10 lut 2015

Rozdział 1

Stoję bez ruchu w progu swojego ukochanego, starego pokoju. Czuję się oszołomiona nagromadzającymi się emocjami. Wspomnienia powodują, że do oczu napływają mi łzy wzruszenia, a już po chwili spływają one po moich zaczerwienionych policzkach.
Stawiam niepewnie ostrożne, drobne kroczki, tak jakby to miejsce było tylko wytworem mojej wyobraźni. Z niedowierzaniem dotykam ścian, niedawno pomalowanym nową warstwą białej farby, udowadniając sobie, że to nie sen, ani wytwór mojej wyobraźni, a właśnie piękna rzeczywistość. Na moją bladą twarz wypływa uśmiech i rumieńce, spowodowane ogarniającym mnie szczęściem.
Snuję się po pomieszczeniu, oglądając wszystko wokół siebie. Jest tutaj inaczej, przed przeprowadzką moja rodzicielka zadbała o całe pomieszczenie i wygląda teraz jeszcze lepiej, niż dwa lata temu, kiedy je opuszczałam. Cały pokój jest w barwach bieli i beżu, tak jak właściwie chciałam. Duże, dwuosobowe łoże znajdujące się przy ścianie, najbliżej okna, przykuwa ono największą uwagę swoją wielkością. Ozdobione jest poduszkami w wielu odcieniach beżu, a pod nimi widnieje aksamitna, biała pościel. Obok łóżka, stoi lampa. Niby to zwyczajna, ale ma w sobie to coś, co daję jej stary wygląd, jak i urok, a mi najbardziej się kojarzy tak, jakby ktoś ją wyciągnął z lat pięćdziesiątych. Uwielbiam te lata, chodzi już o całokształt - te piękne sukienki w których tańczyło się twista, ta muzyka, przy której chce się od razu tańczyć, skakać, szaleć; wszytko było takie niepowtarzalne. Mama pamiętała o tym, że mam obsesję na punkcie lat pięćdziesiątych i sześćdziesiątych, więc zamówiła mi do pokoju parę cudownych dodatków. Uwielbiam wszystko, co jest z tym związane. Wszystkie filmy, muzykę, a także ubrania, tak jak już wcześniej wspomniałam o sukienkach z tamtych lat. Posiadam wiele płyt winylowych The Beatles, The Rolling Stones i Elvisa Presleya, które jako dziecko znalazłam zakurzone w piwnicy dziadka i do ich odtwarzania niezbędny jest mi gramofon, który znajduję się na ozdobnej, białej komodzie, zachowanej w starym stylu. Blisko ogromnego, dwuosobowego łózka są szklane drzwi, prowadzące na niewielki balkon. Nie mogąc się oprzeć, odsuwam kremowe zasłony, otwieram drzwi pokryte szkłem i niepewnie wchodzę przez nie. Chłód z kafelek przenika na moje bose stopy, wywołując miłe dreszcze. Niebo, jest już granatowe, przez późną godzinę. No właśnie... późną godzinę! Zapomniałam zadzwonić do Matty'ego! Sięgam do kieszeni opinających spodni po telefon, ale nie decyduję się zadzwonić. Mieszkamy przecież tylko parę domów od siebie!
Pośpiesznie nakładam jeansową kurtkę, a następnie wsuwam stopy w czarne botki na platformie. Telefon ponownie wkładam do tylnej kieszeni, zbiegając po schodach z jasnego drewna.
 - Gdzie tak pędzisz? Już późno... - woła z kuchni mama, szykując kolację, na naszą wspólny wieczór w starym-nowym domu. Widzę jak miesza coś na patelni; w powietrzu unosi się zapach kurczaka, a ja od razu czuję, że jestem głodna. Nie, Lily. Pamiętaj - liczy się twoja waga.
 - Do Matty'ego! - nie daję jej skończyć.
Wybiegam z domu i biegnę przed siebie po chodniku, w stronę dobrze znanego mi budynku, pomalowanego jasną farbą. Zdyszana zaprzestaję bieg, gdy zbliżam się do domu przyjaciela, pokonując kolejne odcinki kostki brukowej wielkimi krokami. Truchtam po niewielkich schodkach i staję prosto przed masywnymi drzwiami. Potrzebuję chwili dla uspokojenia nierównego oddechu, aż wreszcie pukam drżącą pięścią. Nerwy mnie zżerają. Czy on się zmienił? Wygląda inaczej? Jak zareaguję na moją wizytę? Tysiąc pytań na minutę zalewa wnętrze mojej czaszki, nie pozwalając mi się skupić. Wypuszczam głośno powietrze, kiedy słyszę skrzypnięcie otwierających się drzwi. Zamieram. Mam ochotę zapaść się pod ziemię i już nigdy nie odkopać. Mój żołądek na dodatek fika koziołki; mam wrażenie, że zwymiotuję ze stresu. Drzwi energicznie się otwierają, a przed moimi oczami stoi wysoki, umięśniony brunet. Uśmiech z jego twarz zrzedł, a zamiast niego pojawiło się zszokowanie podkreślone szeroko otwartymi oczami, w których widzę niedowierzanie. Nie mogę utrzymać równowagi, więc odruchowo łapię się ciemnej futryny. Stoimy naprzeciwko siebie, równie osłupiali. Ta krótka chwila wydaję się godzinami.
 - Lily... - z jego malinowych ust wydobywa się szept, on dalej nie wierzy.
Nie wytrzymuję i kiedy jestem na tyle opanowana, by nie stać w miejscu, rzucam mu się w ramiona. Momentalnie otula mnie nimi w ciasnym i szczelnym uścisku, a ja czuję jakie są umięśnione. Wtulam się w jego tors, pochłaniając zapach jego perfum. Zapach ten jest mi bardzo znajomy. Uświadamiam sobie, że to te perfumy, które dałam mu na urodziny, tydzień przed moim wyjazdem... Nie mogę nic na to poradzić, że łzy ściekają po mojej twarzy ciurkiem, mocząc Matty'emu koszulę. Cicho łkam przy jego piersi, na co podnosi mnie na rękach. Oplatam nogi wokół jego wąskiej talii, a ręce umieszczam na szyi. Kładę głowę na jego barku, wsłuchując się w melodyjny, równy oddech, chłopaka który mnie uspokaja. Zmierza ze mną na rękach do przestronnego salonu i usadawia nas na miękkiej kanapie. Siedzę teraz na jego kolanach, ale nie krępuję mnie to ani trochę i jego najwyraźniej też nie. Zawsze zachowywaliśmy się jak najlepsze rodzeństwo pod słońcem. Byliśmy sobie najbliżsi. Nie krępowały nas żadne sytuacje. Zdarzało się też tak, że ludzie uznawali nas za parę, kiedy na przykład chodziliśmy trzymając się za ręce (tak naprawdę pierwsze co myśleli, że jesteśmy bardzoo zboczoną parą, ale mniejsza z tym). Jesteśmy najlepszym przykładem, że przyjaźń damsko męska istnieje i nie każda musi skończyć się związkiem.
 - Tęskniłam. - wyznaję wtulając się w jego umięśniony tors. Tak właściwie... bardzo przypakował.
 - Ja jeszcze bardziej. - drażni się ze mną.
Ociera wierzchem dłoni moje łzy, patrząc mi się ciągle w oczy. Brakowało mi go, dopiero teraz zdałam sobie sprawę jak bardzo. Jest jedynym mężczyzną w moim życiu którego tak kocham. Jest dla mnie najważniejszy i zawsze będzie. Jest moim starszym bratem.

--------------------------------------------------

Poszliśmy do mnie, na kolację, którą przyszykowała mama. Kobieta była zachwycona widokiem mojego przyjaciela. Bezprzerwy go zagadywała, wypytywała o wszytskie nowinki. Przecież musi być na bieżąco...
Po skończonym posiłku i wspólnej rozmowie na temat wielu zmian jakie zdarzyły się podczas naszej nieobecności w Londynie, pomagamy mamie sprzątać ze stołu. Dobrze się bawimy z Mattym, smarując się nawzajem żartobliwie pianą z płynu do naczyń.
Kiedy naczynia są już czyste, a my jesteśmy cali mokrzy, ruszamy do mojego pokoju, dając czas mojej rodzicielce na rozpakowanie walizek. 
Matty, jak to było zawsze w jego zwyczaju rozwala się na moim łóżku, jak u siebie. Kładę się na nim, łaskocząc go, by zwolnił mi choć trochę miejsca.
   - No już dobra, mała! - drażni mnie, szczerząc się jak głupek. Widzi moją minę, więc unosi ręce do góry w geście obronnym, przesuwając się trochę, robiąc mi tym samym miejsce. 
  - Mała?! Nie jestem w cale taka niska! Patrz na siebie, to, że wyrosłeś, to nagle jeszcze mięśniak, huh? - besztam go. Przyciskam do jego brzucha palec wskazujący. Ku mojemu zdziwieniu jest twardy jak skała, przez co nie mogę mu niczego zarzucić. 
  - No i co? - pokazuję mi język, podnosząc koszulę do góry, ukazując umięśniony tors. - No dobra zakryje go bo zaraz zaczniesz się ślinić! 
Prycham uderzając go lekko w ramię na co śmieję się gardłowo. 
 - Dobra, a teraz opowiadaj. Co u Ciebie? Masz dziewczynę? - po tych ostatnich dwóch słowach mierzę go wzrokiem, dla żartu oczywiście. Cieszyłabym się gdyby kogoś sobie znalazł, dwa lata temu bowiem uważał, że związki są głupie, bezsensowne i niepotrzebne nikomu do szczęścia. Ciekawe, czy teraz ma o tym inne zdanie.
 - Oczywiście, że nie! - śmieje się. - Nie pamiętasz zasady "zalicz i zostaw"?! - rusza wymownie brwiami. No tak, jakbym mogła zapomnieć - Matty i jego podejście do dziewczyn. 
  - Nic się nie zmieniłeś! - śmieję się. - Czy ty kiedykolwiek dorośniesz? 
Zaczyna się głupkowato uśmiechać. Po co ja w ogóle pytam? Oczywiście, że nigdy nie dorośnie. Głupek na zawsze.
  - Nie! - drze się, po czym przewraca mnie tak, że prawie spadam z łóżka.
  - Głupol! - przewracam oczami i wstaję kierując się na balkon.
  - Zołza!
  - Idiota! 
  - E... U... Kurwa nie wiem! - zaczyna ponownie chichotać. Ten wytęskniony dźwięk jest muzyką dla moich uszu. 
  - Matty, jutro niedziela. W poniedziałek do szkoły. Zróbmy coś fajnego jutro. Co ty na to? - pytam. Jestem przepełniona wieloma obawami co do nowej szkoły (wkońcu to środek semestru). Czym mniej o tym myślę, tym lepiej, tak więc potrzebuję jakiegoś zajęcia.
  - Jestem zawsze na tak, przecież wiesz. - szczerzy się. - Hm, impreza nie wchodzi w grę, jakieś inne pomysły? - pyta, teatralnie drapiąc się po brodzie, w geście myślenia. 
 - Jak na coś wpadnę, napiszę Ci jeszcze dzisiaj. - mówię. - Muszę się jakoś przygotować emocjonalnie do nowej szkoły. Opowiedz mi, jak tam jest? Strasznie się boję Matty. - przyznaję ze smutkiem w głosie. Zimne powietrze owiewa moje ciało, zostawiając na niej gęsią skórkę. Na niebie pojawiają się pierwsze gwiazdy. 
  - Szkoła jak szkoła. Nic ciekawego. Nie masz się czego obawiać, nie jest tam strasznie. Masz mnie. 
  - No, ale nie jesteśmy razem w klasie. To już drugi semestr. Boże, nie poradzę sobie. - zakrywam twarz rękoma, by się trochę uspokoić. Mój przyjaciel podchodzi do mnie i mocno mnie przytula, dodając otuchy.
 - Poradzisz sobie i dobrze o tym wiesz. Jesteś sympatyczna, miła, zabawna, pomocna. Każdy Cię lubi. Łatwo nawiązujesz nowe przyjaźnie. Dasz radę. W dodatku będziesz miała mnie na korytarzu. Wspólne przerwy, lunch'e. Będzie super, zobaczysz. 
  - Obyś miał rację. - mamroczę w materiał jego bluzy.
  - Matty! Twoja mama dzwoniła, żebyś już wracał, bo właśnie przyjechali z zakupów, a jest już późno! - woła moja matka, z dołu. 
 - Już idę, Pani Collins! - odkrzykuję jej chłopak. 
 - Muszę lecieć. - oznajmia smyrając moje ramie opuszkami palców. Tak jakbym nie słyszała...
 - Dobranoc Matty. - przytulam go. - Do jutra. 
 - Kocham Cię. - żegna się tak, jak robiliśmy to zawsze. 
 - Kocham Cię. - odpowiadam. 
Stoję na balkonie patrząc jak odchodzi w stronę swojego domu. Macha mi, co odwzajemniam. Spoglądam, dopóki nie znika z zasięgu mojego wzroku. Czuję się zmęczona. Dzisiaj był bardzo męczący dzień. Ta cała podróż wykończyła mnie. Jedynie na co mam ochotę do gorący prysznic i miękka pościel otulająca moje zmęczone ciało.
  Wybieram wygodną piżamę i ruszam pod prysznic. Po chwili gorąca woda "zmywa ze mnie" resztki dzisiejszego dnia. Następnie wycieram się dokładnie ręcznikiem, ubieram się, myję zęby i suszę włosy. Gdy jestem gotowa do snu gramolę się do łóżka, okrywając ciało ciepłą pierzyną. Rozmyślam nad jutrzejszym dniem, a oczy same mi się zamykają. 
Nagle dostaję olśnienia, więc muszę o tym poinformować przyjaciela krótką wiadomością.
 "Już wiem gdzie jutro idziemy!"
 "Gdzie?"
 "Niespodzianka!"

7 komentarzy:

  1. Ciekawy rozdział :)
    Aby się wypromować radziłabym ci polecić swojego bloga na innym, popularnym np. It's nothing princess albo Love in surprise attack hardest. Życzę powodzenia :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Dziękuję z całego serca za wsparcie i pomoc. Mam nadzieję, że dalsze rozdziały także Ci się spodobają. Informuję, że najprawdopodobniej Niall pojawi się w rozdziale 3. Myślę, że wyjdzie ciekawie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na pewno mi się spodobają :) btw świetnie piszesz. Dziwię się, że masz tak mało czytelników...

      Usuń
  3. Boże, naprawdę dziękuję. Jesteś wspaniała <3 . Z tymi czytelnikami masz rację, nie ma ich za wielu :( Zobaczymy jak to będzie, to dopiero początek. I tak lepiej niż wcześniej, kiedy po pierwszym rozdziale było dopiero 15 osób, które odwiedziło bloga ;) Zaraz zabieram się do pisania rozdziału 2. Dodam jeszcze dzisiaj! :D Zachęcam do czytania! :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Ok. Ja poleciłam już opowiadanie na tt. Miejmy nadzieję, że ktoś zajrzy :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Jak obiecalam przeczytalam :3 fajnie sie zapowiada czekam na kolejny rozdzial^^

    OdpowiedzUsuń
  6. Już pojawił się rozdział 2! Trzeci pojawi się dopiero w piątek, ze względu, że jutro nie będzie mnie cały dzień w domu, ale przez to zrobię jakiś super długi + pojawi się w nim już Niall. Nie mam jeszcze w planie nowych bohaterów, ale najprawdopodobniej główna bohaterka nawiąże nowe przyjaźnie więc zachęcam do odwiedzenia zakładki "obsada", którą po rozdziale 3 uzupełnię :) Miłego czytania :*

    OdpowiedzUsuń