazywa się motylami?
                      Moje oczy już się zamykały, a przed tym parę razy ziewnęłam.
Okej, już czas spać. Nie wytrzymam długo.
Zamknęłam powieki i wygodnie ułożyłam się na plecach, nie zwracając uwagi na Nialla, który ciągle na mnie patrzył, dotykając mojej skóry. Myślał chyba, że śpię i powiedział:
 - Uwierz mi, nie jesteś gruba. Jesteś wspaniała i idealna. 
Ale ja nie spałam. 

***

                    Obudziłam się po dziewiątej, niesamowicie odprężona. 
Czy to był sen, czy to naprawdę się stało? Niall naprawdę do powiedział? 
Moje serce radośnie trzepotało, a ja dzięki temu miałam dobry humor. 
Tylko pytanie, gdzie jest Niall? 
Rozejrzałam się nerwowo po pokoju, ale nic. Pusto. Tylko ja. Wstałam i zeszłam na schody. 
 - Niall? 
Też nic. Cisza. Nie ma go. 
Moje serce nie biło już tak radosne, jak minutę temu. Czemu poszedł? Wolałabym, jakby został. No ale przecież to Niall. On robi wszystko na przekór. Ze smutkiem wymalowanym na twarzy sięgnęłam po telefon. Mam jedną wiadomość. 

Przepraszam, że nie ma mnie rano z tobą w łóżku, ale musiałem wracać. Do zobaczenia jutro w szkole. Niall. 

Poczułam się trochę lepiej, bo zostałam przeproszona.   
Okej, nie jest tak źle. Musiał iść i tyle. W ogóle na co ja sobie robię nadzieję? 

***

                   Poniedziałkowy poranek. Godzina siódma. 
Kurwa, zaspałam! 
Zrzuciłam się pędem z łóżka do łazienki. Uczesałam włosy, umyłam zęby i zrobiłam makijaż - oczywiście wszystko w biegu. Następnie ubrałam się w rzeczy przygotowane zeszłego wieczoru.
Mama przygotowała mi już kanapki więc wzięłam je do torby i wybiegłam z domu. Tam czekał już na mnie Matty, opierając się nonszalancko o swój samochód. 
 - Wiedziałem, że się spóźnisz. 
 - Pieprz się. - warknęłam. 
Kiedy jestem śpiąca, jestem zła. Nie wyspałam się, zaspałam, przez to wyglądam teraz okropnie. Pieprzyć cały świat. 
 - No chodź księżniczko. - dał mi buziaka w usta i pogłaskał mnie po głowie.[2] 
 - A wstąpimy po drodze do piekarni po coś słodkiego? Jestem głodna! - zrobiłam minę pokrzywdzonego dziecka i wydęłam wargi. 
 - No dobrze! - zaśmiał się. - Ładuj się. - otworzył mi drzwi swojego samochodu od strony pasażera. 
 - Dżentelmen. - skomentowałam, ale po tych słowach poczułam, że klepnął mnie w tyłek, kiedy wkładałam do środka pojazdu torbę. 
 - Cofam. Naprawdę widać, że dawno nie pieprzyłeś. Już nie możesz się opanować. - dodałam zapinając pasy, na co wybuchnął gardłowym śmiechem. 

                   Po dwudziestu minut Matty zaparkował pod szkołą. Tak jak obiecał, wcześniej wstąpiliśmy do piekarni po bułki słodkie, bo byłam niesamowicie głodna i co chwilę burczało mi w brzuchu. Zdążyłam także zadzwonić do Molly, by poinformować ją, że już jadę i żeby na mnie poczekała przed wejściem. Zgodziła się. Opowiedziałam też Matty'emu uogólnioną wersję tego, jak spędziłam weekend, pomijając fragmenty opowieści o wszystkim związanym z Niallem i wzbudzaniu w nim zazdrości, nauką jazdy na deskorolce z Harrym i pomijając wszystkie imiona, by nie zaczął gadać, że to nie towarzystwo dla mnie bla, bla,bla. 
 - No dobra, a teraz mów. Kim jest ta twoja nowa przyjaciółka? - zapytał, kiedy mieliśmy szykować się już do wyjścia z samochodu. 
 No dobra, wolę powiedzieć mu teraz, niż żeby niespodziewanie zaczął coś gadać pod szkołą, gdzie będzie na mnie czekać Molly. 
 - Em, no dobra, ale nie zaczynaj tych swoich gadek, okej? - zmarszczył brwi, ale się zgodził.
 - Więc, to Molly. Na pewno kojarzysz. Różowe włosy, kolczyk w nosie...
 - A tak. Niezła laska, muszę przyznać. Tylko wiesz, że tego nie popieram. Chyba nie muszę zgadywać, że byłaś z całym towarzystwem tych punków? - Oh, zaczyna się. 
 - Ta byłam. Przestań ględzić! Oni nie są tacy źli. A teraz muszę iść, zanim się rozgadasz na dobre. Pa! - pocałowałam go w policzek i wyszłam z auta, nie czekając na jego odpowiedź, ale mogę się domyślić, że przewrócił oczami. 
Poszłam prosto przed siebie i już z dala mogłam dostrzec znajome, różowe włosy. Dziewczyna stała do mnie tyłem i paliła papierosa, a towarzyszył jej Louis. I dlaczego on ma okulary? 
 - Hej! - przywitałam się radośnie! 
 - Hej, Lil! - pocałowałyśmy się w policzki, a następnie przytuliłam się do Louisa. On jest takim dużym misiem, zauważyłam, że lubi się przytulać - i to nie tylko z dziewczynami. 
 - Nie wiedziałam, że nosisz okulary. - zwróciłam na to uwagę. 
 - Bo nie widziałaś mnie wcześniej w szkole. Tak noszę, ale jedynie do szkoły, nigdzie indziej ich nie potrzebuję. - wyszczerzył się.
Zabrałam mu je z nosa i przymierzyłam, wystawiając język, a oni zaczęli się śmiać. Przed oczami miałam rozmazany obraz i zaczynały mi łzawić i szczypać oczy. No ale, Molly zdążyła zrobić zdjęcie. 
 - Wyglądasz słodko! 
 - Ale nie tak słodko jak ja! - żachnął się Lou. 
               Mieliśmy pierwszą lekcję wspólnie, a była to lekcja angielskiego, która minęła przyjemnie i szybko. Siedziałam z Molly, ale Louis powiedziała, że mi nie odpuści i na następnej lekcji, jaką będziemy mieć wspólnie, będzie siedział ze mną. 
Okej, mi to pasuje. 
Następną lekcją było wychowanie fizyczne i tu też byłam razem z różowowłosą przyjaciółką. Przebrałyśmy się w szatni. Mimo tego, że na dworze było ciepło, zdecydowałam się rano wciąć na w-f legginsy, a nie krótkie spodenki, ale Molly zrobiła to samo. 
Zajęcia zaczęły się punktualnie o dziewiątej, a do damskiej szatni weszła młoda nauczycielka wychowania fizycznego - pani Campell. 
 - Okej dziewczyny, zaczynamy! Dzisiaj będzie aerobic i coś potańczymy. Zrobimy sobie sprawdzian z jakiegoś układu, myślę, że będzie fajnie. - ogłosiła, a ja z Molly dziwnie na siebie spojrzałyśmy.
Wydaje się sympatyczna, no ale sprawdzian z tańca? Co to ma do kurwy być? Potrafię tańczyć, nie muszę tego nikomu udowadniać, no ale dobrze. Darmową piątką nie pogardzę. 
Po rozgrzewce, krótkim aerobicu i przedstawieniu przez panią Campell krótkiego i mało skomplikowanego układu, kazała nam się przygotować, bo zaraz każda z nas, po kolei miała go przedstawić jak najlepiej potrafimy i dała nam mały bonus dla chętnych na szóstkę, by samemu na poczekaniu wymyślić końcówkę układu. 
Hm, czemu nie. 
 - Tańczysz na szóstkę? Ja się na to nie decyduje, nie potrafię tańczyć. - powiedziała do mnie Molly, gdy powtarzałam układ przed lustrem, na małej sali gimnastycznej, przeznaczonej na wszelkiego rodzaju aerobiki i tańce.
 - Dasz radę. Piątka jest dobra, to i tak tylko w-f. Ja spróbuję na szóstkę, a jak nie wyjdzie, to trudno.
                Zatańczyło już parę dziewczyn przede mną, aż nastała kolej na mnie. Stanęłam na środku salii i poczułam, że wszystkie oczy skierowane są na mnie, ale nie stresowałam się. Zawsze kochałam tańczyć i dobrze mi to wychodziło. Nie mam się o co martwić. 
 - Zaczynaj, proszę. - zachęciła nauczycielka i włączyła muzykę z płyty.
Zaczęłam i poszło gładko. Nie pomyliłam się ani razu. Obroty były płynne, a ruchy przemyślane. Na koniec dodałam parę swoich kroków, których kiedyś się nauczyłam i zakończyłam całość szpagatem.
Na sali rozbrzmiały się brawa, a ja zrozumiałam, że wyszło naprawdę dobrze. Wuefistka zatrzymała muzykę. 
 - Wow, Lily, to było niesamowite. Powiedz, tańczyłaś wcześniej? - zapytała. Na jej twarzy był wielki uśmiech podziwu, a ja poczułam się doceniona. 
 - Chodziłam na zajęcia taneczne, ale to dawno i tylko rok. Tak to wszystkiego sama się uczę. Taniec to taka moja pasja. - przyznałam się, ale teraz pomyślałam, że nie tańczyłam od miesiąca i nagle zapragnęłam tańczyć godzinami. 
 - Poszło Ci naprawdę świetnie i najlepiej ze wszystkich. Masz szóstkę, ale dodatkowo dam Ci jeszcze piątkę, bo jestem pod ogromnym wrażeniem. - zatkało mnie. - Mam pytanie. Chciałabyś dołączyć do klubu tanecznego? Akurat zwolniło się miejsce, myślę, że byś tam świetnie pasowała. 
Woah! Nawet nie wiedziałam, że jest tu klub taneczny. 
 - Tak, z przyjemnością. 
 - No to zapraszam w czwartek o piętnastej tutaj. Poinformuję grupę, będą zachwycone. 
 - Naprawdę dziękuję. - uśmiechnęłam się z wdzięcznością. 

 - Jeju, byłaś świetna! Musisz mnie tego nauczyć! - zaczęła piszczeć Molly, kiedy byłyśmy już w szatni. 
 - Okej, kiedy tylko chcesz. 
 - Nie wiedziałam, że tańczyłaś. 
 - Hm, nie było zbytnio okazji, by o tym mówić. 
 - Okej. Gratuluję, będziesz tancerką! Wow! - krzyknęła i wykonała uroczy taniec radości. Jej entuzjazm jest zaraźliwy. 

***

               Po skończonych lekcjach umówiłam się z Louisem, że wrócimy razem do domu, gdyż mieszkamy w tym samym kierunku, o czym oczywiście nie wiedziałam wcześniej. Powiedział mi, kiedy zaczepił mnie na szkolnym korytarzu, że chciałby ze mną porozmawiać. Jestem ciekawa o co chodzi.
Wyszłam ze szkoły, a tam już czekał na mnie brunet w okularach. 
 - Witam ponownie! - przywitał się i mnie uścisnął. 
 - Hej! 
 - Jak tam zajęcia? 
 - Nie uwierzysz! 
 - Hm, więc mnie oświeć. - powiedział wyraźnie zainteresowany, kiedy przechodziliśmy przez bramę terenu szkoły i weszliśmy na chodnik. 
 - Będę tancerką! Campell zaprosiła mnie do grupy, bo najlepiej zatańczyłam! Jestem zajebista! A! - zaczęłam się wydzierać jak głupia. Zaraziłam się takim zachowaniem od Molly, na pewno. 
 - Super! Gratuluję!
 - No dobra, a teraz ty mów, o czym chciałeś pogadać. 
Chłopak się spiął, dało się to od razu zauważyć.  
Hm, czyli jakaś grubsza sprawa. 
 - No, sprawa jest delikatna. Bardzo Cię polubiłem. Wyglądasz na osobę godną zaufania i chciałbym Ci się zwierzyć. 
 - Dobra. Możesz mieć pewność, że nikomu nie powiem o twojej tajemnicy. - dałam słowo. 
 - Hm, dzięki. No, um, to chodzi o to, że... chyba jestem gejem. 
Co kurwa? 
 - To nic złego Lou. Ja Cię akceptuję takim, jakim jesteś. To słodkie naprawdę, lubię gejów. - przyznałam się, by dodać mu trochę otuchy, ale przez to zrobiłam się cała czerwona. 
 - Hah, to prawda. To jest słodkie. - zachichotał. 
 - Więc to było to, co chciałeś mi powiedzieć? 
 - Jeszcze coś. Nikt o tym nie wie, tak samo jak o tym, że chyba jestem gejem. No, jedynie ty. Więc chodzi o to, że podoba mi się... Harry. 
O kurwa.





[1] - W opowiadaniu: Chodzi o to, że nie jest tak, że klasami uczniowie chodząc na dane lekcje, tylko każdy uczeń ma swój osoby plan lekcji i podczas zajęć uczniowie są zmieszani, ale są przydzieleni do klas i jedyne zajęcia na jakie uczęszczają wspólnie to lekcje wychowawcze, lekcje edukacji seksualnej, wycieczki. Jeśli ktoś oglądał sagę Zmierzch, powinien wiedzieć o co chodzi.

 [2] - "dał mi buziaka w usta i pogłaskał mnie po głowie" - chodzi o to, że Lily i Matty są przyjaciółmi, ale ich znajomość jest o tyle dziwna, że zachowują się jak para. Taka uwaga, by nikt nie pomyślał, że są lub będą parą.




__________________________________________


           Notka od autorki: 
 I o to koniec! Mam nadzieję, że wam się spodoba. Jak tam wątek o Larrym? :D Podoba się? 
Dzisiaj najdłuższy. Ponad 5400 słów! Mam nadzieję, ze zostanie to docenione poprzez komentarze. 

Jeśli przeczytałeś, uszanuj moją paro godzinną pracę i skomentuj, dając mi znak, ilu mam czytelników. 

Kocham was. Miłej nocy. Dobranoc! xoxo

1 komentarz:

  1. Dziękuję za dedykację :D
    Rozdział na prawdę rewelacyjny, masz talent :)
    Ciekawe co bedzie w następnym, nie mogę się doczekać!
    Weny życzę i next :)

    OdpowiedzUsuń