18 lut 2015

Rozdział 7

 - Hej, Piękna! Co taka nie w humorze? - pyta chłopak z pełnym uśmiechem na ustach. Mam być szczera, czy zataić przed nim sytuację, która zdarzyła się niecałe pięć minut temu? I tak się pewnie dowie prędzej czy później, bo w tej szkole plotki roznoszą się bardzo, ale to bardzo szybko. Jestem na to żywym przykładem: wystarczył jeden dzień, a całe liceum posiadało informację, że niby jestem z Mattym, co oczywiście nie jest prawdą, ponieważ się przyjaźnimy i to się nie zmieni.
 - Nie, wydaje Ci się. Wszystko gra. - zmuszam się na uśmiech i przytulam go na powitanie.
 - Jakie plany na dzisiaj? Może pójdziemy do mnie? - pyta. Od razu sobie przypominam o wczorajszym powrocie ze sklepu i uświadamiam sobie, że muszę napisać wiadomość do mamy, by zaczęła się oglądać za jakimś samochodem dla mnie, bym nie musiała wszędzie chodzić pieszo lub jeździć zatłoczonymi po brzegi autobusami.
 - Mi pasuje. - odpowiadam obdarowując go uśmiechem.
Idziemy przed siebie w stronę sali od biologii. Zatrzymujemy się jeszcze na chwile przy mojej szafce, kiedy chcę schować do niej niepotrzebne książki, by odciążyć mój kręgosłup. Przy okazji odpinam jeden guzik koszuli, jest trochę zbyt ciasna i uwiera o nowy kolczyk, przez co czuję niemiły dyskomfort. Od razu odczuwam ulgę, gdy kołnierzyk już nie jest tak mocno zaciśnięty, a reszta koszuli już tak bardzo do mnie nie przylega.
Wkrótce jesteśmy już pod drzwiami gabinetu, do którego bez pośpiechu wchodzimy, gdyż mamy jeszcze pięć minut do rozpoczęcia się zajęć. Odwieszam bluzę na mały wieszak od razu przy progu, a gdy się odwracam przodem do klasy jestem zszokowana. W mojej ławce siedzi nie kto inny, jak Niall. Co on tu w ogóle robi? I dlaczego siedzi przy mojej ławce?! Cała klasa jest już zapełniona, wychodzi na to, że jedynym wolnym miejscem jest to, koło blondyna. Nie pokazując jakiegokolwiek wzruszenia tą sytuacją siadam z kamienną twarzą na krześle, nawet na chwilę nie odwracając się do buntowniczego przystojniaka. Luke siedzi w ławce na samym końcu i posyła mi krzepiący uśmiech, kiedy zauważa, że nie jestem zadowolona z tego, z kim dzielę ławkę.
Lekcja się zaczyna, a ja znudzona rysuję długopisem różne banalne rysunki, czując na sobie przeszywające spojrzenie bruneta. W końcu odrywam się od "interesującego" zajęcia, kiedy On przysuwa do mnie jakąś karteczkę. Szybko zerkam, czy profesor nie patrzy i kiedy widzę, że stoi do nas tyłem zabieram mały skrawek i powolnie czytam.

 " O 13 na palarni :) "

Co? Czy on w ogóle ma mózg? Nie potrafi się domyślić, że nie mam najmniejszej ochoty z nim wchodzić w jakiekolwiek dyskusję? Boże, co za kretyn!
Gniotę w piąstce małą karteczkę i patrzę wściekła przed siebie. Nie wierze w to, że właśnie zamierzam się z nim tam spotkać. Jestem ciekawa czego ode mnie oczekuje.

***

  Wychodzę pośpiesznie ze szkoły i kieruję się na tyły placówki, gdzie uczniowie "urządzili" sobie palarnie. Jest tam oczywiście bardziej obskurnie, niż w niejednym kącie na przodzie budynku, ale najwyraźniej im to odpowiada. Widzę już z dala palącego blondyna nonszalancko podpierającego się o ceglaną ścianę. Poprawiam torbę na ramieniu i przyspieszam kroku, by mieć to jak najszybciej za sobą. Pewnie jeszcze wczoraj cieszyłabym się, jakby napisałby mi taką karteczkę, ale po tej scenie na stołówce jest mi całkowicie obojętny.
 - Czego chcesz? - warczę, kiedy stoję już przed nim, a na jego twarzy widnieje złośliwy uśmieszek.
 - Co ty taka zła? Coś się stało? - kpi ze mnie, by wyprowadzić mnie z równowagi, ale ja staram się ze wszystkich nie dać się ponieść emocją.
 - Zdajesz sobie sprawę, że zachowujesz się jak idiota? - prostuję. Tym razem ja się złośliwie uśmiecham czekając na jego reakcję.
 - Przestań zachowywać się jak dzieciak.
Że co proszę?! Czy ja się właśnie przesłyszałam?! Ja się zachowuję jak dzieciak, no ja?! Czuję, że zaraz wybuchnę. Mam ochotę sprzedać mu siarczysty policzek, ale kiedy otwieram już usta, by zacząć prawić obelgi, on mnie wyprzedza.
 - Chodź dzisiaj. Może się wreszcie wyluzujesz, a nie zachowujesz się, jakby już od miesięcy Cię nikt nie pieprzył. - prycha. - Przyjadę po ciebie o dwudziestej. Bądź gotowa. Zobaczymy, czy potrafisz się bawić. - wręcza mi małą kartkę i odchodzi bez słowa.
Znowu jakieś kartki? Czy on ma problem ze sobą, że nie może nic powiedzieć tylko pisze?
Rozprostowuję zmięty papier. Napisane jest tam tak:

 "Dziś domówka. Pamiętaj, o dwudziestej masz być gotowa "

Co mam o tym myśleć?

______________________________




Notka od autorki: Czy Lily powinna iść na imprezę wraz z nieobliczalnym i humorzastym Niallem, czy może zostać w domu? Dajcie opinie w komentarzach :)


_______________________________

27.02.2015 Edited
Serdecznie zapraszam na Wattpada z opowiadaniem Impossible:
 http://www.wattpad.com/story/33736003-impossible-%E2%98%9C-n-h-l-h


4 komentarze:

  1. Moim zdanie ciekawie by było gdyby została w domu, bo potem będzie musiała się wytłumaczyć z tego Niallowi ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Jeju... Nie wiem... W sumie ciekawie byłoby gdyby poszła na imprezę, ale zrób jak chcesz. Wspaniały rozdział!
    Btw Próbowałaś wypromować swoje opowiadanie?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. nie, nie wiem jak. Dodalam pare razy na twittera, ale to nic nie dało. ;c

      Usuń
    2. No np. napisz do jakiś znanych kont typu @truestorypl (LMAO) :)

      Usuń